Taras

41 3 0
                                    

Niechętnie wstałam od stolika. Wzięłam swój kieliszek i ruszyłam za dziewczynami. Byłyśmy już przy wskazanej wcześniej kanapie. Stanęłam i nie dowierzałam własnym oczom.
-Dziękujemy za drinki, panowie!- przywitała się Natalia.
-Nie ma za co- mrugnął do niej jeden z nich- chcecie się dosiąść?
-Z wielką chęcią- uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mężczyzny- Natalia!- powiedziała, podając mu rękę.
-Boris!- uśmiechnął się- a wy?
-Marta, miło mi!- popatrzyła na mnie zestresowana- a to Maja.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Uśmiechnęłam się tylko nerwowo. Stałam wgapiona, w siedzącego z boku mężczyznę.
-Miło mi was poznać- uśmiechnął się ciepło i spojrzał na mnie- Filip jestem.
Zamurowało mnie. Ostatnia osoba jakiej się tu spodziewałam. Stał przede mną jeden z moich ulubionych artystów. Mężczyzna, którego teksty wykrzykiwałam na parkiecie. We własnej osobie Taco Hemingway.
-To ja też się przedstawię- wstał trzeci, trzymając butelkę piwa w ręku- Maciek, również mi miło!
-To co, siadacie?- zaśmiał się Boris.
Usiedliśmy wszyscy na dużej kanapie, każdy popijając swój napój. Postanowiłam się w końcu odezwać.
-Wy dzisiaj sterujecie parkietem, prawda?- zawahałam się.
Spojrzeli na siebie, na mnie i zaśmiali się pod nosami. Zrobiło mi się głupio.
-Myślałem, że zostaniemy incognito do końca tego wieczoru- powiedział Boris.
Maciek wybuchł śmiechem.
-Odpowiadając na pytanie- zwrócił się do mnie Filip- to nie my, ale nasz drogi kolega Maciek stoi dzisiaj za konsolą.
-Wiedziałam, że was skądś znam!- wypaliła Natalia.
-Nie rób wstydu...- zasłoniła twarz Marta.
-Spokojnie, nasz Filip miewał gorsze spotkania z fanami- uspokajał ją Maciek.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- oburzyła się Natalia.
-Maciuś nie miał niczego złego na myśli!- zaśmiał się Boris i poklepał kolegę.
Zrobiło się trochę dziwnie. Z początku nikt nic nie mówił, jedynie Boris próbował zagadać do Natalii. Potem Marta złapała wspólny język z Maćkiem. Ja jedynie nawiązałam kontakt wzrokowy z Filipem, który przyglądał mi się i uśmiechał czuło. Kiedy zaczęliśmy w końcu rozmowę, byłam trochę spięta, a on starał się rozluźnić atmosferę.
-Jesteście z Warszawy?- spytał Filip.
-Nie, przyjechałyśmy z Łodzi- odpowiedziałam, a serce biło mi jak szalone.
-Młoda świętuje swoją 19-stkę- wtrąciła się Natalia.
-Urodziny miałam wczoraj, ale świętujemy dzisiaj- uśmiechnęłam się niespokojnie.
-To najlepszego dla solenizantki!- podniósł swój kieliszek Boris.
-Najlepszego Maju!- powiedział za nim Filip.

Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Natalia rozgadała się z Borisem, pili i śmiali się razem, jakby znali się latami. Marta opowiadała Maćkowi i Filipowi o naszych planach na studia i mojej przeprowadzce.
-Warszawa zawsze wydaje się być straszna, tylko dlatego że to duże miasto i pełno tu ludzi- wtrącił Boris- też wszystko zależy od człowieka, gdzie czuje się lepiej i jak mu wygodniej- wzruszył ramionami.
-Racja, ale znalezienie na przykład pracy w stolicy w tak młodym wieku, jest łatwe i nie wymaga zbyt dużego doświadczenia- rozsiadł się wygodnie Maciek i dodał- oczywiście jeśli nie jest to nic nadwybitnego- zaśmiał się.
-Gorzej z dostaniem się na studia, musisz mieć wysokie wyniki na Uniwersytet- odpowiedział mu Filip- akurat w waszym przypadku nie powinno być problemów, ale na jedno miejsce jest kilkanaście chętnych- uśmiechnął się do mnie.
-Bardzo mnie tym pocieszasz...- padła na oparcie kanapy Natalia.
-Z tego co mówiłyście, macie dobre wyniki w nauce i nie macie z nią żadnych trudności- spojrzał na nią Boris.
-Zawsze jest jakieś ryzyko- odparła Marta- 90% uczniów będzie miało same dobre wyniki, ale dostanie się tylko cząstka z nich.
-Dobra, skończmy już ten temat, siedzimy w klubie i gadamy o szkole- poirytował się Maciek.
-To co, zdrowie za studentki?- podniósł kieliszek Filip.
-Zdrowie!- krzyknęliśmy wszyscy na raz.
-Chodźcie się trochę zabawić, bo zamulacie jak stare dziady- powiedział Boris i pobiegł na parkiet.
Wzięłam Natalię i poszliśmy wszyscy za nim. Każdy świetnie się bawił. Barman roznosił mocne shoty po całej sali. Marta rywalizowała z Boruccim, o to, kto wypije więcej. Nie znałam jej jeszcze od tej strony. Zawsze była grzeczna i nie piła dużo na imprezach.

W pewnym momencie zgubiłam chłopaków z oczu. Spytałam się więc Natalii gdzie się zgubili.
-Maciek powiedział, że zaraz wrócą- krzyknęła- musieli coś załatwić!
Postanowiłam usiąść na chwilę przy barze i odpocząć na chwilę. Byłam cała zdyszana i spocona. W lokalu było duszno, okna były zamknięte. Było jedno otwarte wyjście na taras. Siedziałam jednak za daleko, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. Nogi bolały mnie od skakania. Spojrzałam na zegar, który wisiał naprzeciwko mnie. Zaraz miała wybić druga, a końca nie było widać. Zatrzymałam się na chwilę i wpatrywałam w tłum. Ciekawiło mnie zachowanie ludzi. Jedni tańczyli w najlepsze i bawili, jakby czas nie istniał. Drudzy wchodzili w bójki ze zmęczonymi swoją pracą barmanami, bo to pomylili drinka albo muzyka im nie pasowała. Inni siedzieli na kanapach i rozmawiali w najlepsze, popijając wino. Nie rozumiałam ich. Przyszli do klubu nocnego, tylko po to, żeby sobie pogadać i napić się wina. Równie dobrze mogli siedzieć w kafejce na dole. Z mojego obserwowania wytrącił mnie głos Filipa.
-Szukałem Cię wszędzie.
-Musiałam chwilę odpocząć, wszystko mnie boli.
Usiadł koło mnie.
-Zamówić Ci coś?
-Wzięłam wodę, nie mogę za dużo pić- oparłam się o rękę.
-Znam to- uśmiechnął się- może pójdziemy na taras, tam jest cicho i nie ma takiego zaduchu.
Poszliśmy więc na zewnątrz. Widok był nieziemski. Blask księżyca i gwiazd na niebie dodawał Warszawie uroku. Odetchnęłam spokojem.
-Pięknie tu- rozłożyłam łokcie na barierce.
Filip wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni.
-Chyba nie masz nic przeciwko?
Spojrzałam na niego zakłopotana. Nie lubiłam zapachu papierosów. Patrzyłam na niego, jak zaciąga się dymem. Nie wiem czemu, ale podobało mi się to.
-Mogę też?- spytałam.
Chciałam przed nim zabłysnąć.
-Palisz?- zdziwił się.
-Nie, ale chcę spróbować, skoro jest okazja.
-Nie będę Cię truł, tym gównem- uśmiechnął się i wyrzucił papierosa za barierkę.
-Czemu palisz?- spytałam.
-Pierwszy raz wziąłem za czasów liceum, miałem trudny okres w życiu i szukałem odskoczni- oparł się tyłem o poręcz- żałuję tego.
Staliśmy w ciszy. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Jego wzrok przyciągał mnie do niego, nie umiałam się mu oprzeć.
-Pięknie wyglądasz w tym blasku księżyca- spojrzał na mnie czule.
Poczułam coś dziwnego. Zrobiło mi się ciepło w brzuchu. Na policzkach miałam rumieńce. Stałam tam, jak głupia i nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
-Przepraszam, nie chciałem Cię speszyć- odparł i odwrócił się.
-Nie musisz przepraszać, przecież nic takiego nie powiedziałeś- uśmiechnęłam się nerwowo- po prostu nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Zaśmiał się. Staliśmy tam i patrzyliśmy się na siebie. Miałam wrażenie, jakby alkohol przejął w tamtym momencie władzę nad moim ciałem. Zrobiło mi się słabo.
-Ej, ej, spokojnie!- złapał mnie na czas Filip.
Usiadłam na wiklinowej kanapie i starałam się powoli oddychać.
-Wszystko w porządku?- spytał przejęty.
-Zawirowało mi w głowie od tej wódki.
-Już myślałem, że to przeze mnie- uśmiechnął się.
-Chciałbyś...
W drzwiach dojrzałam Natalię i Maćka. Za nimi szła Marta z Borisem.
-Nie można było was nigdzie znaleźć- podeszła do mnie wkurzona Marta- następnym razem mi napisz.
-Spokojnie, przecież nic się nie stało- uspakajałam ją.
-Gdyby nie ja, mogłoby być różnie- spojrzał na mnie Filip.
-Coś się stało?- spytał Maciek.
-Nie ma o czym mówić- machnęłam ręką- wszystko jest w porządku.
-Prawie mi tu zemdlała.
Spojrzałam na niego wkurzona. Natalia i Marta od razu zaczęły zadawać tysiąc pytań; jak się czuję, czy nic mnie nie boli, co się stało...
-Naprawdę, nie ma o czym gadać- powiedziałam zmęczona już tą sytuacją- Filip przesadza.
-Ważne, że każdy jest cały i zdrowy- uciszył nas Boris- zaraz będzie trzecia, więc trzeba się powoli zbierać do domu.
-Zadzwonię po taksówkę- wyciągnęła telefon Marta.
-Spokojnie, ja się tym zajmę- zatrzymał ją Maciek.
-O jejku...- wymruczała Natalia- zaraz wracam!- wbiegła do środka i zniknęła w tłumie ludzi.
-Co jej się stało?- spytał Filip.
-Za dużo wypiła- zaśmiał się Boris- lepiej za nią pójdę...
-Zejdźcie potem na dół, będziemy czekać na parkingu!- krzyknął za nim Maciek.

Czerwone wino || Filip SzcześniakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz