Rozdział 13

66 7 0
                                    

– Będziemy mieli nowych sąsiadów. – Ubrany w obcisłą, czarną koszulkę ojciec wszedł do kuchni i położył kluczyki od samochodu przy wiklinowej misce z owocami.

Wyglądał na mocno przemęczonego, jednak z jego świeżo ogolonej twarzy nawet na sekundę nie znikał delikatny, momentami trochę nieśmiały uśmiech.

– Tak się składa, że nie poznałam nawet poprzednich. – Zaśmiałam się, zakręcając wodę w zlewie i odkładając na bok pomarańczową gąbkę.

Mycie naczyń nie było moją mocną stroną (preferowałam robienie prania), gdyż niemal za każdym razem, gdy już zebrałam się w sobie, by pomyć brudy, jakiś talerz bądź kubek musiał wyślizgnąć się z moich śliskich rąk i uderzyć o blat bądź, co gorsza, podłogę. Zmywarka była o wiele lepszym rozwiązaniem (i moją nową miłością), jednak w tym momencie prała już jakieś brudne naczynia po wczorajszym dniu. Musiałam więc dzielnie walczyć na froncie i z całych sił starać się, by tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych.

– Państwo Geralt, którzy mieszkali dotychczas naprzeciwko nas, dostali w spadku domek przy lesie w sąsiedniej miejscowości i postanowili skorzystać z okazji do przeprowadzki. Już jakiś czas temu żalili mi się, że ten dom jest dla ich dwójki zdecydowanie za duży. – Popatrzył w tamtym kierunku przez przyozdobione jasną firanką okno kuchenne. – Jeszcze w tym tygodniu ma wprowadzić się nowa rodzina.

– Ktoś stąd?

– Nie mam pojęcia, nic więcej nie powiedzieli, bo właśnie pakują do auta ostatnie rzeczy. Na pewno pójdziemy przywitać się z nowymi sąsiadami, więc wybadasz sprawę. Może ktoś w twoim wieku? Jakiś zabójczo przystojny młody mężczyzna? - Przejechał ręką po czole i lekko przechylił się do tyłu, wzorowo udając mdlącą kobietę.

– Tato! – Popatrzyłam na niego zmieszanym wzrokiem, odwieszając na miejsce szarobiałą ścierkę. – Mam już serdecznie dosyć nowych znajomości.

– A to dlaczego?

– Życie towarzyskie jest trudniejsze niż myślałam.

– Masz jakieś problemy w szkole? – Zmartwił się, badając mnie uważnie wzrokiem. Z mojej twarzy mógł jednak wyczytać jedynie obojętność.

– Nie, nie, nie, wszystko jest w porządku. – Zapewniłam. – Po prostu dużo się ostatnio dzieje.

– Jakbyś chciała o tym pogadać, to wiesz, gdzie mnie szukać. – Odstawił na świeżo przetarty blat szklankę po wodzie, po czym podszedł i delikatnie rozczochrał moje naelektryzowane włosy. – Pójdę się przebrać i znikam na godzinkę na siłowni.

– Oho, zaczynasz już robić formę na lato? – Spojrzałam figlarnie na jego umięśnione, skryte pod koszulą ramiona. – Dopiero idzie zima!

– Ktoś musi, leniuszku.

Mruknęłam pod nosem i po ułożeniu na półce przypraw, ruszyłam do salonu, gdzie czekała na mnie jeszcze nierozpoczęta książka „Tiny Pretty Things". Zanim jednak zdążyłam wygodnie rozsiąść się na kanapie, przykryć grubym kocem i zatonąć w świecie baletnic, w domu rozbrzmiał donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Odłożyłam ponownie lekturę i ruszyłam truchtem do holu, jednak po raz kolejny ubiegł mnie ojciec (czasami miałam głupie wrażenie, że potrafił się teleportować). Mężczyzna stał właśnie w drzwiach wejściowych z panem Basilem oraz Samuelem, który trzymał w rękach błyszczący czarny futerał z nartami.

– Basil, naprawdę nie było trzeba, podskoczyłbym po nie wieczorem.

– I tak musieliśmy podjechać w kilka miejsc. Żona wymarzyła sobie nowy regał na kwiaty i ktoś musiał go przecież odebrać. – Zapewnił mężczyzna, przejeżdżając palcami po swoim zabawnym, rudym wąsie.

PrimroseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz