Rozdział 3

49 0 0
                                    

- Kaczuszko! – usłyszałam krzyk Harry'ego. Odwróciłam się powoli i podeszłam trzy kroki w jego stronę. – Przyniosłem ci drożdżówkę, ostatnio jakoś blada się zrobiłaś.

- Dziękuję. – schowałam słodycz do plecaka, którego i tak nie zjem.

Chyba ostatnio ci się przytyło, nie uważasz?

Skończyliśmy lekcję, a Harry miał trening. Czekałam na niego jakieś półtorej godziny, ponieważ tak jak co tydzień umówiliśmy się na wieczór filmowy.

- Masz pomysł co będziemy dzisiaj oglądać? – zapytałam wyjmując klucze do mojego domu.

- Coś się wymyśli. – wzruszył ramionami.

Przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam do środka. Zdjęłam buty i zaczekałam aż mój przyjaciel zrobi to samo. Skierowaliśmy się do kuchni, chłopak od razu wygodnie oparł się o blat.

- Chcesz coś do picia? – sięgnęłam ręką do szafki, aby wyjąć szklanki.

- Możesz mi nalać wody. – mruknął.

Wzięłam dzbanek z cieczą i rozlałam do dwóch naczyń. Podałam szatynowi jedną szklankę i udaliśmy się do mojego pokoju. Harry nie czekał długo, bo tylko odłożył kubek na biurko i rzucił się plackiem na moje łózko.

- Masz kurewsko wygodny materac. – jego głos był stłumiony przez poduszkę, przez co musiałam się dobrze wsłuchać, aby go zrozumieć.

- Powtarzasz to za każdym razem, kiedy tu jesteś. – zaśmiałam się i dołączyłam do niego kładąc się.

Wzięłam telefon do ręki i włączyłam TikToka. I tak o to zleciało nam pół godziny na leżeniu razem i oglądania tego gówna.

*

- Ile ty będziesz siedział w tej łazience? – wyjęczałam. No kurwa, to już ja się szybciej myję.

Jak na zawołanie chłopak wyszedł w bokserkach i koszulce.

- No nareszcie! – zaczęłam bić brawo. – Myślałam, że się utopiłeś.

- Ta, chciałoby się. – prychnął.

- Dobra, nie marudź, tylko kładź się i oglądamy. – przesunęłam się, aby zrobić chłopakowi miejsce. Postawiliśmy na horror ,,Talk to me"

- Zrobiłaś popcorn? - spojrzał na mnie z uniesioną brwią. Nie odpowiedziałam, po prostu pochyliłam się i wzięłam z szafki nocnej miskę. Wręczyłam ją chłopakowi, a on podziękował mi szerokim uśmiechem.

Zaczęliśmy oglądać i nie minęło nawet dziesięć minut kiedy zaczął marudzić.

- Nie wygodnie mi. - fuknął. Złapał za moje udo i przyciągnął na swoje nogi, przez co leżałam bokiem z głową spoczywającą na jego klatce piersiowej. - Od razu lepiej. - zaśmiał się.

- Czyli robisz teraz za moją prywatną poduszkę? - zapytałam, hamując śmiech.

- Oczywiście.

Nic już nie odpowiedziałam, jednak poczułam jak chłopak zaczął bawić się moimi włosami.
Nienawidzę jak ktokolwiek to robi, tak naprawdę tylko jemu na to pozwalam.

- Zimno mi. - mruknęłam.

- Chcesz moją bluzę? - nie powiem, ale uśmiechnęłam się na to pytanie. Uwielbiam jego bluzy. Ogólnie męskie bluzy są o wiele lepsze od damskich.

- Tak.

Chłopak delikatnie się podniósł dając mi do zrozumienia, że muszę zrobić to samo. Przetoczyłam się na drugi koniec materaca, a Harry wstał i złapał swoją bluzę. Rzucił ją prosto we mnie, a ja zaraz po złapaniu od razu ją ubrałam. Spojrzałam na chłopaka, który teraz miał banana zamiast uśmiechu na ustach.

- No co? - zapytałam.

- Nic, słodko wyglądasz w moich ubraniach. - poczułam jak rumieniec rozlewa się na moich policzkach. Szatyn położył się z powrotem na łóżku, a ja odwróciłam się do niego plecami.

- Idziemy spać? - w odpowiedzi dostał jakieś niezidentyfikowane pomruki. Słyszałam jeszcze tylko jak odkłada laptop, a po chwili poczułam jego rękę na mojej talii.

- Dobranoc, kaczuszko.

*

- Madeleine Walker, wstajemy. – usłyszałam tuż przy uchu.

- Która godzina? – zapytałam, przecierając ręką oczy.

- Jest dziesiąta, wstawaj trzeba zjeść śniadanie. – chłopak widząc, że nie mam zamiaru wstać wypuścił głośno powietrze i po prostu podniósł mnie. Zmuszona byłam opleść go dłońmi wokół jego szyi.

- Umiem chodzić, wiesz o tym? – zadałam pytanie. Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że skubany Harry Wilson się uśmiechał. Uwielbiał mnie brać na ręce, przyznał to wiele razy. Nie mogę niestety powiedzieć tego samego. Zawsze się bałam, że byłam po prostu za ciężka. Nadal tak jest.

- Tak? Jakoś nie było tego widać. – zaśmiał się, a ja słysząc ten cudowny śmiech nie mogłam się oprzeć i sama się zaśmiałam.

Zeszliśmy na dół do kuchni, a szatyn posadził mnie na blacie.

- Co byś zjadła? – otworzył lodówkę i zaczął wyciągać pojedyncze artykuły spożywcze.

- W zasadzie to nie jestem głodna.

- Jak to?! – niemal zachłysnął się powietrzem. – Wczoraj prawie nic nie zjadłaś, niemożliwe, że nie masz na nic ochoty.

- A jednak nie mam apetytu. – mruknęłam cicho.

- Nie będę w Ciebie wciskał jedzenia na siłę, kaczuszko. – posłał nikły uśmiech, który bardziej przypominał grymas.

- Zjem coś później, dobrze? – chciałam go jakoś udobruchać.

- Dobrze.

Chłopak zabrał się za robienie jajecznicy dla siebie. Wyciągnął jajka z lodówki oraz patelnie z szafki. Nim się obejrzałam chłopak zaczął spożywać swój posiłek, a ja za ten czas grałam w jakieś pierdolone klocki na moim telefonie.

- Moja mama ma dzisiaj przyjść do was na obiad. – powiedział, wstając od stołu sprzątając po sobie.

- O której? – zapytałam zaciekawiona. Zazwyczaj moja mama po południami jest w pracy, dlatego zdziwiło mnie to.

- Jakoś szesnasta lub siedemnasta. – w odpowiedzi pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

- Co o szesnastej będzie? – znikąd w kuchni pojawił się mój brat.

- Mama Harry'ego ma przyjść do nas na obiad.

Theo zmarszczył brwi, jednak nic nie powiedział. Skierował się tylko w stronę lodówki i wyjął z niej ser. Zgaduję, że będzie robił sobie tosty.

- Jadłaś coś, młoda? – odwrócił się w moją stronę.

- Nie. – odpowiedziałam niepewnie.

- Przypierdole ci, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.

Przez chwilę toczyliśmy walkę wzrokową, dopóki nie odezwał się mój przyjaciel.

- Dopilnuje ją, aby później coś zjadła.

- Trzymam cię za słowo. – wrócił do przygotowywania tostów. – To, że cię lubię nie znaczy, że coś mnie powstrzyma od urwania ci jaj.

Parsknęłam śmiechem przez co od razu zostałam skarcona wzrokiem. I tak o to poranek minął mi w miłej atmosferze. Uwielbiałam czuć się beztrosko w towarzystwie Theo i Harry'ego. Byłam wdzięczna za chociaż kilka takich chwil.

Jednak czy one coś zmieniały? Wiedziałam, że w poniedziałek znowu wrócę do szarej rzeczywistości i już nie będę czuć się tak jak wtedy. Pomimo wszystko trzeba łapać się dobrych chwil, aby nie zatracić się w ciemności. Ona dopada szybko, nawet dokładnie nie wiemy kiedy, a żeby się z niej wydostać potrzeba czasu, musimy wiele wycierpieć i wiele poświęcić.

_Prohibited1

Never stop dreamingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz