ミ★ 𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘪𝘢ł 2 ★彡

251 16 0
                                    

[Pete]: 

Spałem sobie w najlepsze i to dosłownie ale tylko do czasu. Promienie słońca dosłownie zaczęły świecić na moją twarz. Obróciłem się na bok marszcząc niezadowolony, przytuliłem się kogoś. Teraz zmarszczyłem się jeszcze bardziej powoli otwierając oczy. Zobaczyłem męską klatkę jednocześnie i sześciopak. Jednak no.. Nie pasowało mi, że w ogóle ktoś obok mnie leży a pomieszczenia nie znałem w ogóle. Podniosłem się lekko i o mało co bym nie zleciał z łóżka aż mi się słabo zrobiło gdy zobaczyłem panicza Vegas'a. -Kurwa..!- Wyszeptałem dla siebie w środku krzycząc. Spojrzałem na siebie. -Uff mam koszulkę.. -Odetchnąłem z ulgą jednak gdy odwróciłem głowę spojrzałem w lustro od razu wstając i podchodząc do niego naciągnąłem koszulkę i spojrzałem na swoje ślady po chwili na starszego który też owe posiadał. -Cholera...?!!- Znów wyszeptałem przerażony gdy przypomniało mi się co się tak naprawdę działo w ciągu nocy. 

Zebrałem z ziemi swoje ubrania, szybko się przebrałem. Upewniłem się, że nic mojego nie zostało i wyszedłem z apartamentu od razu wsiadając w taksówkę i jadąc do głównego domu. Jak dobrze, że panicza Kinn'a nie ma w domu, i szefa tak samo. Nikt nie może się dowiedzieć o tym co się wydarzyło między mną a samym paniczem Vegas'em. Przecież panicz Kinn stracił by do mnie całe zaufanie które budowałem sobie przez lata pracując pod jego ręką. Cholera by to wzięła.. Mam nadzieję, że panicz Vegas sam był pijany i nic nie pamięta.. Chociaż nie przypominam sobie by był jakoś pijany.. ale chciał mnie tylko zaliczyć pewnie? Skoro zrobił to, to teraz nie będzie na mnie zwracał większej uwagi??? Czyli mam bezpieczne pole? 

Kurwa mać nigdy więcej nie dotknę alkoholu no przysięgam.. W Tajlandii jest tyle ludzi a ja akurat musiałem się ruchać z największym wrogiem mojego szefa? Boże święty.. Teraz będę przeżywał.  Fakt przypominając sobie tą noc pamiętam, że było mi przyjemnie ale nie mogę sobie pozwolić na utratę pracy bo jednej nocy było mi dobrze. A co jak panicz Vegas będzie chciał wkurzyć panicza Kinn'a i powie mu, że przespaliśmy się? Co wtedy?? Boże dobra powiem, że to nie prawda. Słowo przeciwko słowu. Pete uwielbiasz wpakowywać się w takie gówna co? Westchnąłem głośno. Zapłaciłem za taksówkę i wszedłem niezauważalnie do głównego domu. Od razu zamykając się w pokoju. Powoli go obszedłem okazało się, że Porsche w nim nie ma.

Odetchnąłem z ulgą. Wszedłem do łazienki i wyjąłem korektor z szuflady. Dobrze, że go kupuję często tuszuję wory pod oczami. Teraz mi się przyda dopiero. Zacząłem zakrywać ślady na szyi. Wyszedłem z łazienki a na kanapie siedział Arm i Pol. Od razu wystraszyłem się i krzyknąłem. -Boże! Wystraszyliście mnie.- Wymamrotałem łapiąc się na serce. -Co ty się tak skradasz?- Dodał Arm. -Że kto się niby skrada? Skąd wiesz..?- Zapytałem. - Mam kamery w pokoju z bronią, pamiętasz?- Odparł Arm. -Przecież mamy wolne co ty tam robiłeś?- Zapytałem zaskoczony. -Pete dziwnie się zachowujesz, wiesz? Dobrze wiesz, że nawet jak mam wolne sprawdzam często kamery i je przeglądam. Zresztą... Jeśli chciałeś zakryć te ślady to obawiam się, że korektor ci w tym nie pomoże chyba byś musiał mieć podkład z dobrym kryciem. Bo przez ten korektor każdy jeden ślad ci się właśnie przebił.- Dodał.

Złapałem się automatycznie za szyję. -Ale widzę, że dobrze się bawiłeś jednak.- Zaśmiał się. -Kto był tym szczęściarzem, że dałeś się mu lub jej tak oznaczyć? Dobrze się bawiłeś?- Zapytał Pol mając na twarzy uśmieszek. -Zamknąć się. To wasza wina, że już nigdy nie dotknę alkoholu..- Dodałem na co chłopaki się zaśmiali. -Dobra dobra już uspokój się nie naciskamy cieszymy się, że dobrze spędziłeś czas. A właśnie jest sprawa pan Korn dzwonił dziś pan Gun ma przyjść z paniczem Vegas'em i paniczem Macau na spotkanie. -Dodał Arm.

Wytrzeszczyłem lekko oczy. -O czym ty do mnie mówisz jak to mają przyjść? Po co? Przecież panicza Kinn'a ani pana Korna nie ma...- Mruknąłem. -No nie ale spotkanie poprowadzi panicz Kim. Za parę minut tutaj przyjedzie.- Odparł po chwili chłopak poprawiając okulary. -Co? Jeszcze panicz Kim tutaj będzie?! Boże co to jest za dzień?? -Westchnąłem. -Dobra ogarnę się  i przyjdę. -Dodałem a chłopaki kiwnęli głową na znak, że rozumieją. Gdy tylko wyszli rzuciłem się na kanapę wydzierając w poduszkę. Kiedy usiadłem spojrzałem w lustro. -Jest źle, jest bardzo źle. Jeśli przyjdzie tutaj panicz Vegas to będzie po mnie... Pol nie jest w stanie zajarzyć co tak naprawdę się dzieję ale Arm???? Przecież jak zobaczy ślady na nim to po mnie. Chyba, że wmówię mu coś na poczekaniu. 

𝒯𝒽𝑒 𝒶𝓃𝑔𝑒𝓁 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓉𝒽𝑒 𝒹𝑒𝓋𝒾𝓁. - VeegasPeteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz