💫Prolog💫

28 2 0
                                    

            TW! 13+


             23 Maja 2023 rok
       Wielka Brytania - Londyn

Pov: Ophelia (mama Diany)

Właśnie zmierzałam do pokoju córki by obudzić ją do szkoły. Jest godzina 7:10. 10 minut po zadzwonieniu budzika. Zapukałam

-Diana, mogę wejść? - wiedziałam, że nie usłyszę odpowiedzi. Nigdy jej nie słyszałam. Żeby obudzić moją córkę trzeba było skorzystać z tajnej broni. Łaskotek! (chociaż woda też działała!) Zaśmiałam się cicho

-Wchodze! - otworzyłam drzwi. Nie spodziewałam się tego... Moja córka wstała sama! Gotowa do wyjścia uśmiechnęła się i powiedziała - Cześć mamo! - nie dowiary... To cud!

-Wstałaś sama? - spytałam

-Tak! Co dzisiaj na śniadanie? - jej piękne zielone jak morze bałtyckie (PFFFF -autorka) oczy spoglądały na mnie głodnym wzrokiem

-Naleśniki. Twoje ulubione - uśmiechnęłam się ciepło

-Mmm! Chodźmy! - ominęła mnie i sprintem zbiegła do kuchni - cześć tato! - krzyknęła do mojego męża, Luciusa

-czekaj na mnie! - zawołałam idąc na dół - z czym chcesz naleśnika?

-z masłem orzechowym! - oblizała się

-no dobrze - zaczęłam nakładać naleśniki po czym wszystkie posmarowałem masłem orzechowym i nałożyłam na nie banany - proszę bardzo - podałam jej

-dziekuje! - powiedziała już z pełną buzią

Zaśmiałam się po czym wyszłam z pomieszczenia kierując się na dwór. Tam otworzyłam moje auto i zapakowałam do bagażnika plecak Diany jak i moją torbę do pracy. Z zawodu jestem prawnikiem. Lubię swoją pracę jednak przez nią nie mam czasu dla mojej rodziny, dla tego cenie sobie relacje z nimi.

          Time skip : szkoła
              Godzina 7:52

Pov: Diana

Właśnie szłam przez korytarz krocząc w stronę mojej klasy. Mijałam uczniów. Głównie emosów i jakieś bad bitch. No muszę przyznać iż zaliczałam się do grupy tapeciar. Po prostu ładnie się ubierałam - często w sukienki i nakładałam trochę makijażu. Byłam jedną z popularniejszych dziewczyn w szkole, niestety. Ludzie przez ten fakt unikali mnie, spiskowali za moimi plecami i przyjaźnili się ze mną dla pieniędzy moich rodziców. Dotarłam pod klasę jako jedna z pierwszych osób. Sprawdziłam szybko plan. Kurde, teraz matematyka... Pomyślałam

Zadzwonił dzwonek. Pospiesznie założyłam na jedno ramię plecak i ruszyłam w stronę mojej ławki. Szybko przywitałam się z nauczycielem i usiadłam na miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Czekałam na moją współlokatorkę jednak się nie doczekałam. Zaczęliśmy lekcje. Niestety... Nienawidziłam matematyki. Właśnie wizualizowałam sobie wszystkie sposoby w które mogłabym zabić i zatuszować morderstwo owej nauczycielki. Zaśmiałam się i zaczęłam szczerzyć swoje białe kły

-Diana Smith! - krzyknął obiekt moich (niestety w myślach) tortur.

-tak? - zapytałam z pogardą w głosie. Widać że nie podobało jej się to. Jakoś mało mnie to obchodziło

-Do dyrektora. Teraz. - jak ona śmie? Kazać MI iść do dyrektora? Dyrektora to ona może ssać. Ja do tego poziomu zniżać się nie będę. Znowu się zaśmiałam

-Dlaczego? - z tonu mojego głosu można było wywnioskować że jest mi smutno. Jednak moja mina mówiła wszystko tylko nie to

Nauczycielka do mnie podeszła po czym złapała mnie za włosy i zaczęła ciągnąć w kierunku środka klasy

-Co pani robi?! - zaczęłam szarpać się, niestety nie byłam dobra w samoobronie. Z resztą czego można było się spodziewać po dziewczynie z długimi różowymi paznokciami i w sukience w falbany

-Wyprowadzam cię do dyrektora.

-Pożałuje Pani tego! - mój głos było słychać już chyba w całej szkole przez fakt iż nauczycielka otworzyła drzwi. Po chwili poczułam jak łapie mnie za nadgarstek a drugą ręką ciągle trzyma moje włosy. Nagle zaczęło robić mi się ciemno przed oczami. Moje nogi stały się jak z waty a ja zaczęłam mieć problemy z oddychaniem. Teraz już jedynie czułam jak moje ciało bezwładnie opada jednak nie może spaść przez uścisk nauczycielki. Ona jednak zaczyna piszczeć i puszcza mnie a ja lecę na twardą podłogę co skutkuje ogromnym bólem. Czułam jak z mojej głowy zaczyna lecieć krew. Chciałam pisnąć, syczeć, krzyczeć i płakać jednocześnie. Jednak nie mogłam. Nie mogłam się ruszyć ani wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Stwierdziłam iż otworze oczy. Jedyne co zobaczyłam to moje ciało w małej kałuży krwi przy mojej głowie która zahaczyła o ławkę po czym spadła na podłogę. Nauczycielka zadzwoniła na pogotowie a uczniowie próbowali mi pomóc. Bynajmniej kilka. Niektórzy się uśmiechali a inni nawet śmiali. Zabolało mnie to. Jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak. No właśnie. Ja widzę moje ciało. Czy jestem duchem? Czy ja umarłam? Co się stało? Moi jak ja ich nazywałam "znajomi" z klasy przewrócili mnie do bezpiecznej pozycji. Nie zrobili tego jednak prawidłowo ponieważ poczułam jak zbiera mi się na wymioty i jak boli mnie głowa. W tedy z mojego bezwładnego ciała wyleciała wymioto podobna ciecz. Nikt tego nie zauważył a ja zaczęłam się dusić. Mimo że to nie ja się dusiłam a moje ciało, złapałam się za szyję przez brak powietrza. Nie mogłam oddychać. Czułam że tracę przytomność. Moje tym razem ciało ducha zaczęło opadać na ziemię. Oparłam się o ścianę i zsunełam się na podłogę. Zemdlałam

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka wilczki! Z tej strony Alison! Aka autorka tej książki. Właśnie przeczytaliście prolog. Mam nadzieję że wam się spodobało. Spokojnie, teraz akcja się rozwinie. Zapraszam do komentowania książki jak i dawania gwiazdek. To bardzo pomaga mi się rozwinąć! Jeśli zauważyliście jakieś błędy, prosiłabym o napisanie o nich. W tedy postaram się je poprawić.

Miłego dnia/nocy!

~Alison

Licznik słów: 840

~Przyszłość zamienia się w przeszłość~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz