0

152 15 9
                                    

Nobody's pov.

15 września

Młody chłopak stał po drugiej stronie barierki na moście nad rzeką Han. Chciał zakończyć swój ból, smutek i cierpienie. Jednak pomimo tego, że spełniał swoją wolną wolę, płakał. Łzy leciały mu litrami. Nie chciał zostawiać swoich przyjaciół. A szczególnie jego. Szczególnie Hana Jisunga,  którego kochał bardziej niż myślał. Godzina na jego zegarku wskazywała na 23.01.  Miał jeszcze piętnaście minut.

W pewnym momencie uslyszał stłumione krzyki. Obrócił głowę w tamtą stronę a jego oczom ukazał się Jisung biegnący ku niemu. Gdy był nie daleko, zatrzymał się, a po sekundzie zaczął powoli podchodzić.

— Lixie... Błagam cię, chodź do mnie.

Chłopiec popatrzył na niego ze łzami w oczach, które się tam nagromadziły. Bał się. Bał się, że gdyby zdecydował się jednak zostać jeszcze trochę na świecie, Jisung znienawidziłby go. Dobrze wiedział, że Han taki nie był, jednak strach sparaliżował jego ciało. Patrzył na ostrożnie podchodzącego chłopaka, nie potrafiąc się ruszyć ani wydać z siebie żadnego dźwięku. Po kilku sekundach poczuł na swojej talii dłonie Jisunga. Trzymał go mocno i musiałby użyć całej swojej siły aby spróbować mu się wyrwać. Jednak nie zamierzał tego robić. A przynajmniej nie w tym momencie. Postanowił wysłuchać tego, co do powiedzenia ma starszy i wtedy rozważyć całą resztę.

I pomimo, że wybrał dobrze, jego mózg toczył prawdziwą wojnę. "Zawiodłeś. Zawiodłeś samego siebie i wszystkich dookoła." W tamtym momencie potrzebował, aby ktoś mu powiedział, że wcale tak nie jest, że teraz będzie tylko lepiej. Tylko jak ktokolwiek miał mu to powiedzieć, skoro nie chciał się podzielić tym co siedziało mu w głowie?

Nie zorientował się kiedy był już po tej "dobrej stronie" barierki, będąc przytulnym przez Jisunga. Jego głowa nie nadążała nad sytuacją, a emocje były zbyt silne. Poczuł, że robi mu się słabo, mroczki pojawiają się przed jego oczami, a jego ciało staje się wiotkie. Opadł bezsilnie w ramiona starszego mdlejąc, a ostatnim co zarejestrował były łzy spływające po policzkach rudowłosego.

--------
Tak, po roku wracamy do his diary his death ale w alternatywnej wersji. Dokładnie rok temu zaczęłam pisać his death his death. Strasznie szybko to minęło hah. W każdym razie, jeszcze dzisiaj wleci kolejny rozdział, więc wyczekujcie!

lov u <3

his diary his lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz