SEVEN

9.3K 286 63
                                    

   Pizzeria była taka jaką ją zapamiętałam. Czerwone ściany, sufit wyglądał jak połączenie belek ze sobą, kolumny też były z drewna. Od zawsze ten lokal miał taki klimacik, dlatego uwielbialiśmy tu chodzić. Jednak wystrój to nie wszystko. Pizza jaką tu podawali, była najlepsza w mieście.
   Rozejrzałam się w poszukiwaniu znajomych. Dostrzegłam ich w najdalszej części lokalu. Ręce drżały mi ze strachu. Siedział tam Martin. Nic się nie zmienił. Blond włosy miał krótko ścięte, cerę opaloną i zielone oczy, jak oliwki. Jedyne co było do niego niepodobne to brzuszek. Czy on przytył?
   Victor złapał mnie za rękę i ścisnął dodając odwagi. Po chwili się puściliśmy i ruszyliśmy do reszty.

   Pierwsza zobaczyła nas Claudia.
- Kochana, jak ja cię dawno nie widziałam! - krzyknęła i wstała od stołu. - Stęskniłam się.
- Ja też. - przytuliłam się do niej. 
   Claudia to drobna blondyneczka i bardzo piękna. Długie proste blond włosy, jak zawsze były luźno puszczone, a błękitne oczy lśniły.
- Co tam? - spytała.
- Dobrze, a u ciebie? Nadal chodzisz z Thomasem?
- Tak. - rzekła uradowana i wskazała głową osobę obok.
- Oh, hej Tomy. Nie zauważyłam cię. - powiedziałam do chłopaka.
- Nic się nie stało. - odpowiedział przyjaźnie się uśmiechając. Przytuliłam go na powitanie i odwróciłam się do reszty.
- Jednak o nas nie zapomniałaś? - rzuciła Olivia żartobliwie.
- Nie da się o was zapomnieć. - powiedziałam i przytuliłam się również do niej. - Schudłaś?
- Pięć kilo. - rzekła z dumą.
- A ja? Ja też chcę się przywitać. - Oscar wstał od stołu i podszedł do mnie.
- Oscar! - wtuliłam się w niego. Ten chłopak zawsze był dla mnie jak brat. Znał mnie na wylot. Na imprezach to zawsze on dbał o to, abym wróciła cała do domu. A kiedy nie byłam w stanie, zabierał mnie do siebie na noc. - Nie pasuje Ci blond. - powiedziałam patrząc na jego farbowane włosy. On wzruszył ramionami.
- To było wyzwanie. - zaśmiałam się na jego słowa. To było do niego podobne. Uwielbiał wyzwania.
   Obok Oscara siedziała Veronica.
- Długo zajęło wam przyjechanie. - rzuciła patrząc na mnie wymownie.
- Problem z autem. - skłamałam.
- Z tym najnowszym modelem BMW? - Veronicki tata pracował w warsztacie, więc znała się na autach. Wzruszyłam ramionami.
- Jakoś tak wyszło. - odparłam i spojrzałam na osobę obok. Martin.
- Cześć. - powiedziałam.
- Możemy pogadać? - spytał z błaganiem w oczach.
- Poznajcie Victora. - powiedziałam udając, że nie słyszałam pytania.
   Wszyscy po kolei przywitali się z nim. Ostatnią osobą był Martin.
- Chodzisz z nią? - rzucił Martin z wyzwaniem w oczach.
- A nawet jeśli, to co? - spytał Victor posyłając mu spojrzenie, które z pewnością gdyby mogło, to by zabiło.
- Rachel? - spytała zaskoczona Claudia.
- Nie chodzę z nim. - zaśmiałam się nerwowo.

   Jak na ratunek przynieśli pizzę. Usiadłam na wolnym krześle koło Martina, a Victor zabrał jedno z sąsiedniego stolika i usiadł z drugiej strony. Było dziwnie. Z jednej strony Martin, a z drugiej Victor.
- Opowiadaj, dlaczego nie było z tobą kontaktu przez wakacje. - zaczęła Olivia.
- Dużo się działo. Przepraszam.
- Dziewczyno, nie dawałaś znaku życia. Martwiliśmy się. - powiedziała. - Musieliśmy spytać twojego brata, co się dzieje, ale nas spławił mówiąc, że potrzebujesz teraz spokoju.
- Jak już mówiłam, dużo się działo.
- A powiesz, co takiego się działo?
- Nie chcę, wybaczcie.
- Skąd znasz Victora? - spytał Oscar.
- Nieważne. - odparłam.
- Ważne skoro pojawiłaś się z nim. Macie bajerę?
Spojrzałam na Victora. Co ja mam im powiedzieć?
- Nie mamy bajery. - odpowiedziałam.
- Nie rozumiem tego wszystkiego. - oznajmiła Veronica.
Od natłoku pytań aż rozbolała mnie głowa. Chcę już do domu...
- Jestem jej ochroniarzem. - powiedział Victor zwracając wszystkie spojrzenia na niego.
- Jak jej ochroniarzem? - spytała zdziwiona Claudia. - Rachel, czemu masz ochroniarza?
- Tak wyszło. - powiedziałam biorąc kawałek pizzy. Modliłam się, aby dali mi spokój.
- Rachel! - rzuciła gniewnie Veronica. - Powiedz nam do cholery, dlaczego masz ochroniarza.
- Dajcie jej spokój, jak nie chce mówić, to nie. - Victor przerwał moje męczarnie. Spojrzałam na niego dziękując mu wzrokiem i lekkim uśmiechem.
- Będę mieć rodzeństwo. - zmieniła temat Claudia.
Dziękowałam jej za to w duchu po stokroć. Czułam się jak na przesłuchaniu...
- Naprawdę? - spytała Veronica.
- Dzisiaj się dowiedziałam. - rzekła z uśmiechem. Claudia od zawsze chciała mieć rodzeństwo.
- Chłopiec czy dziewczynka? - zapytałam.
- Jeszcze nie wiadomo, ale w domu cały czas tylko o tym rozmawiają.
- A twoi rodzice już myśleli jak je nazwą? - zagadnął Oscar.
- Chcą, żeby dziewczynka miała na imię Sylvia, a chłopiec Max.
- Ooo jak słodko. - powiedziała Olivia.

Mój osobisty ochroniarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz