Spotykasz go wtedy.
Jest dziki, nieoswojony.
Wyciągasz dłoń, dajesz wodę i jedzenie.
Chcąc by podszedł bardziej niż ta bezpieczna odległość. Ach marzenie!
Dajesz mu wszystko licząc, że zbliży się bardziej.
Chęć dotknięcia, chociaż muśnięcia, jest większa od innych pragnień.
Jednak o tej bliskości on decyduje.
I choć cię tym kołuje, wiesz, że możesz jedynie być cierpliwy.
Mówi, że jest kochliwy.
Wiedziałeś to.
Nadzieja, mówią, matka głupich.
Jednak nastaje dzień, ten dzień.
Śmiejesz się im wszystkim w twarz.
Teraz ty możesz się rechotać.
Przyszedł.
Wiedziałeś i to, liczyłeś och jak bardzo liczyłeś na to.
Ten dotyk jest wart wszystkiego na tym przeklętym świecie.
Całkowicie oddaje się tej kobiecie.
Te dni, miesiące, lata...
Opłaciły się.
Wiedziałeś to.
Co poczuć? Co czuć?
To tyle dla ciebie znaczy, lecz jak to pokazać?
Nie! Nie tak, nie w ten sposób.
Nie zbliżaj się tak gwałtownie.
Nie zachowuj się okropnie.
Spłoszysz go, musisz czekać spokojnie.
Pozwól jemu zadecydować.
To też wiedziałeś.
Lisica
CZYTASZ
Powrót do wierszy
Poetryniepoukładane, luźne myśli _... . __.. / ___ _.. _... .. ___ ._. .._ / __ ._ .___ .._