– Ugnij delikatnie kolana – powiedział niskim głosem Felix, uderzając kijkiem w moją wyprostowaną jak strunę nogę. – O, właśnie tak.
Instruktor narciarstwa, z którym umówił mnie na sobotnie popołudnie ojciec, był prawdziwą oazą spokoju z nielimitowanym pokładem cierpliwości. Sama już dawno dostałabym szewskiej pasji, trafiając na osobę mojego pokroju. Młody mężczyzna od razu zabrał mnie na niebieską trasę, ignorując moje paniczne zapytania o oślą łączkę. Dzisiaj szło mi już zdecydowanie lepiej, jednak wiele rzeczy nadal pozostawało dla mnie czarną magią (po co komu kijki?). Ciągle miałam również OGROMNY problem ze skrętem w lewo, który w większości przypadków kończył się epickim upadkiem.
Tata postanowił wybrać się wraz z panem Russellem na jedną z dopiero co otworzonych czarnych tras, gdyż oboje byli zaawansowani narciarzami, którzy lubili wyzwania i dreszczyk emocji. Na zatłoczonym stoku spotkałam również Han z mamą, które najwyraźniej zakopały już topór wojenny. Co zabawne, miały identyczne, biało-szaro kurtki z kapturem, co ewidentnie nie podobało się mojej koleżance, która poprosiła mnie przepełnionym negatywnymi emocjami szeptem o brak komentarza. Jej mama piorunowała natomiast wzrokiem jej młodszego brata, który obrał sobie za cel dźganie kijkiem każdego mijającego ich narciarza.
Powoli dotoczyłam się na dół, gdzie ponownie ustawiłam się w długiej kolejce do wjazdu na szczyt. Rozpromieniony Felix stanął zaraz za mną i rozpoczął rozmowę z innym instruktorem, który miał pod swoją opieką kilkuletnią, drobną dziewczynkę. Do jasno-różowego kasku przymocowała uszy królika, co wyglądało niezwykle uroczo.
– Siemka. – Usłyszałam męski głos nad uchem, który skutecznie odciągnął mój wzrok od małej narciarki.
– Czy ty tutaj mieszkasz? – spytałam, przewracając wymownie oczami. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie idiotyzm tego pytania.
– Jakby nie patrzeć, to tak. – Uśmiechnął się szeroko ubrany w oliwkową kurtkę Samuel, przesuwając się do przodu ze swoją deską. Poszłam w jego ślady, starając się nie wjechać w stojącą przede mną kobietę.
– To było durne pytanie, zdaję sobie z tego sprawę.
– I jak ci idzie? Widziałem, że powoli już coś łapiesz.
– Świetnie. – Westchnęłam, poprawiając grube rękawiczki. – Jeszcze trochę i będę upadać co piątym zakrętem, a nie co drugim.
– Co trzecim – wtrącił się rozbawiony Felix, wciskając swoją głowę między nas. – Dasz radę sama ogarnąć wyciąg?
– Tak, pewnie.
– Będę zaraz za tobą. Widzimy się na górze.
Bez większych problemów wjechałam na taśmę i usiadłam obok lekko zgarbionego Sama. Próbowałam jeszcze chaotycznie poprawić kijki, co finalnie oczywiście mi się nie udało i musiałam lekko zmienić pozycję.
Zarumieniony chłopak cały czas gadał, opowiadając mi o swoich największych narciarskich wpadkach. Dwa lata temu postanowił przerzucić się na deskę i to właśnie ona stała się nieodłącznym elementem jego życia.
– Nigdy wcześniej nie jeździłaś?
– Nie, nie miałam okazji. A szkoda, bo to naprawdę świetna zabawa. – Uśmiechnęłam się i poprawiłam łaskoczącą mnie w brodę kominiarkę. Intensywny wiatr zawiewał prosto w moją twarz, przez co musiałam dosyć mocno zmrużyć oczy.
– To prawda! Jeżdżę, odkąd tylko zacząłem chodzić. Nie wyobrażam sobie zimy bez stoku. Chyba, że zastąpią mi ją jakieś wakacje w tropikach, ale na razie się na to nie zapowiada. Zaczął się sezon, więc tata musi siedzieć tutaj. Może nie musi, ale zdecydowanie bardzo chce.
CZYTASZ
Primrose
Teen FictionPo drastycznych przeżyciach podczas mieszkania ze swoją uzależnioną matką Primrose w końcu dostaje szansę, by odmienić swój los. Odnajduje ją pełen nadziei ojciec, który proponuje jej przeprowadzkę, na co dziewczyna bez dłuższego zastanowienia przys...