Wstałam razem z budzikiem o 6:00. Wzięłam z szafy dresy i poszłam pod prysznic. Woda spływała po mnie, a ja rozmyślałam.
Czy Victor aż tak wziął sobie do serca to co mu powiedziałam? I czy naprawdę Jackson będzie teraz moim ochroniarzem?Miałam totalny mętlik w głowie. Ubrałam się szybko mając jasny cel. Muszę porozmawiać z Victorem.
- Już gotowa do szkoły? - wystraszył mnie głos Jacksona.
- Kto ci pozwolił tu wejść? Przecież masz szanować moją prywatność. - powiedziałam zbyt ostro niż to planowałam.
- Spokojnie maleńka, sprawdzałem tylko czy wstałaś już do szkoły. - powiedział nonszalancko siedząc wygodnie na moim łóżku.
- Jak widać wstałam.
- Myślałem, że masz problemy ze wstawaniem. - spojrzał na mnie ciekawsko.
Zastanowiłam się chwilę i postanowiłam coś sprawdzić.
- Victor ci nie przekazał, że już nie mam problemów ze wstawaniem i budzę się przed budzikiem? - spytałam z oczywistym kłamstwem.
- Faktycznie wspominał. - uśmiechnął się szeroko, jednak bardzo sztucznie.
- Jak mogłeś o tym zapomnieć jako ochroniarz? - drążyłam.
- Jak widać zdarza się nawet najlepszym. - z przyklejonym sztucznym uśmieszkiem puścił mi oko.Coś było nie tak. Coś było bardzo nie tak. Mimowolnie poczułam ucisk w brzuchu.
- Przed szkołą podrzucisz mnie gdzieś? - spytałam próbując nie zdradzać jak bardzo zaczęłam się denerwować.
- Jasne ślicznotko. Gdzie byś chciała?
- Zostawiłam u Victora w mieszkaniu strój do ćwiczeń. Pojedziemy po niego prawda? - kolejne kłamstwo wypłynęło z moich ust, ale musiałam coś sprawdzić. Victor jest kłamcą, czy Jackson? A może oboje?
- Wpuścił cię do swojego mieszkania? - spytał podejrzliwie.
- Tak. Nie mówił ci tego?
- Nie. - przyglądał mi się czujnie.
- Może wypadło mu to z głowy, żeby powiedzieć najlepszemu przyjacielowi. - przybrałam na twarz minę niewiniątka.
- A czy nie powinnaś unikać po ostatniej sytuacji wysiłku fizycznego?
- Więc mój strój ma tam leżeć miesiąc? - zapytałam udając przerażenie. - To bardzo drogi strój do ćwiczeń. - dodałam, aby było bardziej wiarygodnie. W końcu jestem przecież bogatą i rozpieszczoną dziewczynką, prawda?
- To jedziemy maleńka. - zaśmiał się, a ja przyrzekłam sobie, że jeśli jeszcze raz tak mnie nazwie to strzelę mu liścia w tą śmiejącą się mordę.🖤
Jechaliśmy chwilę ulicami, których zupełnie nie znałam. Jeśli mnie gdzieś wywiezie i zakopie, to nikt mnie nawet nie znajdzie. Idiotka ze mnie!
- Jesteśmy. - Jackson zatrzymał się na obrzeżach miasta przy małej, ale słodkiej chatce z drewna.
Domek otoczony był drzewami i tuż za nim zaczynał się las. Po jego lewej stronie w oddali widać było nawet małe jeziorko. Jeśli to faktycznie dom Victora, to w życiu nie wpadłabym na pomysł, że ktoś taki jak on może mieszkać w tak przytulnym miejscu.
- Przyglądasz się jakbyś była tu pierwszy raz. - stwierdził podejrzliwie Jackson.
- Ostatnim razem jak tu byłam było ciemno i nie miałam okazji się przyjrzeć. - skłamałam i wysiadłam z auta. - Poczekasz?
- Chcesz, abym czekał tutaj tyle godzin? - zakpił.
- Nie rozumiem.
- Victor jest w pracy. Myślałaś, że jak nie jest twoim ochroniarzem to siedzi w domu i nic nie robi? - zaśmiał się.
- Faktycznie tak pomyślałam. - zarumieniłam się z zawstydzenia.
Jak mogłam pomyśleć, że uda mi się z nim porozmawiać? Nawet nie przyszło mi do głowy, że może być w pracy...
- Na szczęście wiem gdzie trzyma klucz do domu, więc weźmiemy strój i spadamy do szkoły. - powiedział Jackson.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Jeśli Jackson nie kłamie i to naprawdę jest dom Victora, to jeśli wejdziemy i nie będzie tam mojego stroju, będę miała kłopoty. Coś jednak mi podpowiadało, aby i tak tam pójść. Muszę się dowiedzieć co jest grane i kto kłamie.Podeszliśmy do drzwi, a Jackson wyciągnął spod kamienia klucz. Otworzył je i puścił mnie przodem.
Jak na wczesny poranek w domku było bardzo ciemno. Wszystkie okna miały na sobie ciężkie czarne zasłony. Weszłam niepewnie głębiej. Salon choć mały, wyglądał przytulnie i elegancko jednocześnie. Na kominku zobaczyłam parę ramek od zdjęć, więc postanowiłam podejść bliżej. Widać było na nich Victora ze starszym mężczyzną przed domkiem w którym właśnie byłam oraz Victora z rudą dziewczyną, która mnie raz odwiedziła - Isabellą.
Zamurowało mnie. Czy to możliwe, aby jednak Victor był kłamcą? W końcu to jego dom, a na zdjęciu widać go bardzo wyraźnie. Na dodatek na jednym ze zdjęć wyglądają jak para i nadal te zdjęcie leży u niego na kominku. Zakuło mnie lekko serce na ten widok.
- Znalazłaś strój? - zapytał z kuchni Jackson.
- Jeszcze nie. - odparłam.Czy to możliwe, abym tak się pomyliła? Myślałam, że to z Jacksonem jest coś nie tak. Że to on jest kłamcą.
- Może zostawiłaś go u Victora w sypialni? - zapytał podchodząc do mnie i rzucając wymowne spojrzenie.
- Daruj sobie. - warknęłam. - Wiesz kim jest ta dziewczyna ze zdjęcia?
Jackson podszedł bliżej do zdjęcia, aby mu się przyjrzeć. Stał tam chwilę w milczeniu i dopiero po chwili mi odpowiedział.
- Przecież to jego dziewczyna. - rzucił jakby to było oczywiste.
Faktycznie było to oczywiste, ale coś mi tu nie pasowało. Zdecydowanie zbyt długo się zastanawiał.
- Jak ma na imię? - spytałam.
- Eee Nicole. Często tutaj przesiaduje jak wpadam do Victora. - zastanowił się chwilę. - A co, zazdrosna jesteś?
- Jestem tylko ciekawska. - odpowiedziałam czując jak wzbiera we mnie panika. To nie jest przecież żadna Nicole, tylko Isabell.
- A mi to wygląda na zazdrość. - Jackson drążył temat naśmiewając się ze mnie.
Tylko mi nie było do śmiechu. Zbyt wiele rzeczy się nie zgadzało.
- Odwieziesz mnie do szkoły? Widocznie Victor musiał już przywieźć mi ten strój, tylko o tym nie wiedziałam.
- Pewnie maleńka. Chodźmy.
- Nie jestem żadna maleńka, więc więcej mnie tak nie nazywaj! - krzyknęłam zdenerwowana.
- Już się tak nie unoś maleńka. Złość piękności szkodzi. - zaśmiał się i ruszył w stronę auta.🖤
W szkole nie mogłam sie skupić. Fakt, że ciągle siedzi za mną Jackson wcale nie sprawiał, że czułam się lepiej i bezpieczniej. Wręcz przeciwnie.
- Twój nowy ochroniarz puścił mi oczko. - wyszeptała mi do ucha Veronica. - Myślisz, że mu się podobam?
- Myślę, że wszystkie osobniki płci żeńskiej mu sie podobają. - powiedziałam specjalnie na tyle głośno, aby Jackson też to usłyszał.
- Mówicie o mnie? - zagadnął Jackson poprawiając sobie grzywkę.
- O takim palancie z wybujałym ego. Jesteś w pracy, czy przyszedłeś na łowy? - rzuciłam do niego oskarżycielskim tonem.
- Dwa w jednym. - mrugnął do nas.
Przyglądałam mu sie chwilę, co przyjął z miną zwycięzcy. Jednak nie robiłam tego jak reszta dziewczyn zauroczona nim. Musiałam go rozgryźć, bo zbyt wiele rzeczy mi w nim nie pasowało.
Miał ładną twarz z paroma ledwo widocznymi bliznami. Był niższy od Victora, co było widać nawet jak siedział. Budowę ciała mieli raczej podobną. I co mi bardzo przeszkadzało, to fakt, że do szkoły Jackson zakładał garnitur, a nie jak Victor normalne ubrania, aby wtopić się w tłum. Widać, że lubi zwracać na siebie uwagę. Irytujące...
Jeszcze jedna rzecz ich różniła. U Victora nigdy nie zauważyłam żadnego tatuażu, a u Jacksona kawałek wystawał ponad kołnierzyk koszuli.Nagle do klasy wszedł dyrektor i Jackson obrócił w jego stronę głowę ukazując w ten sposób większą część tego tatuażu. Parę linii i kropek nie przypominało żadnego wzoru, ale skądś te zestawienie kojarzyłam. Tylko skąd?
Zamarłam i nie potrafiłam wziąć oddechu... tapeta Victora!
CZYTASZ
Mój osobisty ochroniarz
RomanceRachel mieszka w szczęśliwej i bogatej rodzinie. Jej ojciec jest wpływowym człowiekiem, chociaż ona sama nie wie na czym polega jego praca. Pewnego dnia została świadkiem zabójstwa jednego ze swojego rodzeństwa i mało brakowało, aby i ona zginęła. O...