Rozdział 2

27 1 1
                                    

     - Mamo!
     - Co się dzieje? - przybiegła do pokoju.
     - Kto mnie przywiózł do domu ? - zapytałam zdezorientowana.
     - Laura ja już z tobą kurwa mać nie wyrabiam, ogarnij życie.
     - Chce przypomnieć że to ty z tatą mi je zjebaliście! - krzyknęłam.

       Nic nie chciała mi powiedzieć, obraziła się jak małe dziecko. Taty nie było w domu bo wyjechał na delegacje. W sumie nie potrzebowałam wiedzieć jak się znalazłam w domu bo ważne, że tutaj a nie na ulicy lub jeszcze gorzej. Przespałam się jeszcze trochę. Zjadłam późne śniadanie i wyszłam do mojej przyjaciółki.

       - Siema Wiki! Kurwa jak się dowiesz jak zabalowałam wczoraj to pozazdrościsz, że zgodziłaś się pilnować bratanka. - wtargnęłam do mieszkania jakbym wchodziła do siebie.(Wiki mieszka już sama)
       - Watpię, beze mnie napewno nie bawiłaś się dobrze haha - zażartowała.
       - No masz racje. - przytaknęłam, nie chcąc jednak się ośmieszać.

***

Kolejne dni minęły w sumie bez żadnych zdarzeń. Jedynie pokłóciłam się z rodzicami i napisał do mnie Gabriel. Chciał się ze mną spotkać i opowiedzieć o sami wiecie jakim wieczorze. Umówiłam się na wieczorne pory 20:00/21:00 na moim osiedlu.

       - No cześć to co chcesz mi powiedzieć ?
       - Słuchaj po pierwsze przesadziłem więc przepraszam ...
       - Ooo proszę a to nowość. - przerwałam.
       - Dobra kurwa, słuchaj mnie! Ktoś chciał się do ciebie dobierać jak byłaś narąbana w 4 dupy.
       - Co!? - ledwo co otworzyłam usta.
       - Wtedy go tak pobiłem, że aż krew mu z łba leciała jak leżał na parkiecie.
       - Zabiłeś go kurwa? O japierdolę !!!
       - Nie kurwa, ale trafił do szpitala.
       - Nie no ... dziękuję Ci.
       - I odwiozłem Cię do domu.
       - Aaa czyli to ty, serio miło mi - odpowiedziałam szczerze.
       - Po prostu dalej Cię Kocham. - powiedział to tak normalnie jakby mi to mówił codziennie.
       - Słuchaj ja też tęsknie ale nigdy już do ciebie nie wrócę.

W tej chwili chwycił mnie za ręce, spojrzał się głęboko w oczy i znowu powiedział "Kocham Cię". Wkurzyło mnie to już bo chyba jasno się wypowiedziałam. Zabrałam ręce z jego dłoni i po woli chciałam odejść od niego w stronę domu. On jednak złapał mnie znowu, ale tym razem za ramię. Chcąc się wyszarpać odepchnęłam się od Gabriela i tak szarpiąc się przy ulicy, nadjeżdżające auto nie miało jak wyhamować ...

       - LAURA !!!

𝗦́𝐏𝐈𝗔̨𝐂𝐙𝐊𝐀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz