ミ★ 𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘪𝘢ł 7 ★彡

203 10 0
                                    

[Pete]:

Przez następne parę dni Vegas nic nie pozwolił mi robić. Nawet wstać do toalety samemu. Nie chciał by szwy się pozrywały. Jednak przez ilość dni od wydarzenia oraz mojego obudzenia trochę minęło. Rana z ostrza była zagojona na tyle, że nie miałem już ograniczenia w ruchu. Rozmyślałem długo o tym co chcę zrobić dalej gdy wyzdrowieję. A na to miałem naprawdę sporo czasu. 

Byłem sam w pokoju. Podniosłem się do siadu i powoli usiałem na brzegu łóżka podnosząc się do siadu. Zza drzwi dochodziły głośne jednak nie zrozumiałe dla mnie krzyki kłótni. Nie wychodziłem z pokoju tak jak obiecałem Vegas'owi. Mogłem chodzić ale jak na razie sam tylko po pokoju i łazience której drzwi znajdywały się w pokoju. 

Podszedłem do szafy odsłaniając swój brzuch. Spojrzałem na rany które się już całkiem ładnie zagoiły jednak blizny zostaną pewnie do końca życia. Spojrzałem na drzwi które się otwarły gdy Vegas wszedł do nich trzaskając za sobą. Był zdenerwowany i to naprawdę solidnie. Podszedł do okna  patrząc przez szybę tępo. Widziałem, że go nosiło. Czyli te krzyki zza drzwi to jego były. 

Zasłoniłem sobie brzuch puszczając koszulkę i podszedłem do niego od tyłu wtulając się w jego plecy. Policzkiem opierając się o jego bark. -Nie denerwuj się tak.. - Mruknąłem  cicho mimo wszystko słyszalnie. Chłopak ciężko westchnął. -Co się stało..?- Zapytałem. -Jak zwykle kłótnia z ojcem nic ciekawego.. Jak zawsze miał do mnie wielkie pretensje.. -Odpowiedział mi starszy. Odwróciłem go do siebie lekko. Przejechałem delikatnie opuszkiem palców po zaczerwienieniu na jego policzku spowodowanego najpewniej uderzeniem. 

Zbliżyłem się i pocałowałem go w tym samym miejscu. -Nie martw się tym co mówi ojciec. Bardzo ciężko pracujesz podczas gdy on siedzi cały dzień w swoim fotelu paląc i popijając whyskie.. -Mruknąłem. -Według niego obijam się i jestem kaleką życiową..- Dodał chłopak i opuścił wzrok na mnie. -Nie jesteś. I ja widzę, że ciężko pracujesz. Załatwiasz wszystko i w dodatku wychowujesz brata.. Jesteś naprawdę wspaniałym synem i starszym bratem. No i oczywiście moim partnerem. Dziękuję, że tak bardzo się mną zajmowałeś gdy było ze mną tak źle.. -Odparłem a chłopak teraz się odwrócił całkowicie do mnie.

Objął mnie rękami w pasie. -Nie masz za co dziękować.. Za to ja mam.. Dziękuję za twoje słowa.. Zawsze potrafisz mnie nimi dowartościować.. I czuję się potem znacznie lepiej.. I dziękuję za uspokojenie mnie..- Dodał. Uśmiechnąłem się do niego czule tylko obejmując jego szyję. Chłopak pocałował mnie delikatnie w usta gdzie ja oddałem pocałunek od początku. 

-Zdrowiejesz, co chcesz dalej robić..?- Mruknął starszy. -Wrócę do pracy najpewniej.- Dodałem a chłopak od razu wbił we mnie wzrok. -Po tym wszystkim masz zamiar nadal pracować w głównym domu dla tego ciula..?- Odparł chłopak. -Vegas.. To nie była winna Kinn'a.. Nie sadź się tak na niego. To ja nie powiedziałem nic nikomu gdy to się zaczęło powinienem szybciej zareagować to by tego nie było.. -Odparłem. -Nie chcę rezygnować z pracy. Lubię ją.- Dodałem. 

Chłopak westchnął kiwając lekko przy tym głową. -Dobrze ale tym razem przy sobie będziesz nosić mój guzik. Jeśli cokolwiek by się działo gdzie będziesz mnie potrzebował wciśniesz go a ja dostanę powiadomienie na zegarek który zawsze mam na ręce. Dzięki sygnałowi będę dokładnie wiedział gdzie jesteś..- Mruknął. Uśmiechnąłem się. -Dziękuję..- Odparłem i wtuliłem się w niego. Ten sam mnie przytulił. Złapał mnie pod udami i podniósł przenosząc na łóżko. Położył mnie na nim plecami. Samemu zawisając nade mną. 

-Zdrowiej szybciej bo świruję już gdy muszę się tak ograniczać.- Dodał starszy. Spojrzałem na niego i założyłem mu dłonie na kark. -Jestem już na tyle zagojony, że nie musisz uważać jak przy porcelanie.- Dodałem i przyciągnąłem go w dół całując w usta. Chłopak znacznie pogłębił pocałunek. Zjechał delikatnie rękami uważając jeszcze na świeżo zagojone blizny i zsunął ze mnie spodnie. 

𝒯𝒽𝑒 𝒶𝓃𝑔𝑒𝓁 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓉𝒽𝑒 𝒹𝑒𝓋𝒾𝓁. - VeegasPeteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz