~ Kaveh ~
Lekkie powietrze wypełniło moje płuca, po czym poczułem się lepiej niż wtedy gdy tu było aż tyle energii.
- Czy wszystko w porządku? - zapytałem.
Zauważyłem, że był mocno osłabiony. Zużył zbyt wiele energii.
- Zraniłem cię. - zauważył małe rozcięcie na moim policzku.
Wyciągnął dłoń do mojej rany, wycierając krew dookoła rany.
- To tylko małe zadrapanie. Nic się nie stało.
- Wczoraj też cię zraniłem. Przepraszam, Kaveh. Nie miałem nawet odwagi, żeby cię przeprosić. - widać było szczerość w jego zmartwionym spojrzeniu. Tym razem nie udawał. Nie miał żadnej maski człowieka o kamiennym sercu, na sobie. Zrozumiałem, że się zakochałem.
- Haitham... - przytuliłem go mocno, wtulając się w jego klatkę piersiową.
Kochałem jego przyjemny zapach, ciało, spojrzenie, wszystko...
Poczułem jak jego ciepłe i delikatne wargi pocałowały moje czoło. Poczułem jak ciarki przeszły mi od góry do samego dołu. Zarumieniłem się. Tak dobrze się przy nim czułem. Nie chciałem go puszczać.- Co się z tobą stało? Dlaczego tu było tak dużo twojej magii? - zapytałem patrząc mu w oczy.
- Nie wiem. - miałem wrażenie, że coś ukrywał, ale nie chciałem go teraz męczyć pytaniami.
- Zrobię ci ziołowy napar na uspokojenie. - zaproponowałem.
- Nie, zostań ze mną. - zaprzeczył.
- Że tu? Ale na całą noc???
Zmarszczył brwi i powiedział już bardziej pewniejszym głosem:
- Nie musisz jeśli nie chcesz. Ja tylko zaproponowałem.
- Wcale nie zaproponowałeś. Nakazałeś.
- Ej, a ty byś nie chciał, że tak się czepiasz za słówka?
- CHCĘ! - oczywiście, że chciałem spędzić noc przy nim i on o tym dobrze wiedział. W końcu go kocham.
Najważniejsze jest to, że on mnie chyba też. Przynajmniej tak się zachowywał.
- Muszę tylko zmienić koszulę na nocną. - dokończyłem.Pobiegłem szybko do swojego pokoju, aby się przebrać do spania. Spojrzałem też na siebie w lustro i wytarłem mój policzek mokrym kawałkiem materiału, aby zmyć zaschniętą krew. Rozpuściłem włosy, zostawiając spinki na biurku, które i tak już było troszkę zaśmiecone.
*Posprzątam jutro*
Tak się ucieszyłem, że w końcu nie udawał. Przeprosił mnie, a to było dla mnie najważniejsze.Gdy już skończyłem, wróciłem do niego i położyłem się obok wtulając się tym razem w niego, a nie w poduszkę.
- Kocham cię Haitham... - powiedziałem szeptem.
Lecz on już spał. Nie potrzebowałem jego odpowiedzi. Chciałem tylko żeby się wyspał i uzbierał chociaż troszkę siły. Martwiłem się o niego i dalej nie wiedziałem co się dokładnie wydarzyło. Co to była za magia i dlaczego jej było aż tak dużo. Z tym trzeba być tak samo ostrożnym jak ze złą magią, ponieważ nawet dobra energia w dużych ilościach potrafi odebrać życie, albo zaszkodzić komuś. Na szczęście nic się złego nie stało, ale będę musiał wyjaśnić co było powodem zaistniałej sytuacji. Ale to już jutro, bo teraz byłem zbyt zmęczony. Chciało mi się spać, a na myśl o tym, że tę noc będę przy nim, tylko ogrzewała moje serce.- Kocham cię. - powiedziałem ostatni raz, po czym szybko zasnąłem.
CZYTASZ
Rozkwit zranionej duszy
FanficSą tak różni, ale może właśnie to przyciąga ich do siebie? Kaveh najbardziej na świecie chciał by się wyprowadzić od Haithama, lecz na razie spłaca długi Dori. Czy coś się zmieni w ich relacji? Jakie tajemnice odkryje Kaveh o Alhaithamie? A może to...