4.3

22 3 0
                                    

— Mówisz, że co zrobiłeś? — rozszerzył oczy Jimin i Seokjin. Nie ryzykował, żeby mówić przy Jeongguku, który mógł wszystko zdradzić.

— To, co, słyszeliście. Będziemy mieć pomoc. Ale potrzebuję teraz od was dyskrecji i posłuszeństwa jak nigdy dotąd.

Seokjin nie mógł uwierzyć. Wpatrywał się w niego cały blady.

— Jak się dowie, nie żyjemy — powiedział najstarszy, na co machnął dłonią jakby chciał odgonić muchę.

— Niczego się nie dowie. Dajcie mi się tym zająć. Coś czuję, że mnie lubi.

— C-ciebie? — spytał drżącym głosem Jimin.

— Tak, mnie.

Dwójka wpatrywała się w niego, jakby był duchem. Jimin wyglądał na szczęśliwego, ale Seokjin odwrotnie. Był przerażony.

No cóż. Nie ma już odwrotu. Muszą poczekać, aż przyjadą.

W tym czasie zostali zmuszeni, aby usiąść przy kobiecie i mięśniaku, podczas gdy na stole pojawiły się małe deserowe talerze. Na każdej z nich leżało kimchi, ale Yoongi miał wrażenie, że grają w ruletkę.

Obserwował czas za oknem, który wskazywał wciąż na dzień. A im jaśniej, tym lepiej.

— Oto wasz dzisiejszy posiłek. Jeden z nich ma środki usypiające. Ten, kto je wylosował, jest szczęśliwym trafem.

Tak, bo on to podłożył. Bardzo szczęśliwy traf, który na pewno ma Yoongi.

Pochylił się nad talerzem, ale przyciągnął jego wzrok Jeongguk. Wpatrywał się w niego i gdy tylko zobaczył, że odwzajemnił jego wzrok, mrugnął trzy razy.

Yoongiemu chwilę zajęło, aby zrozumieć o co chodzi.

Bingo! Przecież sam kazał mu mrugnąć wyznaczoną ilość razy, jeśli potrzebuje pomocy. Jeongguk spojrzał się na swój talerz.

Czy chce powiedzieć, że to on dostał te środki?

Mus to mus. Yoongi zjadł niewiele pod spojrzeniem Taty, ale nie czuł się jakoś wyjątkowo inaczej. Nawet smakowało dobrze.

Miał wziąć do ust ostatni kęs, aż usłyszał i poczuł na własnej skórze siłę upadłych drzwi. Działo się to tak szybko, że jego głowa nie potrafiła zarejestrować obrazu.

Specjalne, wyszkolone służby z uniesionymi pistoletami.

Ześlizgnął się z siedzenia, aby zrobić miejsce do Taty. Rozpoznali go i działali w ogromnym hałasie. Jeden z policjantów miał donośny głos, który rozkazywał Tacie.

Przełknął ślinę, gdy zobaczył niewzruszony wzrok mafiozy.

Pozostali zdążyli ująć większość osób, w tym Jeongguka i Seokjina, który unikał poruszenia się. Nawet jeśli dostali rozkazy położyć się na ziemi z wyciągniętymi rękoma, aby mogli się do nich zbliżyć.

Jimin oddalił się w kąt, więc poszedł za nim, aby nie ryzykować przypadkowym zastrzeleniem go.

Zrobiło mu się niedobrze, gdy jeden z mężczyzn pociągnął zbyt mocno za Seokjina. Chciał powiedzieć, że to nie on jest wszystkiemu winny, ale nie mógł im przeszkadzać. Zwłaszcza, że Tata nadal nie miał kajdanków.

Uniósł ręce do góry, co go zaskoczyło. Tata się poddał?

Zimny i przeszywający wzrok padł na Yoongiego. Czuł w kościach, że ma przejebane.

Usłyszeli wybuch w piwnicy, co zmusiło policjantów do ewakuacji. Pociągnęli za sobą złapanych, a jeden z nich Jimina i Yoongiego.

Wyszli w trakcie słyszenia wielu ładunków wybuchowych, które rozbrzmiały jak w dominie.

Struktura budynku zaczęła się walić, a Yoongi wypatrywał się w środku, co z pozostałymi, którzy próbowali złapać Tatę. Ale gdy opuszczony teren zaczął się walić, każda deska i każda cegła, zdążyli wybiec w ostatniej chwili. Samemu.

— Nie może się ruszyć — wytłumaczył mundurowy. Otoczył ramieniem Yoongiego, aby kazać mu się odsunąć jeszcze bardziej od budynku, który się walił i pozostawiał za sobą mnóstwo gruzów i pyłu.

Gapie wokoło się zbierali, a Yoongi odrzucił myśl, że go rozpoznają. Tak samo, jak jego biedny laptop został zawalony dużymi płatami domu. Jego muzyka.

Usłyszał za sobą jęk dochodzący od Jina, gdy został pociągnięty jeszcze mocniej.

— On nie był jego wspólnikiem! To oni! — wskazał na parę poznaną w samochodzie.

— Hej! To nieprawda! — bronił się mężczyzna. — To Jin!

Spojrzał się na Jeongguka mając nadzieję, że mu powie. Jego wzrok padł tak, jak myślał. Na dwójkę.

— Jeongguk i Seokjin wiedzą najlepiej, jak to wyglądało. I z pewnością nie zamierzają kłamać.

— To się okaże na przesłuchaniu... I w sądzie — usłyszał, ale nie zobaczył, który mundurowy to powiedział.

— Jin! — krzyknął, gdy drugi stracił przytomność. To tylko udowodniło Yoongiemu, że był na tyle przelękniony, że jego organizm musiał poradzić sobie z tym w inny sposób. Wyłączeniem, jak najlepszą technologię.

Służby sanitarne podjechały pod dom, nieco spóźnione. Zaczęto prowadzić do nich Yoongiego i Jimina, kiedy zostawili pozostałych.

Nie mogą sprawdzić Jina? Przecież nic nie zrobił, i był teraz tego pewien. A traktowali go jak najgorszego złoczyńcę.

Dobrze, może trochę przesadził, ale nadal nie zasłużył sobie na nic.

HEMOFOBIA Yoongi x SeokjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz