Obudził mnie chłód w pokoju. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Victora stojącego z moją kołdrą przy drzwiach. Co to kurde ma być? Powtórka z rozrywki?
- Dobrze się bawisz? - rzuciłam groźnie.
- Tak. - odparł wykrzywiając się drwiąco.
Wstałam i podeszłam do niego. Chwyciłam za kołdrę i spróbowałam mu ją wyrwać.
- Nie dasz rady. - powiedział śmiejąc się.
- Dzisiaj jest ostatni dzień wakacji, więc z łaski swojej oddaj mi MOJĄ kołdrę. - po tych słowach znów zaczęłam się z nim szarpać, lecz marnie mi to wychodziło. Dlaczego on musi być taki silny?Nagle odpuściłam i uśmiechnęłam się wrednie. Victor spojrzał na mnie podejrzanie, lecz szybko go wyminęłam. Wbiegłam do pokoju w którym spał i złapałam za jego kołdrę. Razem z moją nową zdobyczą wróciłam do siebie i walnęłam się na łóżko.
- Ale ty jesteś uparta. - narzekał Victor.
- Chcę spać i tyle. Daj mi spokój.
Victor zbliżył się do łóżka i przyjrzał mi się. Chwyciłam mocniej za kołdrę na wypadek gdyby znowu chciał ją zabrać. Westchnął widząc to, po czym usiadł koło mnie.
- Zmuszasz mnie do radykalnych sposobów wyciągnięcia cię z łóżka. - powiedział, na co popatrzyłam się na niego nic nie rozumiejąc.
Victor włożył ręce pod kołdrę i zaczął mnie gilgotać.
- Błagam przestań! - krzyczałam próbując mu się wyrwać.
- A wyjdziesz z łóżka? - spytał, coraz bardziej gilgotając mnie po brzuchu.
- Zostaw! Mnie! - krzyczałam w niebogłosy.
- Nie, jeżeli nie wyjdziesz z łóżka. - uparcie gilgotał wywołując u mnie salwę śmiechu. Starałam się wstać z łóżka i uciec, lecz on złapał mnie za kostki i pociągnął na plecy. Spróbowałam ponownie, przez co usiadł na mnie okrakiem zmuszając do pozostania w miejscu.
- Wstaniesz i będziesz się szykować, czy mam dalej cię torturować? - spytał.
Rękoma spróbowałam go zrzucić, więc złapał je i przygwoździł nad moją głową. Uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Wpatrywałam się w nie nie mogąc odwrócić wzroku. Mają taki śliczny kolor. Jego oddech przyśpieszył i delikatnie pieścił mi skórę. Niebezpiecznie blisko siebie w tym momencie przebywaliśmy.
- Wstaniesz i będziesz się szykować, czy mam dalej cię torturować? - powtórzył pytanie szeptem.
Szybko się opanowałam i zgromiłam go wzrokiem.
- Nie chciej, abym to ja zaczęła cię tortu...Chciałam dokończyć, ale w tym momencie do pokoju wszedł mój brat. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam zaskoczenie malujące się na jego twarzy.
- Przeszkadzam? - spytał Patrick zdezorientowany.
Na jego słowa Victor zszedł ze mnie jak poparzony.
- Myślałem, że dzieje ci się krzywda. - kontynuował mój brat. - Darłaś się, jakby ktoś obdzierał cię ze skóry.
- Eee on tylko mnie budził. - powiedziałam.
Jak to musiało wyglądać? Pewnie myślał, że Victor się do mnie dobiera. No i wcale mu się nie dziwię. Zobaczył nas w dosyć intymnej pozycji.
- Chyba nie tak wygląda normalne budzenie. - rzucił z oskarżeniem Patrick w stronę Victora.
Wstałam z łóżka i podeszłam do brata.
- Wiem, że dziwnie musiało to wyglądać, ale tak było. Nie chciałam wstać, więc Victor mnie gilgotał. To tyle. Nic innego się nie działo. Z resztą, wiesz jak reaguję na gilgotki. Wiele razy mi je robiłeś. - próbowałam obronić mojego ochroniarza, chociaż przyznaję, że przeszło mi przez myśl by go podkopać i się go pozbyć.
- Następnym razem wymyśl inny sposób na budzenie mojej siostry. - powiedział Patrick. - Jeżeli będzie dla ciebie następny raz.Patrick wyszedł po tych słowach, a ja rzuciłam się za nim.
- Stój! - krzyknęła, kiedy on był na schodach. Zatrzymał się i spojrzał na mnie unosząc brwi. - Co ty chcesz teraz zrobić?
- Powiedzieć o tym ojcu. Zapewne twój ochroniarz będzie musiał zaraz się pakować i zwolnić pokój, więc przekaż mu to.
- Weź przestań! Co w ciebie wstąpiło? Było tak, jak powiedziałam. Chcesz robić aferę o byle co? - podeszłam do niego bliżej i ściszyłam głos, aby groźniej zabrzmieć. - Znasz mnie. Nikt nigdy nie potrafi mnie obudzić. - zrobiłam pauzę i kontynuowałam. - Chociaż idź i powiedz.
Uśmiechnęłam się przebiegle, na co mój brat zmrużył oczy.
- Co ty kombinujesz młoda?
- Ja? Nic. Ale byłoby smutno, gdyby tata dowiedział się o paru rzeczach.
- O czym ty mówisz? - spytał wkurzony brat.
- O twoich nocnych wyjściach. Jestem ciekawa, co by tata zrobił, gdyby dowiedział się, co się za nimi kryje.
- Skąd o tym wiesz? - spytał wściekły Patrick.
- Co tu się dzieje? - spytał tata, który nagle pojawił się na schodach.
Rzuciłam Patrickowi pytające spojrzenie. Powie mu, czy nie? Przeraziła mnie myśl, że przeze mnie Victor może stracić pracę.
- Nic. - odpowiedział Patrick, po czym odszedł do swojego pokoju. Na odchodne rzucił mi jeszcze wrogie spojrzenie.
- No właśnie. Nic się nie dzieje. - powiedziałam tacie patrząc z miną zwycięzcy na Patricka i wróciłam do pokoju.Victor stał wpatrzony w okno.
- Mój brat jest przewrażliwiony. Nie przejmuj się nim. - podeszłam do Victora, po czym stanęłam koło niego. Odwrócił się do mnie i zlustrował mnie całą zatrzymując się na ustach. Stałam, jak sparaliżowana. Zamknęłam oczy i próbowałam złapać oddech. "Rachel uspokój się!" powtarzałam. Victor nachylił się do mnie. Poczułam jego gorący oddech na szyi i wspaniałe perfumy, których używał.
- Ubieraj się, twój tata prosił, abyś była gotowa na dzisiejszy obiad. Będziecie mieli gości. - wyszeptał i poszedł usiąść na łóżku.
Wzięłam się w garść i podeszłam do szafy. Co on sobie do cholery myśli? Patrzy na mnie tym swoim dziwnym wzrokiem i odchodzi jakby nigdy nic? Bawi go to jak reaguje na niego? Zauważył to? Nie mogę się połapać o co mu chodzi... Zaczęłam się jeszcze bardziej wkurzać na swojego nowego ochroniarza.
Wyjęłam z szafy jasne jeansy oraz białą koszulkę.
- Powinnaś ubrać coś innego. - rzucił Victor z łóżka.
- Dlaczego mówisz mi jak mam się ubierać? - spytałam oburzona.
- Rób jak chcesz. To ty się będziesz wstydzić, nie ja.
- To będzie uroczysty obiad? - zapytałam.
- Tak.
- A kto przychodzi?
- Jacyś biznesmeni. Twój ojciec będzie załatwiał z nimi interesy. - odparł Victor.
- To dlaczego ja tam mam być? - zdziwiłam się.
- Ci ludzie będą z dziećmi w wieku siedemnastu lat, czyli to twoi rówieśnicy. Z tego co mi wiadomo, będzie dziewczyna z chłopakiem.
Pokiwałam głową zrezygnowana i odłożyłam wybrane ciuchy. Sięgnęłam po szarą sukienkę z diamencikami na dekoldzie i odsłoniętymi plecami. Pokazałam ją Victorowi.
- Myślisz, że pasuje? Będę dobrze w niej wyglądać? - spytałam.
- Będziesz ślicznie w niej wyglądać. - poprawił mnie Victor.
Zarumieniłam się na jego słowa. Mówił poważnie, czy żartował?
Odłożyłam sukienkę na łóżko i zeszłam na śniadanie.
CZYTASZ
Mój osobisty ochroniarz
RomanceRachel mieszka w szczęśliwej i bogatej rodzinie. Jej ojciec jest wpływowym człowiekiem, chociaż ona sama nie wie na czym polega jego praca. Pewnego dnia została świadkiem zabójstwa jednego ze swojego rodzeństwa i mało brakowało, aby i ona zginęła. O...