love u all!
★
Kaedehara nie mógł przypuszczać, iż dalsza egzystencja po ostatniej próbie samobójczej może być tak ciężka. Ciągnęło go do najszybszego sposobu zatrzymania swego serca, aby podążyć za Tomo, dogonić go.. przeprosić. Dlaczego akurat tamtej nocy? Tomo był chłopakiem, który nie zasługiwał na szybką śmierć. Siły wyższe złapały go za bezwładne ramiona pociągając jego nieskazitelną duszę do nieba. Chociaż ten aspekt należał do złudzeń Kaedehary, ponieważ nawet najbardziej niepokalany człowiek trzyma w sobie zniszczenie, brud. Podkrążone oczy, niemalże przemęczone oczy Kazuhy wpatrywały się nieustannie w ścianę, gdy na słuchawkach rozbrzmiewało The Neighbourhood - How. Nadmiernie rozmyślał o wszystkim, o gwiazdach, o problemach, o świecie.. o szkole, jak okropnie zaczął izolować się od swoich przyjaciół. Poniekąd ma do tego prawo, aczkolwiek czy takim zachowaniem nie spowoduje ogromnych zmian w ich relacji?
Zamknął oczy, doznając migreny. Widział przed sobą postacie, w przybliżeniu Ayakę, Yoimiyę.. Heizou. Wysoko uniesione głowy, podczas gdy Kazuha leżał na zimnej podłodze przed nimi, nie potrafiąc wstać. Obarczanie go, obwinianie, drwienie, wypominanie przez bliskich przyjaciół, takiego brzmienia głosy słyszał. Po jego oczach popłynęły łzy, także złapał się za kosmyki włosów ciągnąc za nie. Miał ochotę krzyczeć, lecz rodzice przybiegliby w mgnieniu oka z obawą, że jest kolejnym mordowanym. Ależ tak, ten scenariusz odpowiadał Kazuce. Rozbite okno gdzie odłamki szkła wbijają się w jego słabe ciało, postura zbliżająca się w jego stronę. Do samego końca nie czułby niczego, nawet strachu.
Czyżby nawet chaos siedzący w jego głowie stał się przewidywalny? Otworzył oczy, pomimo muzyki usłyszał jak okno po raz kolejny zostaje rozbite. Odłamki szkła wbijają się w jego pierś, w miejscu gdzie ból psychiczny daje znać. Nie czuł nic, dopóki nie zobaczył, iż gościem odwiedzającym jest Scaramouche. Nie przyszedł go zabić, ponieważ nie posiadał żadnej broni. Chyba, iż zawaha się użyć swej delikatnej dłoni. Serce Kaedehary mimowolnie przyśpieszyło, lecz nadal pozostawał niewzruszony przebiegiem wydarzeń. Fioletowowłosy usiadł na przeciwko chłopaka, zdejmując słuchawki z jego uszu. Nachylił się powoli, szepcząc:
– Tomo nie chciałby, abyś z dnia na dzień zgnił. – odciągnął bielawe kosmyki włosów z twarzy Kaedehary. – Mam wrażenie, że panuje tutaj martwa atmosfera, czyż nie? – zerknął pustym spojrzeniem na łóżko. Kołdra wraz z prześcieradłem przesiąkła krwią chłopaka, który umarł niedawno pewnej nocy. Czerwona ciecz kapała na panele, z kolejnym odgłosem powodując większą panikę w Kaedeharze. Scaramouche uśmiechnął się niewinnie, jeżdżąc opuszkami palców po kałuży na podłodze, aby następnie dotknąć policzka białowłosego malując znak.
再生
O-DRO-DZE-NIE
– Ach, kwiaty lotosu wyglądają obłędnie! – odłamki szkła pękały, chrupały niczym kości na drobniejsze części, gdy Yoimiya stąpała po nich idąc w ich stronę. Yoimiya? Mógł znaleźć się w tej niebywałej sytuacji każdy, aczkolwiek akurat ta dziewczyna? Wyglądała przecudownie w swojej osłonie, natomiast przykuwającym wzrok był bukiet kwiatów lotosu, które plamiły szkarłatem dłonie dziewczyny. – Rzekomo symbolizują odrodzenie! – zachichotała, bowiem czerwony wraz z różem był niekompetentny.
– Odrodzenie..?
Wyszeptał niepewnie, uchylając swe powieki gdzie w jego uszach kolejne dudniło The Neighbourhood - Flawless. Usiadł zdezorientowany, na tyle poruszony, aby trzymać dłoń na klatce piersiowej zmuszony opanować swoje intensywnie uderzające serce. Nagle drzwi jego pokoju się uchyliły, w progu ustał ojciec. Na szczęście chwilę temu oparł się o swoje łóżko, które na szczęście nie pozostało skąpane krwią tak jak widział w swojej ani trochę racjonalnej wyobraźni. Komicznym jest wejść do pokoju i ujrzeć człowieka bez żadnego wyjaśnienia leżącego na podłodze.
CZYTASZ
❝𝐙𝐁𝐄𝐒𝐙𝐂𝐙𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐊𝐑𝐙𝐘𝐃Ł𝐀❝ 𝘬𝘢𝘻𝘶𝘴𝘤𝘢𝘳𝘢/ZAWIESZONE
Fanfiction,,Chłopak z tego zdjęcia, oczekuję aby dzisiejszej nocy twoje dłonie zostały zbrukanego jego krwią". Ukaż swe prawdziwe oblicze, zabij żywą istotę upragniony waluty. Uporządkuj swoje życie, plamiąc imię śmiertelniku, krwią niewinnej człowieczyny. Pa...