Rozdział szósty: walka

163 7 0
                                    

Tak wiem znowu zjebalem rozdziałami, nie chcę już obiecywać że rozdział będzie szybko lecz postaram się.

Spamik mile widziany:)

Harry obrócił się za siebie, dostrzegł swoją przyjaciółkę Hermionę. Harry był zdziwiony iż nie rozumiał jakim cudem dziewczyna dała radę go znaleźć

- Hermiona!

Chłopak podbiegł do dziewczyny i przytulił ją do siebie. Harry pomimo że był zły na Hermionę to naprawdę się za nią stęsknił, w końcu nie wiedzieli się może z miesiąc? Harry jakiś czas temu już przestał liczyć. Przymknął oczy opierając głowę na ramieniu dziewczyny a sama Hermiona przytulała się do przyjaciela mając dłonie na jego karku.

- jesteś głupi.. jak mogłeś iść sam na tak niebezpieczną podróż, mogło ci się coś stać!

Dziewczyna uniosła ton głosu uderzając delikatnie Harry'ego w tył głowy, Harry zaśmiał się cicho i podrapał się po karku. Cóż, przez ten czas zdążył walczyć z trolem a koniec końców nawet ze smokiem więc obrażenia miał i to nie małe ale chyba wołał nie wspominać o tym przyjaciółce sporo chciał wrócić do szkoły jeszcze żywy.

- więc poszukajmy go razem, a przynajmniej to co z niego zostało..

Chłopak nieco posmutniał zdając sobie sprawę z tego że jego przyjaciel może już nie żyć, a sama myśl go przerażała. Hermiona westchnęła i zaczęła iść za Harrym który zdążył już ruszyć przed siebie. Po dłuższym czasie Harry postanowił jej opowiedzieć co się działo.

- przeszukałem wszystkie jeziora w okolicy, w końcu Voldemort mógł się ukryć pod wodą i tam wybudować sobie kryjówkę, jest jeszcze jedno jezioro.
Harry zatrzymał się na chwilę przełykając ciężko ślinę.

- koło dworu Malfoy'ów

Potter prawie że wyszeptał zaciskając dłonie w pięści, nie chciał widzieć się ani z Malfoy'em ani z jego ojcem, z nikim z nich, ale przecież życie jego przyjaciela było ważniejsze.

- i musimy tam teraz iść
Harry odwrócił głowę w stronę przyjaciółki i wyciągnął w jej stronę rękę

- Hermiono potrzebuje cię
Kiedy dziewczyna chwyciła jego dłoń on zacisnął oczy. Wtem odezwała się Hermiona.

- to niebezpieczne.. Malfoy'owie to ludzie Sam-Wiesz-Kogo.. nie wiem czy to dobry pomysł

Powiedziała poważnie dziewczyna patrząc w twarz przyjaciela, jednak Harry był nie ugiety i nie miał zamiaru odpuszczać.

- nie boję Voldemorta ani jego ludzi

Specjalnie powiedział jego imię by pokazać swojej przyjaciółce że nie obchodzi go czy Voldemort coś zrobi czy nie.

- Voldemort zabił moich rodziców, potem Cedrica! A teraz prawdopodobnie zrobił to Ronowi! Nie zostawię tego tak! Jeśli Ron okaże się nie żywy sam zabije Voldemorta! I nie będzie mnie obchodziło jak silny jest!

Wykrzyczał chłopak zaciskając dłoń mocno na tej swojej przyjaciółki, Hermiona jedynie pokiwała głową i powiedziała ciche

- dobrze..

Chwilę później Harry aportował ich centralnie przed dworzec Malfoy'ow i zaczął szukać wzrokiem zbiornika wody jednak nigdzie go nie widział, mapa wyraźnie pokazywała że tutaj niedaleko ma być jezioro jednak nie było go.

- szlag..

Harry zaczął okrążać praktycznie wszystkie miejsca na widoku jednak nigdzie nie mógł go znaleźć. Spojrzał na swoją przyjaciółkę ze zdenerwowanym wyrazem twarzy.

- nigdzie go nie ma..

Chłopak nie wytrzymał i z całej siły uderzył w mur za sobą zsuwając się po chwili po nim. Hermiona podeszła do niego i kucnęła przy nim łapiąc go za rękę a po chwili zamykając w szczelnym uścisku.

- spokojnie.. napewno znajdziemy.. musisz się chociaż trochę uspokoić Harry, teraz nie jesteś już sam.
Dziewczyna zaczęła delikatnie przeczesywać jego włosy tuląc jego głowę do swojej klatki piersiowej, ciężko jej było patrzeć na stan w jakim był chłopak.

- zawiodłem..

Brunet wyszeptał zaciskając dość mocno dłonie na bluzie Hermiony, czuł jakby zniszczył wszystko, Hermiona zaczęła mu szeptać że jest silny i że nikogo nie zawiódł, nie chciała go teraz zostawiać na krok i zrozumiała że popełniła błąd zostawiając go wcześniej. Po chwili jednak Harry delikatnie otworzył oczy zaczynając się rozglądać, chwilę później usłyszał jakieś krok, Potter przeniósł wzrok za ramię swojej przyjaciółki i musiał kilka razy pomrugał widząc postać osoby przed sobą którą już dobrze znał. Lucjusz Malfoy, Harry przeklnął w myślach niezadowolony, widział go ostatnio może z 4 lata temu, i nie był zadowolony z tego że go widział. Mężczyzna zaśmiał się drwiąco patrząc na chłopaka podpierając się obiema dłońmi na swojej różdżce.

- Potter Potter Potter...

Mężczyzna zbliżył się do niego patrząc na niego z wrednym uśmieszkiem. Harry zacisnął wargi i powoli się podniósł na nogi stając przed Lucjuszem. Harry miał cholernie poważną minę, wyglądał tak jakby chciał go zabić tu i teraz.

- nie wydaje mi się że jest tu pan potrzebny panie Malfoy.

Wysyczał Harry zaciskając różdżkę w dłoni. Chciał się go jak najszybciej pozbyć i wrócić do szukania przyjaciela.

- nadal się nie nauczyłeś że nie wszędzie można węszyć?

Odpowiedział mu po chwili starszy mężczyzna ze swoim typowym śmiechem.

- Draco ostatnio dużo o tobie mówi Potter.

Lucjusz wyciągnął w stronę Pottera swoją różdżkę, Harry był zdezorientowany tym wszystkim, zmarszczył delikatnie brwi patrząc w puste oczy Malfoy'a. Po chwili mężczyzna oparł różdżkę o jego ramie zaciskając ją w dłoni.

- skoro już tutaj jesteś to pozwól że cię zabiorę.

Wymruczał mężczyzna zanim odsunął się o krok i znowu wyciągnął różdżkę w jego stronę.

- drętwota!

Wykrzyczał mężczyzna a Harry po chwili zsunął się na ziemię oddychając naprawdę szybko. Lucjusz zaśmiał się i kucnął przy chłopaku po chwili zarzucając sobie go na ramię, obok stała Hermiona która po chwili zaczęła biec w stronę Harry'ego.

- Harry!

Zanim cokolwiek udało jej się zrobić Lucjusz znowu rzucił to samo zaklęcie na dziewczynę lecz jej nie miał na celu zabierać. W końcu po co czarnemu panu jakaś brudna szlama? Mężczyzna zaczął iść w stronę posiadłości nawet się nie rozglądając. Cieszył się że plan wypalił, Peter wykradł Potterowi mapę kiedy ten spał przez co Potter myślał że musi szukać w jeziorze, a to wszystko dzięki czarnemu panu. Lucjusz zaśmiał się poraz kolejny i po chwili wszedł już do środka. Korytarze były potężne a pokoi była niezliczona ilość, cała posiadłość była w klimacie mrocznym co bardzo odpowiadało Lucjuszowi. Po chwili spotkał na swojej drodze Narcyze, na jego twarzy pojawił się uśmiech lecz nie był ciepły, odgadnął delikatnie włosy z twarzy kobiety i ucałował ją delikatnym muśnięciem w czoło. Po chwili kobieta się odezwała patrząc na bezwładnego Pottera.

- zabijecie go teraz?
Szepnęła kobieta, było jej szkoda Pottera.

- nie mam pojęcia, czarny pan

zadecyduje co z nim będzie.
Mężczyzna zaczął się znowu kierować w stronę sali do której miał iść od samego początku, lecz zatrzymał się na chwilę.

- chłopak będzie chciał walczyć o swojego brzydkiego przyjaciela, to pewne, a jestem pewny że czarny pan ma już plany.

Znowu ruszył przed siebie.

1060 słów

Witaj w moim sercu// Drarry/HarcoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz