Co się właśnie stało?

29 1 0
                                    

YOONGI

Nie mogłem spać w nocy. Moje myśli ciągle krążyły wokół mojego brata, którym miałem się zająć. Jednocześnie chciałem i nie chciałem się tego podejmować, lecz ostatecznie podjąłem, że zajmę się tym.

Rano wstałem i od razu skierowałem się w stronę budynku policji. Droga do budynku przechodziła przez ulice targową. Głównie były to budki z ulicznym jedzeniem, warzywami, owocami itp. Nie spodziewałem się, że to tu się spotkamy pierwszy raz.

Często chodziłem z nieodpalonym papierosem w ustach. Uspokajało mnie to. Coś w stylu żucia gumy. Idąc tak rzuciła mi się w oddali postać. Była podobna do mnie, lecz nie miała włosów zaczesanych do tyłu i była ubrana luźno. Zatrzymałem się w miejscu i po prostu patrzyłem. Nikt nie wie dlaczego, ale zacząłem iść szybciej z kieszeni wyciągając pistolet. Tak, policja miała pozwolenie na broń. W momencie gdy dzieliły już nas tylko metry szybko wychyliłem pistolet z pod płaszcza i strzeliłem, lecz...

*┈┈┈┈*┈┈┈┈*┈┈┈┈*

AGUST

Kochałem mandarynki. Tyle, dziękuję.

Ale tak serio. Wstałem rano z ochotą na ten owoc. W domu tylko skórki. Ich nie zjem. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Nie myślałem o niczym podczas drogi na targ. Dzień jakoś dobrze się zapowiadał. Skręciłem w odpowiednią uliczkę i kierowałem się do budki, w której często kupowałem mandarynki. Sprzedawał tam starsza kobieta. Znała już mnie za dobrze, więc nawet nie pytała co potrzebuje. Gdy już płaciłem i odbierałem torbę z owocami rozległ się huk i to w moją stronę. Nie wiele myśląc zacząłem uciekać. Schowałem się za budynkami w uliczce za stoiskami i po prostu z szybko bijącym sercem zsunąłem się po ścianie w dół. Kto to był? Nie zdążyłem zobaczyć jego twarzy. Policja to na pewno nie była. Od tak by nie strzelali w moją osobę. Wynajęli kogoś? Tylko kogo? Z myśli wyrwała mnie osoba, która w tamtym momencie stanęła przede mną.

*┈┈┈┈*┈┈┈┈*┈┈┈┈*

YOONGI

Chybiłem. Nie wiem czy dobrze czy źle. Ludzie wokół patrzyli w moja stronę i mówili coś do siebie. Byłem zdezorientowany. Co we mnie weszło? Co mną kierowało? Schowałem broń i odpaliłem trzymanego w ustach papierosa. Przyspieszyłem tępa i chwile puzniej byłem na policji. Od razu skierowałem się do biura szefa budynku. Z początku chciałem tylko powiedzieć, że podejmę się tego, ale teraz plan się zmienił.

-Co wam odbiło!- krzyknąłem, a nie zapytałem wchodząc do pomieszczenia. Mężczyzna patrzył na mnie z lekkim strachem i zapytaniem w oczach.- Czemu nie powiedzieliście mi w Koreii tylko sprowadziliście mnie tu i...- nie mogłem dokończyć.

-To nie był nasz pomysł.- zaczął się tłumaczyć. Na pewno uwierzę wam.

-To czyj?- spytałem będąc nabuzowany emocjami.

-Twojego ojca.- że co proszę!

-Co?! Co on ma z tym wspólnego? Mów co wiesz.

-Nie mogę nic więcej powiedzieć.- jasne, super. Odwróciłem się na odchodne mówiąc, że i tak się tego podejmę i wyszedłem. Byłem wkurzony jak nigdy. Nawet nie miałem się jak z nim skontaktować. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Postanowiłem coś zjeść i pomyśleć przy tym.

*‧₊˚*‧₊

Jak odczucie po „Take two"? Kocham te piosenkę.
I kochajmy moje chwilowe załamanie, bo to dzięki niemu powstał ten rozdział.

Haegeum|YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz