Pov: Narrator
Minęło już trochę czasu. Diana siedziała marznąc. Z tego co udało jej się zrozumieć niedługo będą, plus/minus 20 minut drogi
Strasznie się cieszyła, wreszcie ciepło! Może dostanie coś do jedzenia?
Jednak po chwili zaczęły dochodzić do niej te sceptyczne myśli. Na przykład będą chcieli ją zabić? A może ją zjedzą! Przecież może być ich ciepłym obiadkiem! Ona siedzi sobie tutaj gdy ktoś chce ją zjeść.
Dobra dość, trzeba myślec racjonalnie.
Blondynka skuliła się i zmrużyła oczy modląc się żeby udało jej się zasnąć.
No i się udało! Już po chwili smacznie chrapała. Jej oddech się wyrównał podczas gdy jej klatka piersiowa podnosiła się i opadała w harmonii. Ciało podczas spokojnego stanu odzyskiwało energię i wytwarzało ciepło.
Gdy Diana bujała się w rytm bicia kopyt zwierząt nagle została wyrwana z transu
-AAAARGH -krzyknęła gdy ktoś niespodziewanie dotknął ją w ramie
-Ej spokojnie to tylko ja! - mężczyzna ją wiozący zaśmiał się nerwowo - chciałem cię poinformować, że zaraz będziemy. Dokładniej już jesteśmy ale musimy podejść bliżej
-oh, dziękuję? - powiedziała ziewając przy tym
(Już)-imienna dziewczyna przechyliła się spowrotem. Znowu skuliła się w kulkę z zamiarem zaśnięcia. Niestety nie było jej to dane przez zatrzymanie się wierzchowca
-Pomóc ci zejść czy sama dasz radę? - mężczyzna zaśmiał się cicho chowając twarz w rękach - już się z tobą nie droczę
Podszedł bliżej po czym podniósł Diane na pannę młodą
-tak w ogóle to jak masz na imię? - zapytała jeszcze zaspana blondynka
-Marco - zrobił poważną minę - nawet nie próbuj się śmiać...
-POLO! PFFFFF -chichrała się Diana - przepraszam, przepraszam!
-eh... Przyzwyczaiłem się. A teraz, dasz radę iść sama? - postawił ją na ziemi
-jeśli mnie rozwiążesz to tak. - naburmuszyła się młodsza
-nie wiem co to ma do rzeczy ale dobra - Marco podniósł ręce w akcie poddania się i rozwiązał zielonooką
-dziękuje~ - powiedziała dźwięcznie - to idziemy? Chce rozprostować moje stare kości - przeciągnęła się na tyle ile mogła przez obwiazujące ją bandaże
-w takim razie chodźmy. - Chłopak ruszył leniwym krokiem raz na jakiś czas spoglądając na Dianę
-Dopiero teraz zauważyłam, że masz takie długie włosy! - zachwyciła się - pięknie wyglądają w tym warkoczu!
-em... Dziękuję? - speszył się - nie mam czasu ich obcinać więc pozwalam młodszym w obozie je zaplatać - uśmiechnął się
Diana nie znała go od tej strony. Przez cały czas widziała go jako bezlitosnego, wojownika a teraz zauważała te skryte cechy. Był opiekuńczy, zabawny i przemiły.
A co jeśli to tylko maska? Lepiej nie zawracać sobie tym głowy. Prawda?-MŁODSZYCH? TU SĄ DZIECI?! - dziewczyna nienawidziła dzieci. Bynajmniej najczęściej. Zdarzały się takie przypadki gdzie wręcz je uwielbiała. Musiały jednak przypaść jej do gustu
-A czego się spodziewałaś? No chyba wiesz, skąd biorą się dzieci nie?...
-TAK TAK- - Diana odwróciła szybko głowę z zażenowania gdy Marco sie śmiał
CZYTASZ
~Przyszłość zamienia się w przeszłość~
Fantastikwyobraź sobie że nagle cofasz się w czasie o ponad 100 milionów lat... no właśnie... wyobraź. Diana Smith, 16 letnia dziewczyna nie musiała sobie tego wyobrażać. Podczas pozornie normalnego dnia nagle zemdlała, wydawało jej się, że obudzi się w gabi...