𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟒 ★

145 17 16
                                    

Na niebie dostrzegalnym był księżyc, dający swój srebrzysty blask na nocne uliczki miasta. Pusty, pozbawione zachwytu błękit, czyż to coś oznaczało? Gdyby Kaedehara zmarł dzisiejszego wieczoru, nie zamieniłby się w promyczek na niebie. Los najwidoczniej pragnął uniknąć tego wydarzenia. W dzień wymierzonej sprawiedliwości, jak to zwał Kaedehara czując się nieustannie współwinny śmierci Tomo, pojawił się niebieskooki chłopak.

Jeśli mowa o kontakty międzyludzkie, które miał okazję nawiązać białowłosy, nigdy nie spotkał tak nietypowej osoby jak Scaramouche. Sprawia wrażenie osoby cichej, odbiegającej w nieznany sposób od innych, aczkolwiek jeśli nadszedł poważny moment, w tym przypadku próba samobójcza Kacuhy.. jego wszystkie myśli ot tak wydobywały się z ust, komplementując imię rówieśnika niczym ujrzenie nieskazitelnego anioła. Całą drogę w stronę domu czerwonookiego pokonywali w ciszy, jednakże.. Kazuha nie mógł okreslić, czy panowało między nimi napięcie. W zasadzie odkąd ruszyli się z łona natury, Scaramouche przez cały ten czas trzymał za rękę chłopaka, jakby obawiał się, iż od niego ucieknie w chwili natychmiastowej. Swoje poważne spojrzenie miał utkwione przed siebie, aczkolwiek sam dotyk Scaramouche takiś.. delikatny.

Po prostu spacerowali w ciszy, w końcu nie tylko dla Kaedehary ta próba była uciążliwa. W pewnym stopniu fioletowowłosy wraz z nim dźwigał ten ciężar. Choć czy wygląda na osobę nadmiernie myślącą? Czerwonooki kątem oka wpatrywał się w jego profil twarzy, aczkolwiek na marnie nie potrafił doszukać się czegoś więcej. Nadmierne myślenie.. ależ nie, zdecydowanie nie pasuje do Scaramouche. Od niebieskookiego zapewne bije pewność siebie, gdyż taką obietnicę, z tak ogromną siłą słów złożył. Nie powiedziałby tego wszystkiego samobójcy, aby potem uciec.

- Lubisz na mnie patrzeć? - nagle odezwał się fioletowowłosy, na co przez niespodziewane przerwanie upojnej ciszy Kazuha drgnął. - Przyznam, tej nocy przypisuje się niebywałe piękno, aczkolwiek jeśli chodzi o moje zdanie, podbiłbyś wszystkie gwiazdy wraz z wszechświatem. - odwzajemnił spojrzenie lekko zaczerwienionego chłopaka, uśmiechając się delikatnie. - Hmm, podobam ci się bardziej?

Rzucił mu podchwytliwe pytanie, doskonale wiedziąc o zamiłowaniu Kazuhy do natury, do części świata niestworzonego przez ludzkość. Własne źródła, powiadał. Lecz tej wiedzy nie przekaże Kaedeharze o nim samym, na wszelki wypadek.

- Dlaczego właśnie w taki sposób cenisz moją osobę? - na to pytanie, Scaramouche zatrzymał się tuż pod domem chłopaka. Kazuha nie zwrócił na to uwagi. Po jego bladej twarzy przeniknęło zainteresowanie. - Nie znasz mnie bliżej.

Taki inteligentny umysł, tak pozostaje w tej sytuacji mylny, pomyślał Scaramouche. Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Ayaka, Yoimiya czy Heizou nie mają pojęcia, nie są znakomici jak ja.

- Los o wiele za późno podarował ci mnie. - skierował swoją dłoń na siebie. - Nie musisz mi dziękować za uratowanie życia, Kaedehara. Tylko człowiek niegodziwy, aby być nazywanym tym określeniem ominąłby cię niewzruszony pozbawiony wyrzutów sumienia. - patrzył intensywnie w krwiste oczy Kazuhy, z niejakim zachwytem. Tylko co sprawiło, że w tak dużym stopniu podziwiał białowłosego? - Potrzebujemy siebie nawzajem, choć może to brzmieć niedorzecznie. Lecz śmierć nie czekała na ciebie tego dnia, skoro tak po prostu zjawiłem się ja, nieprawdaż? -swoimi dłońmi dotknął jego nadgarstów.

Później opuszki palców skierował na jego policzek z wypisaną troską na twarzy, gdzie Kaedehara po raz kolejny nie odepchnął jego dotyku. Nieznana siła przyciągała go do Scaramouche, chcąc poczuć więcej..uwagi ze strony fioletowowłosego. Przez cały czas ją dostawał, doprawdy niewyczuwalną przez siebie samego.

- Zostańmy przyjaciółmi. - zaproponował mu ot tak niebieskooki, na co czerwonooki pozytywnie się zaskoczył. Nie byłby w stanie o nim zapomnieć przez okoliczności, w jakich go poznał. Kazuha bez wahania zgodził się, po czym kilka minut później pożegnał chłopaka, wchodząc do mieszkania. Zanim fioletowowłosy odszedł w swoją stronę, wpatrywał się na budowlę przez jeszcze jakieś kilka sekund, dopóki zapach Kaedehary Kazuhy zanikł. W rzeczywistości nie zależało mu na byciu przyjacielem czerwonookiego. Ależ kimś więcej, bowiem uzależnieniem.

❝𝐙𝐁𝐄𝐒𝐙𝐂𝐙𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐊𝐑𝐙𝐘𝐃Ł𝐀❝ 𝘬𝘢𝘻𝘶𝘴𝘤𝘢𝘳𝘢/ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz