Pustka. Odczuwalna fizycznie bezkresna przestrzeń wypełniona żalem i rozgoryczeniem, przelewała się przez umysł i serce JK'a cały tydzień po przylocie. Pochłaniała każdą jego myśl i czynność, jaką wykonywał, gdy nie była pracą. Starał się z nią rozprawić alkoholem, ale od niego jedynie czuł się chory somatycznie, a żal i rozgoryczenie trawiące duszę nie ustępowało. Zanikało jedynie na chwilę, gdy upojony procentami zasypiał na kilka godzin, a potem budził się spocony, śmierdzący i brudny z żołądkiem wywiniętym na lewą stronę, przez co miał problemy w teatrze. Dyrektor wezwał go na rozmowę i wypytywał, czy zapija stres, a następnie pogroził, że jeśli się nie opamięta, to znajdą kogoś innego kto zagra Jeana.
Obiecał poprawę. Musiał. To była jego życiowa szansa, ale cóż z tego, skoro życie poza teatrem nie pozostawiało mu złudzeń, że zawiódł kogoś, na kim mu zależało? Zaniechał upijania się, ale... co miał rozbić z czasem? Z tą pustką? Nie pamiętał, czym się zajmował, zanim wkroczył w jego życie facet z perełkami na szyi. Siłownia była poza zasięgiem. Wydawało mu się, że jak tylko postawi nogi na bieżni, to zwymiotuje.
Leżał więc w łóżku lub na kanapie w salonie, nie jadł, nie pił i chyba nawet nocami miewał gorączkę. Wydawało mu się, że słyszy obok siebie oddech Tae-hyunga. Wciąż w myślach widział tylko jego plecy, gdy odwrócił się od niego chwilę po tym, jak opuścili pokład samolotu i odszedł, nawet się nie żegnając. Zastrzegł jedynie sucho, że nie chce mieć z nim nic do czynienia i że liczy na jego zdrowy rozsądek, że JK nie będzie go nachodził.
JK nawet by nie śmiał. Nie był też idiotą, który by tak zrobił, ale wiedział, że Tae-hyung miał prawo myśleć o nim najgorsze rzeczy. Przyjął ten ostatni policzek z pokorą i tak się rozstali.
Po kilkunastu dniach wegetacji musiał się pozbierać jako tako do kupy. Zaczęły się próby generalne i przygotowania do premiery przedstawienia, trwające nierzadko do późna w nocy, więc miał zajęcie. Za każdym razem, gdy wychodził z teatru, zerkał w górę do okien mieszkania na poddaszu. Nic z tego. Dni zaczęły płynąć coraz szybciej i stały się chłodniejsze, upały ustały, a co za tym szło, okno nie było otwarte na oścież. Wiele razy stał pod drzwiami do kamienicy, ale bał się, że jeśli faktycznie pójdzie pod drzwi skamleć jak pies, Tae-hyung się wyprowadzi, albo... wezwie policję. Co było wielce prawdopodobne. Przecież nikt normalny nie dobija się do kogoś późnym wieczorem lub w nocy. Mijał więc dzień za dniem, a jego tęsknota zrównywała się powoli z codziennością. Ból złamanego serca nie ustawał, ani nawet trochę nie zelżał, ale stał się zwyczajnie znośny. Może po prostu JK się do niego przyzwyczaił. Wiedział, że zawinił. Zawiódł Tae-hyunga na tym najbardziej czułym polu, ale sądził, że może chociaż czas trochę stanie po jego stronie i gdy się znów spotkają, to coś się zmieni.
Liczył na to. Bardzo. Gdzieś w głębi serca czekał na łaskawość losu.
Było wczesne wrześniowe popołudnie, gdy stał w drzwiach, rozmawiając z Basilem, kiedy zobaczył Tae-hyunga idącego przez plac przed teatrem. Pchał wózek z dzieckiem. To był piorunujący widok.
Zdecydował się być ojcem — pomyślał JK i choć wiedział, że tak właśnie będzie, to dopiero teraz, gdy go zobaczył, dotarło to do niego całkowicie.
Dobrze wyglądał w tej roli i JK'a zakłuło coś w piersi od tego widoku. Znał to uczucie. Zazdrość. Nie umiał się jej wyzbyć. Stał jak zahipnotyzowany i nie potrafił oderwać od Tae-hyunga oczu.
Z jego chodu jasno wynikało, że się spieszy, ale JK nie miał zamiaru tracić okazji. Obiecał mu co prawda, że nie będzie go nachodził, ale o przypadkowym spotkaniu przecież nie było mowy.
Serce podeszło mu do gardła, a pod skórą poczuł niedające się zignorować zniecierpliwienie.
— Sory Basile, ale mam coś pilnego — wykręcił się od rozmowy i zbiegł czym prędzej po kamiennych, płaskich schodach. — Tae! — zawołał, ale remont ulicy, który trwał tu nieprzerwanie przez całe lato, jeszcze się nie zakończył i zdławił jego krzyki.
CZYTASZ
Rentboy || Taekook
FanfictionTae-hyung to młody, zapracowany facet, żyjący samotnie, z dala od imprez, alkoholu i szerokiego grona przyjaciół, ale też domu rodzinnego. Wiedzie mu się jeśli chodzi o karierę, ale w jego żcyiu osobistym od dawna panuje susza. Wszystko się kompliku...