5.2

27 4 0
                                    

Chciał się śmiać. Czego mógł się spodziewać, gdy przyjmie ofertę Seokjina, aby u niego zostać?

Nie wyobrażał sobie luksusów, ale na pewno nie tak ciasne mieszkanie w bloku! Nawet nie miał balkonu. Była tylko jedna łazienka, brak magazynu, przez co dzierżawił za dużo przedmiotów na korytarzu i mały salon połączony z kuchnią.

Mimo że chciał się przyzwyczaić do tych warunków, przypominały mu tylko jedno. Opuszczony dom, w którym spędził kilka ostatnich dni, ale świeżo pomalowany.

Chociaż dochodził do tego fakt braku tuzina manekinów czy pudeł.

Było schludnie, ale nie wytrzymałby tu dłużej, niż byłoby to konieczne. Jego dom był pod obserwacją, a służby patrolujące okolicę co jakiś czas przejeżdżały obok willi. Próbował też zainstalować kamerę, ale nie zdążył na czas kupić nowej, która działała. Upatrzył sobie sprzęt wyczulony na ruch z możliwością obracania się, ale stwierdzono, że nie potrzeba jego pomocy.

O tyle dobrze, że zaczęto z nimi współpracować. Nie unikali tematu i zaczęto szukać Taty po całym kraju. W mediach, jak i w telewizji pokazywano jego zdjęcia oraz streszczono, czego się dopuścił.

Ogólnie pokazywano go w jak najgorszym świetle, aby wywołać panikę i sensację. Byle więcej ludzi go zapamiętało.

— Mogłem się spodziewać, że Jimin weźmie Jeongguka. Nie ma nawet domu! A ty masz — spojrzał się z zainteresowaniem na Seokjina, który podał mu herbatę.

— Nie widzieli się długo, jak kiedyś mi opowiadał. Dobrze, że mogą mieszkać razem. Dzieciak potrzebuje pomocy, odnowienia kontaktów.

— Mhm, mogę się zgodzić — upił łyka gorącego napoju. Poczuł, jak jego wargi i język został poparzony, ale nie przeszkadzało mu to. — Co dziwne, ty nie wyglądasz, jakbyś potrzebował terapii. Hm, tylko z wyglądu.

— Inni mieli gorzej.

— I co z tego? Wszyscy jesteśmy egoistami, nikogo nie obchodzi, że ktoś ma gorzej.

— Yoongi...

— Mówię poważnie, hyung. Jak będziesz wszystko ukrywać, to kiedyś w końcu wybuchniesz — wzruszył ramionami.

— H-hyung? — spiął się. — Ale... Nie wiem. Już nic nie wiem. Boję się. Co noc mam wrażenie, że stoi nade mną, bo go zawiodłem.

— O, dałeś radę. I co dalej? Poczucie winy?

— Za współpracę z nim czy za to, że nie byłem wystarczający?

— Nie mów, że to drugie — rozszerzył usta, ale zaraz szybko je zamknął. — Żartujesz.

— Wiesz, że to skomplikowane, Yoongi. Cieszę się, że nie jestem już tam z nim, ale wtedy czułem się bezpiecznie i... Albo nie? Czasem sprawiał wrażenie dobrego człowieka, a przynajmniej dla mnie.

— Ach, o to chodzi. No to jak mówiłeś w sądzie. Czułeś się bezpiecznie, tak jak przy agresywnej matce. Trzy czwarte czasu cię bije i znęca psychicznie, a jak raz będzie miła, jak cud miód, automatycznie masz ochotę spędzać z nią więcej czasu.

— Bo oprawca pokazuje swoją dobrą stronę — dokończył.

— Której nie ma. Pokazuje tylko po to, by cię zmanipulować, zupełnie jak matka. Ci ludzie to socjopaci!

Otoczył palcami kubek, który przyjemnie go rozgrzewał. Dał czas i spokój Seokjinowi, aby mógł przemyśleć wszystko.

Wiedział, że starszy nie jest głupi, nawet jeśli nie zna go latami. Powinien wiedzieć, że ludzie są zdolni udawać, aby osiągnąć cel. Dosłownie ich aktorstwo jest na wysokim poziomie bez prób i starań w to włożonych.

— Wiem to, ale moje ciało podpowiada mi inaczej. To tak jakbym...

— Jakbyś nie był do końca przekonany. Ciężko jest wyrwać się z toksycznej rodziny i sobie to uświadomić. Miałeś dach nad głową, żyłeś, mimo że ten skurwiel potrafił mordować, dawał ci jedzenie, ciepło... No, rozumiem. Ale nadal było to robione po to, żeby cię wykorzystać. Byłeś weterynarzem, prawda?

— Zaczynałem...

— Trudno. Ale byłeś nim. To logiczne, że nie trzymał ciebie, bo jesteś idealnym Seokjinem, a tylko weterynarzem. Sam mi to mówiłeś. Wszyscy to mówili. Jak mógłby być dobry, skoro ważniejsza była ranga?

— Wiem! Nie musisz mi tego powtarzać. Wiem, że był zwykłym gnojem, wiem wszystko! Gorzej z tym, że podświadomość mówi mi inaczej. To coś, jakbyś nie wierzył w przesądy, ale nadal byś je unikał.

— Okej, nie bulwersuj się już tak. Syndrom sztokholmski, ale bez miłości czy innych gówien. Więc... Terapia, starcze.

— Tak, jestem już zapisany.

— No, to dobrze.

Wpatrywał się w parującą herbatę, lekko obracając kubkiem. Dlaczego czuł się, jakby chciał pomóc starszemu? Nigdy nie   włączała mu się opiekuńcza strona, ale tym razem taka się pojawiła. A to nawet nie był Jimin!

— Robimy obiad?

HEMOFOBIA Yoongi x SeokjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz