Rozdział 1 Szpital

27 0 0
                                    

Obudziłam się. Słyszałam szepty.
Hej Carmen. Usłyszałam głos Mamy.
Co się dzieje? -Rozejrzałam się po pomieszczeniu-
-Gdzie jesteśmy?
-Carmen spokojnie, Miałaś wypadek. Wszystko będzie dobrze- Zapewniała mama. Nie wiedziałam co robić. Stresowałam się.
Owinęłam się ramionami. Poczułam dziwną teksturę. Nic nie pamiętałam.
Wszystko będzie dobrze tylko trzeba ją zbadać. Kontrola Lekarska za tydzień. - Usłyszałam szepty pielęgniarki- Ma złamaną rękę.

2 dni później wyszłam ze szpitala. Nadal byłam troszkę poobijana i ta złamana ręka... Ale dalej nie pamiętam, co się stało.
Carmen,-powiedziała mama cienkim i cichym głosem- kochanie do szkoły dopiero pójdziesz za tydzień. Po kontroli.
- Tak, Tak wiem mamo.
Bardzo kocham swoją mamę. I wiem że jak coś mówi to to jest Święte.

Z reguły uwielbiałam się uczyć. Byłam trochę zwanym kujonem. Miałam dni kiedy chciałam się uczyć, ale też takie kiedy nie mam ochoty.

Dojechałyśmy do domu ze szpitala.

Zjedz coś, nic nie jadłaś dziś. Zrobić ci twoją ulubioną zapiekankę?
Właściwie to nie miałam ochoty na jedzenie nadal byłam zestresowana tą sytuacją.
Ale wreszcie odparłam że chcę.
7 dni później miałam kontrolę.
-Carmen nie ma już siniaków. Ale nadal ma złamaną rękę.
Trudno mi było funkcjonować z tą ręką w gipsie.
Pięć minut później Mama dała mi zapiekankę zjadłam ją ale nie odczuwałam głodu.
-7 dni później-
Jestem na Kontroli w szpitalu.
Panie mówią że jest wszystko okej. I że spokojnie po weekendzie mogę iść do szkoły.
-W poniedziałek-
Idę do szkoły! Nie mogę się doczekać!!
Nie widziałam mojej przyjaciółki Alice aż 2 tygodnie!
Każdy był zainteresowany mną
I się ktoś ciągle pytał:
- Czemu cię tyle czasu nie było?
- Co się stało?
Ja to ignorowałam. Przechodziłam korytarzem jak nigdy nic.
Zatrzymałam się przy sali numer 12 dlatego że w niej mamy za 5 minut lekcje.
Siedzę w moim kąciku czytam książkę i wypatruje Alice.
Nie widzę jej. Ale za to widzę kogoś innego..
Jacoba.. mojego byłego crush.
Jacob był blondynem miał dziś na sobie szarą bluzę, z fioletowymi wstawkami.
Był ładny i przystojny. Oczy miał niebieskie i był trochę wyższy ode mnie.
Jacob. Jacob. To nie charakter pasujący do mnie.
On jest głośny śmiały i ma dużo przyjaciół a ja mam tylko Alice..
Ja jestem nieśmiała i cicha..
Trudno, takie życie..
Jacob szedł z kolegami przez korytarz
Na drugim końcu korytarza dojrzałam też mojego brata Steve. Steve jest starszy ode mnie o 2 lata chodzi do 8 klasy A ja do 6.
Podeszłam do Steve'a.
Poczekałam aż skończy bo rozmawiał z Nauczycielką.
Hej Steve! -Krzyknęłam jak skończył rozmawiać.-
Hej Carmen, jak tam pierwszy dzień w szkole od dwóch tygodni?
Narazie nic -odburknęłam-
Alice jeszcze nie przyszła. A zostały 2 minuty do lekcji..
Steve wymamrotał: J-ja chyba muszę już iść.. papa Carmen!
Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć gdzieś pobiegł..
Mój brat gdzieś pobiegł Alice jeszcze nie przyszła. Jejku co się dzieje!?
Alice. We własnej osobie. Minutę przed lekcją przyszła.
Alice!!! Wrzasnęłam- Hejj!
Przytuliłam ją na przywitanie.
Hejj Carmen! Jak długo Cię nie było!
Jejku!! Tyle się nie widziałyśmy!
-Co się stało że cię tak długo nie było..? A może nie chcesz o tym rozmawiać?..
- Nie, Nie,-jęknęłam- opowiem Ci wszystko od początku bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką -i jedyną-
-Opowiedziałam-
[...] byłam cała poobijana a rękę to widzisz że mam nadal w gipsie.
-No właśnie widzę, nie zdążyłam zapytać-powiedziała Alice-

-Zadzwonił dzwonek na lekcje-
Ok, opowiesz mi jeszcze później -szepnęła Alice- Pani Ramey zaprosiła nas do Klasy.

W klasie usiadłam z Ruby bo Alice przesadziła pani bo za dużo rozmawiałyśmy.
Ruby to cicha dziewczyna -tak jak ja- miła
Lubię Ruby ale Alice to moja najlepsza, najlepsza przyjaciółka.

Lekcja ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz