Rozdział 6

31 0 0
                                    

Wchodziłam właśnie na teren, placówki szkolnej obgryzając usta. Od ostatnich wydarzeń minęło dwa tygodnie w czasie, których nie pojawiłam się tu ani razu. Wiedziałam, że dłużej nie mogę siedzieć zamknięta w czterech ścianach mojego pokoju. Theo zaczął się martwić o mnie i chciał pogadać o tym z mamą, dlatego postanowiłam, że pora wrócić do ,,normalności".

Poczułam na języku metaliczny posmak, przyłożyłam rękę do warg i syknęłam po cichu widząc, czerwoną ciecz.

Spokojnie Madeleine, oddychaj.

Uniosłam wzrok, napotykając spojrzenie Harry'ego, który przypatrywał się moim ustom.
Przez ostatnie czternaście dni dostałam dwie wiadomości od niego. Jedna to było ,,Przepraszam", a druga ,,Porozmawiamy jak dojdziesz do siebie, nie chce pogorszyć twojego stanu".

Prychnęłam, przypominając sobie, jak wyszedł z mojego pokoju, o mal nie wyrywając drzwi. Szatyn zaczął kierować się w moją stronę, a ja totalnie nie wiedziałam, co miałam zrobić.

- Madie, usta ci krwawią. - wyszeptał, przecierając kciukiem moje wargi.

Wzięłam głęboki wdech, czując jego ręce na swojej twarzy.

- Tak wyszło. - zabłysnęłam głupotą, nie powiem, że nie.

- Możemy porozmawiać po lekcjach? - zapytał, przypatrując mi się przenikliwym wzrokiem. Miałam wrażenie, jakby mógł mi czytać w myślach, zerkając do najciemniejszych zakamarków mojego umysłu.

- Zobaczy się. - mruknęłam i wyminęłam chłopaka, kierując się do sali chemicznej.

Dlaczego to wszystko musiało się tak zjebać?

Weszłam do sali i zajęłam swoje standardowe miejsce, wyjmując przy okazji zeszyt oraz podręcznik. Okropnie się dzisiaj czułam. Było mi słabo i ciągle kręciło mi się w głowie.

Rozpoczęła się lekcja, a nauczycielka zaczęła zapisywać jakieś wzory na tablicy. Nie potrafiłam się skupić, w uszach mi piszczało, a w sali zrobiło się dziwnie ciepło. Wyjęłam z plecaka butelkę z wodą i upiłam z niej kilka solidnych łyków.

- Mogłabym pójść do toalety? - zapytałam.

- Idź, ale wracaj szybko. - prychnęła. Jebana stara pudernica. Podniosłam się powoli z krzesła i wyszłam z sali. Z każdym krokiem czułam się coraz słabiej. Czułam się jak na niezłym zjeździe.

Dotarłam do toalet, przytrzymując się umywalki, odkręciłam wodę i przetarłam mokrymi dłoni twarz. W duchu dziękowałam sobie, że dzisiaj się nie pomalowałam. Odliczyłam w głowie do dziesięciu, mając nadzieję, że to coś pomoże.

Myliłam się, przed oczami zrobiło mi się ciemno, a nogi stały się jak z waty.

- Madie! - usłyszałam jedynie. Czułam jak lecę na ziemię, jednak w ostatniej chwili, zostałam złapana. Nie trwało to długo, bo po paru sekundach odzyskałam kontakt z rzeczywistością.

- Harry? - zapytałam, próbując podnieść się na równe nogi.

- Co się stało? - przyłożył dłoń do mojej twarzy.

- Nie wiem. - mruknęłam. Chłopak zaczął zataczać kółka kciukiem na moim policzku.

- Co ty tu robisz?

- Kierowałem się do sali, ale zobaczyłem jak idziesz. - westchnął, zniżając ton głosu. - Wołałem cię, ale byłaś jakaś nieobecna. Ledwo stałaś na nogach i podtrzymywałaś się ściany. Zmartwiłem się.

- Harry, kurwa!- podniosłam głos, uwalniając się z uścisku. - Wracaj na lekcje! Jesteś kapitanem drużyny, nie możesz opuszczać lekcji!

- Cholera jasna.. - poczułam jak znowu kręci mi się w głowie.

Never stop dreamingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz