Kim on był?

91 0 0
                                    

AGUST

Spokojny dzień na zwykłej Tajlandzkiej ulicy. Słońce świeciło w pełni. Niezbyt gorąco. Tak przyjemnie. Lekki podmuch wiatru powiał po mojej twarzy przez otwarte niedaleko okno. Leżałem na kanapie z odchyloną głowa do tyłu i odpalonym papierosem.

-To jaki mamy dziś dzień?- spytałem sam siebie wydychając dym papierosowy i przechylając głowę w bok, by spojrzeć na kalendarz.- Ahhhh, super. Zbieraj chłopaków. Idziemy się zabawić do pana Shina.- powiedziałem do Junga i skierowałem się w stronę wyjścia.

Shin. Pff. Zboczeniec wykorzystujący kobiety i nieletnie dziewczyny. Działał na czarnym rynku biorąc za to niemałe pieniądze. Obrzydzał mnie. Nie miał u mnie w oczach ani grama szacunku. Był idealnym celem na dzisiaj. Już długo zbieram się by do niego wpaść w odwiedziny.

A właśnie. Agust . Koreańczyk urodzony w Tajlandii. 20 lat. Dłuższe, czarne, lekko falowane włosy, szczupły z dużą ilością swagu. Taki mój opis. Nikt chyba nie zaprzeczy, co nie? Szef jednego z bardziej znanych gangów na tych brudnych ulicach. "D" bo taką nosiła nazwę moja banda był niezawodny w tym co robił. Głównie kradłem kasę Od ludzi, którzy mieli coś za uszami i robili coś na czarno. Dbałem o porządek w tym kraju? Sam nie wiem, jak to ująć, ale głównie to z tego żyłem. Czasami też kogoś zabiłem. Nie lubiłem za bardzo brudzić sobie rąk, ale jak już to zrobiłem miałem z tego nie małą satysfakcje. Jeżeli oczekujesz ode mnie jakiś uczuć w twoją stronę, to lepiej przestań w momencie, w którym o tym pomyślałeś. Nigdy nie potrafiłem ich okazywać. Wolałem siedzieć z kamienna twarzą lub w samotni. Tak jak też się domyślacie, nigdy się nie zakochałem. To nie dla mnie.

Ale wracając.

Szliśmy spokojnym krokiem. Nie śpieszyło nam się. Przed budynkiem wspomnianego powiedziałem bandzie, by zrobili rozpierdol, ale nikogo nie zabijali. Bez zbędnego gadania dałem im znak i wyważyli drzwi. Weszli pierwsi, a ja za nimi powolnym krokiem i obserwowałem jak rozwalają wszystko do o koła, ale tylko jedno mi nie pasowało. Gdzie był Shin? Skierowałem się w głąb budynku z myślą, że jest w innym pomieszczeniu lub piętrze. Idąc dalej w głąb mieszkania w oknie na przeciwko mnie odbiła mi się postać wychodząca z jednego z pokoi za mną. W holu nie było za jasno, więc nie wiele widziałem. Nie byłem pewny kto to, więc wyciągnąłem z tylnej kieszeni nóż dla bezpieczeństwa. Nikt nie wiedział jakie miała zamiary. Powoli obróciłem głowę patrząc pod kątem na osobę z za mich pleców. Widziałem tylko tyle, że powoli zbliża się w moją stronę odchodząc od ściany, na której się opierała. Obróciłem się cały będąc na wprost niej. Dzięki światłu, które padało z pokoi po bokach korytarza mogłem bardziej opisać postać. Był raczej mężczyzną. Miał długie, umięśnione nogi, które opinały czarne, skórzane rurki. Wyglądało to mega atrakcyjnie. Biała bluzka, która dobrze podkreślała jego wąską talię, skórzana kurtka z cekinami na ramionach, które odbijały padające na nie promienie słońca, oraz buty na wyższym obcasie. Świetnie dopełniały cały ubiór. Kiedy podszedł bliżej mnie na mniej więcej 2 metry zauważyłem również, że ma różowe włosy.

-Yhmm.- mrukną gdy był wystarczająco blisko mnie, a nawet za blisko. Poczułem jego oddech na mojej twarzy i palce na moich włosach. Było to nawet przyjemne. Pewnie tylko dla tego nie odrzuciłem jego ręki. Natomiast z mojej dłoni wyślizgnęło mi się ostrze. Wtedy też jeszcze raz mu się przyjrzałem. Oczy miał podkreślone czarnym eyelinerem, jego źrenice były jasne. Wydatne duże usta miał pokryte bezbarwnym błyszczykiem, twarz bez żadnej skazy. Pojedyncze kosmyki z grzywki lekko opadały na jego oczy, a w uszach miał zwisające kolczyki. Jego wzrok latał po moim całym ciele. -Ty pewnie też do tego idioty.- Bardziej powiedział niż spytał z niskim głosem, co wywołało u mnie lekki dreszcz. Nawet przyjemne? Agust co Ci jest?- Dobrze, że ma kasę na remont bo te twoje pół mózgi rozjebały mu pół domu na prawie gruz. Ah co ja mówię. Będzie mu potrzebna.- i wyminą mnie szybkim krokiem wchodząc schodami na gure. Stałem tak chwile czując woń jego perfum. Co to było? I kim był on? Bardzo chciałem się dowiedzieć, lecz po chwili przypomniałem sobie po co tu przyszedłem i po co prawdopodobnie przyszedł i on. Szybko pobiegłem na górę, wybudzając się z transu i wpadając w niego spowrotem. Widząc go z torbą wypchaną kasą nie zareagowałem. Sam nie wiem czemu. Światło, które padało na niego z okna za nim dodawało mu blasku jakiego nie dawały mu okna na dole. Różowy na jego włosach przechodził w fioletowy, a cekiny z kurtki odbijały się po całym pomieszczeniu. Staliśmy tak patrząc na siebie. Postawił kilka kroków w moim kierunku. Usłyszałem krzyki moich ludzi, którzy wołali moje imię. Mężczyzna odwrócił się i zwinnym ruchem wszedł na okno. Zanim wyskoczył rzucił krótko w moją stronę "Do zobaczenia wkrótce, Agust" i wyskoczył zanim reszta zdążyła go złapać.

"Kto to był? Jak się tu dostał? Znasz go?"

Rzucali pytaniami w moją stronę, a ja nie wiedziałem co im odpowiedzieć. Sam chciałem znać odpowiedzi na te pytania. Po chwili w ramach mojej odpowiedzi na wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę wyjścia.


*┈┈┈┈*┈┈┈┈*┈┈┈┈*


JIMIN

Szedłem wolnym krokiem w stronę Shina. Miał u mnie dług, którego termin miną już dawno. Nie dawał oznak życia. Nie odbierał telefonów ani odpisywał na sms-y. Postanowiłem się do niego przejść. Będąc już blisko zauważyłem grupkę ludzi kierujących się w stronę jego domu. Ukryłem się nie daleko by zobaczyć co zamierzają zrobić. Wyważyli drzwi i wbiegli. Delikatni nie byli. Zaciekawił mnie jeden z nich. Wszedł wolnym krokiem ostatni, trzymając ręce w kieszeni. Podszedłem bliżej domu zaobserwować co zrobią.

Ale zanim. Park Jimin. Koreańczyk mieszkający w Tajlandii. 18 lat. Farbowane różowe włosy, szczupły lecz dobrze zbudowany. Działam solo. Nie lubię, gdy ciągnie się za mną jakiś ogon. Policja średnio się mną interesowała, bo za dużo na mój temat nie mieli. Zazwyczaj ulatniałem się zanim zdążyli do mnie dobiec. Na kondycje nie mogłem narzekać. Od małego dużo się ruszałem i ćwiczyłem. Byłem dość uczuciowy, i często flirtowałem dla zabawy z niektórymi napotkanymi osobami. Zwłaszcza z mężczyznami. Czy lubiłem to? Nie wiem. Ważne, że mi wychodziło.

Podchodząc bliżej jednego z okien zauważyłem jedynie mężczyzn rozwalających wszystko do o koła, oraz mój punkt zainteresowania. Wszedłem do domu przez okno w jednym z pokoi i skierowałem się na korytarz, opierając się o ścianę. Wiedzącą, że raczej mnie zauważył, co wywnioskowałem z tego, że sięga do tylnej kieszeni po broń powoli skierowałem się w jego stronę. Przekręcił głowę w bok by po chwili zrobić  to samo z resztą ciała. Będąc niedaleko szybko przyjrzałem się jego sylwetce. Luźne, ciemne spodnie, z dziurami na kolanach, do tego trampki, ciemna koszulka i niebieska luźna kurtka skórzana. Cały strój można było opisać jednym słowem. „Luźny". Podszedłem bliżej na tyle, by móc doskonale zobaczyć każdy szczegół jego twarzy. Czarne, dłuższe falowane włosy kusiły by ich dotknąć. To też zrobiłem i o dziwo nie protestował. W dotyku były przyjemnie miękkie. W zamian upuścił nóż, który trzymał w dłoni. Uroczy. Gładka, blada cera, wydatne, lecz wąskie usta. Czułem jego przeszywający mnie na wylot wzrok. Ciemny wręcz czarny wzrok. Zmierzyłem go ostatni raz moim spojrzeniem, lekko uniosłem kąciki ust do góry mówiąc:

-Yhmm. Ty pewnie też do tego idioty.- nie dało się go inaczej nazwać. No może dało, ale zacznijmy od czegoś lekkiego.- Dobrze, że ma kasę na remont, bo te twoje pół mózgi rozjebały mu pół domu na prawie gruz. Ah co ja mówię. Będzie mu potrzebna.- powiedziałem i szybkim krokiem udałem się na gure po schodach do jednego z pokoi. Mężczyzna stał na dole i nawet się nie poruszył. Lepiej dla mnie. Szybko zgarnę to po co przyszedłem i spadam z tego miejsca. Znalazłem kąt w którym Shin trzymał kasę i szybkimi, zwinnymi ruchami chowałem wszystko do torby. Jebany dorobił się trochę tego na tej zjebanej pracy. Nie popierałem tego co robił. Ma szczęście, że go nie ma, bo gdyby był na miejscu, żywy by już z tej rudery nie wyszedł. Tak teraz mogę nazwać jego dom. Kiedy miałem zamiar kierować się już do wyjścia w progu staną chłopak z dołu. Nic nie zrobił. Stał i wpatrywał się we mnie. Zadziornie się uśmiechnąłem w jego stronę z zamiarem wyminięcia go, ale po zrobieniu kilku kroków usłyszałem głosy i kroki kierujące się w naszą stronę. Jedyną drogą ucieczki w tym momencie było okno za mną. Na szczęście jakoś wysoko nie było. Wchodząc na nie usłyszałem na koniec imię owego mężczyzny. Hmm, nawet ładne. Pasuje mu. Na koniec rzuciłem krótkie "do zobaczenia wkrótce Agust" w jego stronę i wyskoczyłem zanim jego banda zdołała mnie złapać i skierowałem się w stronę mojej kryjówki.

*‧₊˚*‧₊

Pewne jest to, że skończę, ale nikt nie wie kiedy. Miłego czytania czy coś.
(Za błędy przepraszam)

Haegeum|YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz