Mgła o smaku wina

339 28 26
                                    

~ Kaveh ~
Czułem się okropnie. Żałowałem tego ile wczoraj wypiłem wina. Leżałem w łóżku marząc o tym aby chociaż troszkę poczuć się lepiej i pójść w końcu do łazienki. Udało mi się to zrobić dopiero po dwunastej.

Przypatrywałem się sobie w lustrze. Miałem tak okropny wygląd. Moja twarz była lekko spuchnięta, a na czole miałem siniaka. Tak mnie bolało to miejsce... Pewnie upadłem wczoraj i się uderzyłem. Hmm.. ale jak dotarłem do łóżka? Nic nie pamiętałem. Nie wiedziałem czy Alhaitham mnie widział w takim stanie i też nie wiem co mógłbym mu powiedzieć głupiego.

Czułem się o niebo lepiej po kąpieli. Założyłem świeże ubrania, uczesałem włosy i wyszedłem z łazienki. W salonie było pusto. Nie słyszałem aby ktoś był w domu. Postanowiłem zajrzeć do gabinetu Alhaithama. Powoli uchyliłem drzwi i zajrzałem ukradkiem do środka. Nie było go w domu.

Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale postanowiłem tam wejść. W środku było bardzo jasno i przytulnie. Promienie słoneczne zdobiły zielone ściany pomieszczenia. Wielkie szafy były upchane tak dużą ilością książek i manuskryptów, że przez chwilę zacząłem się stresować, że mogłoby coś spaść. Na wielkim biurku stał kałamarz i długie, zielone pióro. Wszędzie był idealny porządek. Alhaitham zdaje się być perfekcjonistą. Zawsze się wkurza na mnie gdy gdzieś źle posprzątam.

Zauważyłem że na biurku leży też jakiś niewielki notes. Kusiło mnie aby do niego zajrzeć. A więc nie walczyłem z tym. Gdy go otworzyłem, to zobaczyłem zwykłe runy, a obok było tłumaczenie. Przewijałem kartki aż nagle usłyszałem z tyłu głos. Myślałem, że mi wtedy serce wyskoczy z piersi.

- Mając coś ciekawego i tajemniczego, nie trzymałbym tego na biurku. - głos Alhaithama brzmiał dość nisko. Mówił spokojnie, opierając się o ścianę przy wejściu do gabinetu.

Obróciłem się na pięcie gdy go usłyszałem za sobą. Niechcący upuściłem notes na podłogę.

*Jakim cudem nie usłyszałem jak wszedł do gabinetu???*

- Umm... Szukałem cię właśnie. Chciałem spytać czy nie zrobiłem nic głupiego wczoraj? - całkowicie się pogubiłem. Było mi wstyd, że biorę jego rzeczy bez pozwolenia.

- A więc szukałeś mnie wśród stron notesu? - uśmiechnął się szyderczo. - Upiłeś się wczoraj. To tyle.

- Czyli nic złego nie powiedziałem? - dalej czułem jak się stresuję. To wyprowadzało mnie z równowagi.

- Nie. - odpowiedział zimnym głosem.

- Dobra, to może już sobie pójdę. - odpowiedziałem, podnosząc notes i odstawiając go na biurko.

Skierowałem się do wyjścia i już prawie wyszedłem, aż w końcu znowu usłyszałem jego głos, który wzbudzał we mnie jakieś dziwne nowe emocje i uczucia. Może to była potężna mieszanka stresu i wstydu.

- Wypadły ci klucze w nocy. - wyciągnął ku mnie rękę z kluczami.
Od razu poznałem swoje klucze po zawieszce. Wyciągnąłem rękę aby je wziąć, lecz on nagle podniósł rękę tak abym nie złapał za klucze.

- Staraj się wracać wcześniej i w miarę na trzeźwo. - powiedział zanim rozluźnił chwyt, tak że klucze spadły prosto do mojej wyciągniętej wcześniej dłoni.

W jego spojrzeniu było coś czego nie mogłem pojąć. Czemu zaczęło go interesować to, o której wracam i w jakim stanie jestem?

- Co to za kontrola rodzicielska? Myślę że mając 25 lat jestem już dość dorosły i nie potrzebuje opieki - zaśmiałem się.

- Dorosły nie znaczy dojrzały. Po za tym nie interesuje mnie to co robisz, chodzi mi tylko o to, że chciałbym się wysypiać.

- Mhm. Okej.

Rozkwit zranionej duszy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz