Wiele tajemnic

62 5 3
                                    

Siedziałam przy oknie i patrzyłam na Benny'ego , nie rozumiałam dlaczego to było złe , że chciałam mu pomóc, przecież rodzice zawsze cieszyli się gdy dzieci pomagały w obowiązkach domowych a tu było na odwrót, to bezsens a najgorsze było to, że naprawdę czułam się winna jakbym to ja była winna a nie ojciec który mnie zostawił i nagle narzucał jakieś chore zasady.
- Nie - zejdę tam i pomogę mojemu nowemu znajomemu, przecież mogłam czymś się zająć, pomóc ,a nie siedzieć bezczynnie.
Zaczęłam schodzić ale bałam się, nawet nie wiem czemu ,chociaż ciągle w głowie miałam słowa Gabrielle " Czy ty wiesz co by było jakby pan Warter to zobaczył " , co niby miały znaczyć te słowa?. Przecież nikogo by nie skrzywdził, Prawda?
Przez to jedno niepozorne zdanie czułam strach jeszcze większy niż przed tem.

Na moje szczęście nie było kobiet w kuchni, dzięki czemu mogłam swobodnie przejść do ogrodu . Ogrodnik nadal przycinał drzewka nawet nie zauważył jak do niego podeszłam

- Przepraszam - nie byłam pewna czy się na mnie gniewa ale czułam, że to słowo mu się należało

- O panienka Katie - odpowiedział zaskoczony

- Nie chciałam abyś miał przeze mnie problemy

- Nie szkodzi

- Chciałam tylko na coś się przydać - tłumaczyłam się mężczyźnie choć nawet tego nie oczekiwał

- Rozumiem - miło się uśmiechał tak jak wcześniej gdy rozmawialiśmy

- Czy mogło by zostać tak jak wcześniej ustaliliśmy? - liczyłam, że chociaż on nie będzie mnie traktował jak jakiegoś panicza

- Ale sama panienka widziała, że nie jest to możliwe - bezradnie rozłożył ręce na znak, że nic nie może zrobić z tą sytuacją

- A mógłbyś chociaż nie mówić do mnie per. pani, proszę - i złożyłam ręce jak do modlitwy

- To chyba też nie przejdzie , przykro mi - naprawdę posmutniałam i ogrodnik chyba to zauważył

- Ale chyba mam pomysł - po tych słowach spojrzałam się na niego z nadzieją - przy ludziach muszę zwracać się do ciebie per. pani ale jak będziemy sami to będę mówił normalnie - może być, Kitti

Na te słowa go uściskałam i powiedziałam ciche "dziękuję" .
Sam też lekko odwzajemnił ten uścisk

- No już już, zmykaj żeby nikt cię nie zobaczył - ewidentnie był wzruszony ale nie chciał tego okazywać

Poczułam się lepiej wiedząc , że Benny nie jest na mnie zły i, że przynajmniej on będzie mnie normalnie traktował

Znów wróciłam do domu, w tym domu poprostu mi się nudziło nie wiem co miałabym tu robić przez najbliższe dwa lata , ale miałam jeszcze Elvisa ,przez śmierć mamy zaniedbałam go, wcześniej co najmniej raz dziennie się z nim bawiłam a teraz od tygodnia nawet na ręce go nie brałam .

- Co tam maluchu ? - powiedziałam do niego cicho, lekko go przytulając - Podoba ci się tu? - brakowało mi tych pogadanek z nim i przynajmniej nie myślałam o mamie i o tym jak za nią tęskniłam .
Po kilku minutach takiego siedzenia usłyszałam lekkie pukanie w drzwi

- Można ? - powiedział głos z zewnątrz

- Proszę -byłam zaskoczona, że komuś chciało się do mnie teraz fatygować

- Chciałabym poinformować, że obiad już jest - to był Kristoffer, wyglądał na kogoś kompetentnego, kogoś kto odgrywa ważną funkcję tutaj, a nie chłopca na posyłki co woła mnie na obiad.

- Dobrze, zaraz zejdę - odłożyłam chomika do klatki i wstałam, mężczyzna wyszedł pokiwał tylko głową

Nawet nie czułam się głodna a była już szesnasta, przecież nie mogłam nic nie jeść przez cały dzień.
Zanim zeszłam na kolację musiałam wziąść kilka głębokich oddechów bałam się ojca choć nie miałam do tego podstaw, spodziewałam się, że tam będzie ale do końca miałam ciche nadzieję, że jednak nie .

Empire W. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz