ミ★ 𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘪𝘢ł 8 ★彡

162 11 0
                                    

[Pete]:

Wróciłem do pracy już w następnym tygodniu. Pierwsze co robiąc po powrocie to długie treningi by wrócić całkowicie do sprawności, oczywiście wszystko za zgodą Kinn'a i pana Korn'a. Przez cztery miesiące dziennie poza niedzielami jedno i to samo. Bieganie, siłownia, basen, strzelnica. Bieganie, siłownia, basen i strzelnica. I tak dalej prawie w nieskończoność. Na dzienne treningi poświęcałem 4 godziny i na samej strzelnicy 2. Czułem jak moc wraca w moje ciało coraz bardziej. 

Poprosiłem Big'a o pomoc na samym końcu mojej ciężkiej pracy. Potrzebowałem trudnego przeciwnika by sprawdzić czy wszystko jest okej gdy walczę. Chłopak pomógł mi z tym bez problemu zastosowaliśmy treningi przez kolejne dwa tygodnie. To był właśnie ten czas kiedy czułem, że jestem gotów by wychodzić na misję. Zdałem wszystkie testy przed Kinn'em i panem Korn'em gdy z powrotem dostałem swój mundur. Byłem cholernie szczęśliwy z tego powodu a pierwszy który się o tym dowiedział był Vegas z którym uwaga właśnie leciało mi 5 miesięcy od kiedy weszliśmy w związek. 

Chłopak z niechęcią ale pogratulował mi szczerze. Cały czas próbował mnie namówić do zmiany pracy dla niego bo chciałby mieć mnie pod ręką ale nie czułem na razie takiej potrzeby. Uszanował to ale do teraz co jakiś czas zahacza o temat. Szczególnie gdy widzi, że jestem w coraz lepszej formie. Z racji wolnego weekendu zrobiliśmy sobie imprezę ale oczywiście na niej byłem tylko ja, Big, Arm, Pol i Porsche. To towarzystwo w którym jednak naprawdę dobrze się czułem. Nie jak z pracownikami a po prostu przyjaciółmi. 

Od poniedziałku leciałem ze służbą. I tak też było od 7 na nogach pierw trochę czasu spędzając z paniczem Khun'em. Później wraz Kinn'em wyjechaliśmy na misję. Każdy zajął swoje miejsce przyglądając się uważnie wszystkiemu. Na znak Kinn'a zabraliśmy jednego z gości do osobnego pokoju. Związaliśmy go na krześle. Kinn jak zwykle prowadził monolog bo gościu nie był chętny do jakiejkolwiek formy mówienia. Ostatecznie nic się nie dowiedzieliśmy bo mężczyzna nie odezwał się ani razu. Zgarnęliśmy go do głównego domu a głównie do celi. Gdzie Kinn nadal kontynuował swoje bezskuteczne "Przesłuchanie". -Nie no to kurwa bez sensu on nic nam nie sypnie..- Mruknął bezsilnie Kinn. Spojrzałem na niego opierając się o ścianę plecami z założonymi rękami. -Ja jednak chyba mam sposób by on zaczął sypać..- Odparłem. A Kinn odwrócił się do mnie. -Daję Ci wolną rękę muszę się dowiedzieć gdzie znajduję się Marco..- Dodał. Kiwnąłem głową i wyjąłem telefon. Wybrałem numer i nacisnąłem słuchawkę przystawiając do ucha. Wszyscy na mnie spojrzeli w tym momencie. -Gdzie dzwonisz?- Mruknął Porsche. 

-Do jedynej osoby która wyciągnie każde informację od każdej osoby.- Mruknąłem.  Po chwili odezwał się głos w słuchawce. -Mam bardzo ważne pytanie.- Dodałem. -Jakie?- Mruknął głos w słuchawce. -Jesteś teraz wolny? Potrzebuję przysługę..- Odparłem. -Nie jestem, ale dla ciebie zawsze znajdę czas.- Dodał. -Świetnie przyjedź do głównego domu i zejdź do celi.. Czekamy.- Dodałem i rozłączyłem się. -Nie mów mi, że zadzwoniłeś do..- Mruknął Arm. -Do Vegas'a?- Zaśmiałem się. -Tak do niego. Wiesz dlaczego? Bo on jako jedyny wyciągnie z niego wszystko c panicz Kinn będzie chciał. Pora docenić niektóre talenty drugiej strony. -Odparłem.

Nie minęło dużo bo zaledwie kilka minut gdy Vegas zjawił się na dole w celi. Podszedł do mnie lekko obejmując jedną ręką w pasie. -Więc po co mnie tutaj przytargałeś?- Mruknął. -Widzisz tego typa co tam wisi?- Odparłem. -No widzę widzę.- Dodał. -No to potrzebujemy z niego wyciągnąć informację ale typ totalnie się nie odzywa i nic nie chcę sypnąć.. A panicz Kinn nie potrafi z niego niczego wyciągnąć od dobrych 3 godzin.- Mruknąłem. -Wyciągniesz parę informacji z niego?- Dodałem spoglądając na niego. -Mam wyręczać Kinn'a bo sobie nie radzi?- Zaśmiał się. -Proszę, jak nie chcesz tego dla niego zrobić zrób to dla mnie.. Naprawdę tego potrzebujemy..- Dodałem. -Było tak od razu. Dobra dla Ciebie to mogę.- Mruknął. 

-Dobra wypad stąd wszyscy.- Mruknął starszy. A wszyscy wyszli poza cele. Ja sam ją opuściłem i zniknąłem na moment gdy wróciłem wszedłem do środka zamykając za sobą kratę. Podałem mu małą walizeczkę i rozsiadłem się na krześle. -Jak ja z niego nic nie wyciągnąłem to ten debil tym bardziej.- Odparł Kinn. Spojrzałem na niego. -Jeśli wyciągnie z niego wszystko co chcesz, to pora byś go przeprosił.- Odparłem. -Jak wyciągnie to przeproszę nawet na kolanach.- Dodał z ironią. 

Wszyscy zamilkli a Vegas zajął się mężczyzną. Widok był na tyle krwawy, obrzydliwy i okropny, że chłopaki sprzed celi odwracali wzrok z odruchami wymiotnymi. Chłopak spędził sporo czasu na wyciąganiu wszystkiego czego potrzebował Kinn. Po paru godzinach wyszedłem z celi. i Wszystko co słyszałem zapisywałem na kartce. Podałem Kinn'owi kartkę z wszystkimi informacjami. Po chwili i starszy cały w zakrwawionej narzucie podszedł do celi. -No i co Kinn? Mordka opadła? -Dodał starszy. -Coś słyszałem, że ktoś na kolanach mnie będzie przepraszał. To byłby wstyd nie dotrzymać słowa.- Mruknął. Kinn przewrócił oczami lekko chcąc się zniżyć, jednak dotrzymywanie słowa było ważne w rodzinie.  

Weź proszę cię.. Żartowałem.. Nie chcę żebyś klęczał przede mną..  Wolę jak ktoś inny to robi i nie koniecznie mój kuzyn.. -Mruknął starszy spoglądając na mnie. -Dziękujemy Vegas za pomoc możesz wracać do obowiązków swoich..- Dodałem. -Już mnie odprawiasz do domu? Nie ładnie..- Dodał starszy. Wystawiłem do niego lekko język. -Ble.- Dodałem i zaśmiałem się. -Zapamiętam sobie to. -Mruknął samemu się śmiejąc. Zdjął narzutę wywalając ją w kąt. -Dobra zwijam się faktycznie do roboty.. Bo ojciec nie będzie zadowolony.. -Mruknął i spojrzał na swojego kuzyna. -A ty.. Proszę nie trzymaj dziś długo mojego chłopca. Od kiedy wrócił do Ciebie za mało go widuję.. -Dodał. A ja sam spojrzałem na Kinn'a. 

-Dam mu dzisiaj wolne od 18 pasuję? Powiedzmy, że to nagroda za twoją pomoc przy nim..- Kiwnął głową na martwego w kącie typa. -Pasuję mi.- Odparł. -Dobra zwijam się. Na razie słońce..- Mruknął starszy i pocałował mnie w policzek wychodząc z pomieszczenia jak i całego domu. 

Resztę misji spędziłem na dole czyszcząc to co zrobił Vegas.. By później za zgodą kina zakończyć na dziś pracę. Pojechałem do Vegas'a spędzając z nim czas. Zrobiliśmy sobie małą randkę która zakończyła się nad ranem. 


𝒯𝒽𝑒 𝒶𝓃𝑔𝑒𝓁 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓉𝒽𝑒 𝒹𝑒𝓋𝒾𝓁. - VeegasPeteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz