~ Alhaitham ~
- Kaveh! Do cholery, trzymaj moją rękę. - krzyknąłem, aby do niego dotarło którekolwiek z moich słów.
Nie mógł nawet stać na nogach. Cały czas się chwiał, przez co musiałem go trzymać, aby nie spadł na kamienną posadzkę. Szarpał się i mówił coś niewyraźnie, że trudno było go zrozumieć. Przed chwilą zwymiotował.Na dworze było dość zimno, a on był cały przemoczony i osłabiony.
*Głupie dziecko*Nagle przestałem czuć opór i szarpanie.
- Zemdlałeś? - nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, lecz usłyszałem jak sapnął. - mhm, czyli wszystko w porządku z tobą.
Podniosłem go ostrożnie i przerzuciłem przez ramię, po czym skierowałem się do domu. Niosłem go na sobie przez całą drogę. Nie był ciężki, więc nie sprawiło mi to jakiejś większej trudności.
*Jest zbyt wrażliwy na ten świat. Słowa łatwo go ranią.*Położyłem Kaveha na dużej kanapie w salonie. Musiałem mu pomóc ściągnąć te mokre ubrania, bo inaczej dostałby zapalenia płuc.
Zdjąłem mu szatę, koszulę i spodnie. Przede mną ukazało się piękne, delikatne ciało o bardzo jasnym kolorze skóry.Cały się trząsł z zimna, że aż się skulił. Coś mamrotał pod nosem, przez sen, ale nie mogłem zrozumieć ani słowa. To był dobry pomysł aby położyć go najpierw tu, w salonie. Kanapa cała się zmoczyła.
*Przynajmniej jego łóżko będzie suche*Lecz gdy otworzyłem drzwi do jego pokoju, zobaczyłem, że podłoga była cała mokra od deszczu, a okno otwarte na oścież.
*Kaveh...*
Zamknąłem okno i wyszedłem stamtąd.
W moim pokoju palił się kominek, więc najlepiej byłoby go położyć u mnie.Gdy go położyłem na moim łóżku, przykryłem go moją kołdrą. Miał tak lodowate ciało, że musiałem przynieść dodatkową kołdrę.
*Chyba miałem kilka kołder w szufladzie*
Gdy jedną z nich wyciągnąłem i chciałem przykryć Kaveha, zauważyłem jak czując miękkość pościeli, zaczął się wtulać w poduszkę. Zanurzył się w nią twarzą.Ścisnęło mnie w piersi na myśl o tym, że go zraniłem. Jest taki wrażliwy..
Nigdy nie czułem czegoś takiego wcześniej. Były mi obojętne ludzkie uczucia. Nie martwiło mnie to, co ktoś mógłby pomyśleć albo poczuć po moich słowach, albo czynach. Nigdy nie kieruję się sercem w podejmowaniu decyzji, bo tak jest prościej. Nie tracę swojej energii na ludzi, bo nie widzę w tym sensu.
Ale teraz czułem, że postąpiłem źle. Mogło się to bardzo źle skończyć.Zostawiłem go w pokoju i zamknąłem drzwi, aby ciepło nie wychodziło. Musiał się ogrzać. Ja natomiast położyłem się na kanapie w salonie.
Przez pierwszą godzinę nie mogłem zasnąć. Myślałem o tym co się stało i co mogłoby się stać, gdybym nie poszedł za nim. Czułem jak serce bije mi szybciej niż zwykle. Mieszanka uczuć nie pozwalała mi zasnąć.
Czułem coś do niego, ale nie mogłem pozwolić na coś więcej. Gdy go całowałem, to była moja chwila słabości. Słabości ludzkich uczuć, które często tworzą kłopoty w naszym życiu.
- Przepraszam cię, Kaveh.
CZYTASZ
Rozkwit zranionej duszy
FanfictionSą tak różni, ale może właśnie to przyciąga ich do siebie? Kaveh najbardziej na świecie chciał by się wyprowadzić od Haithama, lecz na razie spłaca długi Dori. Czy coś się zmieni w ich relacji? Jakie tajemnice odkryje Kaveh o Alhaithamie? A może to...