Rozdział 7

21 0 1
                                    

- Harry! - westchnęłam. - To nie jest takie trudne. - przyłożyłam palce do skroni.

- Ja po prostu nie umiem w matematykę, okej? - zamknął podręcznik i oparł się wygodnie o moje łóżko.

- Nie skończyliśmy. - otworzyłam książkę ponownie na temacie, który ma być na kartkówce, już za dwa dni. - Spróbujemy jeszcze raz, dobrze?

W odpowiedzi przytaknął mi głową.

Wybrałam jeden przykład i pokazałam krok po kroku, jak go rozwiązuje i jakich wzorów trzeba użyć.

- Okej, twoja kolej. - podałam mu brudnopis z wymyślonym przeze mnie przykładem.

Chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzorkiem. Nie ugięłam się, nie mogłam. Inaczej nigdy by się nie nauczył. Widząc moją determinację, odebrał zeszyt i zmarszczył brwi. Przygryzł końcówkę długopisu i pewnym momencie po prostu zaczęłam się na niego gapić. Na jego zmarszczone brwi, które wróciły na swoje pierwotne miejsce, kiedy zaczął rozwiązywać zadanie. Na jego zarysowaną szczękę, zgrabny nos i malinowe usta. Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się moich myśli.

Co ci odpierdala Madie?

- Skończyłem! - krzyknął i przeniósł na mnie wzrok. Obdarował mnie tym jednym ze swoich cudownych uśmiechów.

- Daj to. - wyciągnęłam rękę przed siebie i odebrałam plik kartek. Zaczęłam analizować krok po kroku jego sposób rozwiązana i przeżyłam niemały szok, kiedy okazało się, że przykład został rozwiązany poprawnie.

- Brawo, udało ci się. - spojrzałam na zegarek na nadgarstku. - Po ponad dwóch godzinach rozwiązałeś jeden przykład. - zaśmiałam się.

- Nie oceniaj. - prychnął.

- To, co jeszcze jeden? - unosiłam brew do góry.

- Pojebało cię? - zrzucił podręcznik i zeszyty z łóżka. - Mam dość, chodź do mnie, potrzebuję się przytulić.

- Baterie się wyczerpały? - usiadłam na jego udach, a chłopak automatycznie przyciągnął mnie do swojego torsu.

- Żebyś wiedziała.

Nie widziałam jego twarzy, ale jestem pewna, że właśnie przewrócił oczami. Wplótł ręce w moje włosy i zaczął się nimi bawić.

- Pomimo tego, że strasznie opornie ci szło, jestem z Ciebie w cholerę dumna. - podniosłam się do siadu, spoglądając na niego. Harry położył ręce na moich biodrach, a w jego oczach mogłam dostrzec tańczące iskierki. Dokładnie takie same, kiedy dziecko dostanie lizaka.

- Jednak żeby nie było za łatwo. - wyciągnęłam palec wskazujący przed siebie. Zaczęłam machać nim przed oczami przyjaciela. - Dostaniesz zadanie domowe, masz przynieść rozwiązania na jutro, rozumiemy się?

- Tak jest kapitanie! - skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej.

Spojrzałam na jego nadgarstek i dostrzegłam czarną gumkę do włosów. Odkąd zaczął ją nosić, nigdy nie widziałam, żeby ją zdjął.

- Dlaczego ciągle nosisz gumkę na nadgarstku? - zapytałam, podnosząc jego prawą kończynę na wysokość oczu. - Z twoich włosów chyba nie da się zrobić kucyka, co? - zaśmiałam się.

Never stop dreamingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz