[...] Biegłem ile sił w nogach, aby w końcu uciec od tego świata. Aby już nigdy nie czuć zobowiązania przynależności do grup społecznych. Ani tego całego bycia grzecznym chłopcem z pokornego domu. Bo przecież co taki chłopina jak ja może wiedzieć o cierpieniu? W końcu jestem tylko niewdzięcznym bachorem z dobrego domu, gdzie każdy jest sobie równy.
Taki idealny.
Łzy spływały mi po twarzy jak nigdy dotąd, przyprawiając mnie o uczucie słabości.
Nie moge być słaby. To nie męskie. Byłem zamknięty w pokoju pełnym osób, które kierowały mnie przez całe życie. Krzyczę, błagając o pomoc, ale nikt nawet nie zauważy. Nikt nawet nie zerknie. Krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy. Nikt nawet nie chce mnie usłyszeć. Tutaj nie wolno mi nic czuć. Czułem jak ten cały świat rozdziera mnie na strzępy. Poraz pierwszy w życiu nie doznałem uczucia upokorzenia podczas płaczu. W końcu mogłem zaznać wolności, poczuć, że nikt i nic teraz nie jest w stanie przerwać tego. Czułem sie wolny.Spacerując nocą po warszawskich ulicach odczułem nie lada spokój. Byłem oderwany od rzeczywistości, tak, jakby życie na chwile straciło sens. Porywała mnie melancholia i przemyślenia na temat tego, co dalej. Nie wrócę już do tamtego miejsca. Przecież odważyłem się na tak duży krok, nie moge sie teraz poddać. Nie było chwili w której nie przewinęła mi sie myśl nad powrotem, ale krople deszczu odbijające sie o ulice pomagały mi w zagłuszeniu ich. Moje oczy widziały coraz słabiej, zamykając sie ze zmęczenia, aż w końcu musiałem usiąść i odpocząć. Nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Nigdy wcześniej nie odważyłem sie na tak desperacki krok, jednak nie moge już tam wrócić. Nie po tym wszystkim. Błądząc po pustych uliczkach Warszawy poraz pierwszy od wielu lat czułem spokój. Wydzwaniają bliscy, ale musze uciekać [...]
Im bliżej centrum byłem, tym coraz bardziej do mnie docierał fakt, że to miasto nigdy nie śpi. Spuszczałem wzrok przy każdym przechodniu, ale nie sposób było ujrzeć zwykłych ludzi. Zdecydowana większość kobiet miała na sobie czerwone szpilki, które miały pokazać ich niezależność. Wszystkie wyglądały dokładnie tak samo. Jak dziwki. Co jakiś czas przejeżdżały koło mnie samochody, zagłuszając moje wewnętrzne krzyczenie swym głośnym silnikiem. Klimat, który tworzyły lampy pomiędzy uliczkami był nieziemski. Za każdym zakrętem kryły się tajemnicę, których prawdopodobnie nigdy nie będzie dane nam poznać. A ja mogłem jedyne domyślać się, co kryje się za tym całym dobrym światem, gdzie ludzie umierają dla osoby, która nawet nie zwróci na nią uwagę.
Ten świat jest chory. Czułem, jak tonę w swoich rozmyślaniach, a każdy wypycha mnie ze swojej szalupy.[...] gdy w końcu dotarłem do ścisłego centrum miasta, postanowiłem zasiąść w pobliskiej kawiarni. Nie wyróżniała się ona niczym specjalnym, jednak czułem, że to moja jedyna opcja. W środku ukazały mi sie malownicze obrazy, stworzone przez samego Leonardo Da Vinci, nie mogło zabraknąć również elementów roślinnych oraz spokojnej muzyki. Oglądawszy kartę z pozycjami bardziej niż na menu byłem skupiony na tym, co później. Byłem zagubiony w labiryncie który sam stworzyłem. Końcowo zdecydowałem się na herbatę. Z trudem przełykałem własną ślinę, a co dopiero jedzenie. Widok zza oknem pochłonął mnie tak bardzo, bowiem nie zauważyłem nawet kelnerki z moim zamówieniem. Z każdą minutą zdawałem sobie coraz bardziej sprawę z tego, że musze wiedzieć czego chce, zanim podejmę jakikolwiek krok. Nie byłem pewny niczego, wiedziałem, że nie była to odpowiedzialna decyzja, ale cóż moge chwilowo począć?
-- 26/04/23
❗ powieść jest oparta na wydarzeniach wymyślonych: na podstawie wywiadów z udziałem janka.

CZYTASZ
your worthless promises | jann ff
Подростковая литератураyou promised me that and you didnt keep your word ; -- polish fanfiction about jann. 26/04/23 ❗ wszystkie wydarzenia są zmyślone, zbieżność nazwisk jest przypadkowa.