Pustko pustko witaj znów
Cóż się stało, kolejny cud
Już dawno zgasło, znów pożoga
Nie jestem w tym dobry, draujcie mi więc
Jam błazen i zwykły śmieć
Któżby się spodziewał?
Każdy, lecz nie ja
Jeden temat, jeden temat
Pustka w środku nie-do-zapełnienia
Marzyłem o prozie, lecz stworzony do niej nie jestem
W poezji na próżno szukam ratunku
Ludzie Tworzą, a ja się powtarzam, wiecznie taki sam, wiecznie czujący to samo
Złudzenia na nic się zdały, a marzenia nie przydały
Łez przysporzyły i ran niezagoiły
Idąc boso po szkle składam w ofiarze zgliszcza swe
Upadłem, spłonąłem, lecz nie utonę
Nie mam jak, choćbym chciał
Nie mogę od dna odbić się, gdyż wiecznie spadam w dół
Chcę porzucić, wracam, cierpię
Uciekam, uciekam od rzeczywistości tak jak dotąd
Coraz dalej, coraz bliżej
Umyka mi
Wiecznie ten sam, wiecznie taki sam
Nudny, powtarzalny i zgryźliwy
Umrę sam, nie
Już umarłem
Znowu, znowu, znowu, znowu
To samo, taki sam
Żeby coś poczuć muszę lustro zbić i szkło w siebie wbić
Żeby żyć muszę tworzyć, a tworząc cierpię
Błędne koło, cisza przed burzą
Chcę być ciszą, lecz jak katarynka nakręcony
Nienawidzę siebie, chcę by ktoś to przyznał
Jak kochać można zgliszcza?
Czegóż warta miłość ruiny?
Dość, nie dosyt
Koniec, początek
Złudzenia
Kim jestem, a kogo udaję?
Nie wierzę, nie jestem tym kim mnie zowiesz
Chciałabym, nie potrafię
Stoję nad przepaścią, stoję, lecz spadam
Lecę w górę czy w dół
Nie wiem, nie wiem nic
Zwątpienie i cierpienie
Wiecznie ten sam ton, wiecznie ten sam
Niezmienny, bolesny
Głupiś był, głupiś
Kim chcesz być?
Powiedz to, powiedz głośno
Zwątpienia, zwątpienia i wstyd
Nigdy nim nie będziesz?
Milczenie
Nie możesz zostać kim chcesz, jeśli nie potrafisz czuć
A czy Ty potrafić czuć coś innego?
Chciałabyś, nie możesz
Wątpisz, się boisz
Chciałabym być Tobą z kiedyś, też byś chciał
On nie wróci
A kim jesteś teraz?
Próbujesz go przerosnąć czy mu dorównać?
Oddech i śmiech
Przez łzy, poprzez płacz wykułeś zbroję
Nie dziwię się
Nie odpuścisz choćbyś chciał
To Cię zabije
Może w końcu
Może na szczęście
Może nareszcie
Maleństwo straciłeś to, nie mogłeś być, więc przestałeś prawdziwe żyć
Zatem takim się stałeś
Monotematycznym, gorzkim i głupim błaznem