Spierdalańsko

535 35 25
                                    

8.06-9.06.2023

Ostatnio kościół stał się miejscem, do którego często uczęszczałam nie tylko w niedziele. Stało się tak za sprawą mojego brata i jego I Komunii Świętej (kto ma młodsze rodzeństwo w wieku 9-10 lat ten wie o co mi chodzi :') ). Nic więc dziwnego, że "Dom Boga" zagościł w mym śnie.

(Jeszcze przed tą poniższą sytuacją miałam inny sen, gdzie krótki opis będzie na samym końcu ;) )

Zacznijmy od dwóch typiarzy, którzy wymyślili sposób na szybkie wydostanie się z kościoła. Jak się zaraz dowiecie, nijak się miało to do tego. Jednym z nich był odziwo sam ksiądz!
- Czysto? - zapytał stojąc przy ołtarzu przez mikrofon.
- Czysto, czysto! - krzyknął jego kolega po czym bez słowa udali się na zewnątrz.
Ludzie nie do końca wiedzieli co robić, w końcu ksiądz sobie wyszedł, a msza ostatecznie się nie rozpoczęła. Zaczęli się więc pchać wszyscy ku drzwiom.

Wieczór. Kolejna msza, a raczej jej koniec. W środku byłam ja, moja mama, dzieci w albach, kilka osób z mojej klasy, mecherowe babeczki i oczywiście ksiądz. Mały antołek w sutannie porozmawiał z jakąś kobietką po czym sprytnie przemknął się do dzieci. Facetka natomiast wzięła mikrofon i kazała nam usiąść w ławkach tak, aby najbrzydsza osoba była z samego początku. Popatrzyłam na ławkę, w której siedziałam wcześniej, a tam usadowiły się już babcie robiąc mi miejsce właśnie na brzegu. Trochę sad :'). Spojrzałam na mamę, która tylko machnęła ramionami. Cóż... Usiadłam więc tak gdzie babcie zrobiły mi miejsce. Facetka jednak nie podeszła do mnie, a do jednej dziewczyny z mojej klasy.

- Czemu siedzisz nie dość, że z brzega, to jeszcze sama? - zapytała z uśmiechem jakby tej sadystce cudze nieszczęście sprawiało radość.
- Wie pani... Nikt mnie nie lubi, a ładna też nie jestem... Zaczęło się to już w przedszkolu gdy... - dziewczyna zaczęła opowiadać, a ja usłyszałam cichy śmiech reszty osób z klasy po drugiej stronie kościoła. Sama też ledwo powstrzymywałam śmiech. Nie zrozumcie mnie źle, ale ta dziewczyna akurat naprawdę lubiała robić z siebie ofiarę losu przed totalnie obcymi ludźmi czasami naciągając mocno pewne sprawy.

Po skończeniu całego tego cyrku wyszłam razem z Agatą (moją przyjaciółką z klasy) na zewnątrz. Tam napotkaliśmy trójkę nastolatków - jakieś dwie dziewczyny i jednego chłopaka.

- Co to za nowy achievement dostaliśmy?! - spytała jedna z nich w biegu z dala od nas. Popatrzyłam do góry i przeczytałam "odblokowano nowy achievement: spóźnienie się na nabożeństwo. Czas: 5h i 4min." (przynajmniej podświadomie wiedziałam, co tam pisze, bo w końcu w snach się czytać nie da XD)
- Spóźniliście się! - krzyknęłam.
- To przez tego debila! Zaspał!
- I obudzenie go zajęło wam aż 5 godzin?! - zapytałam, ale oni pobiegli do kościoła gadając między sobą, że może jeszcze zdążą.

Po chwili tepnęło nas znowu bliżej kościoła, a wieczór stał się pochmurnym dniem, ale i tak jak gdyby nigdy nic szłam dalej z Agatą. Otworzyłam furtkę wpadając na jakieś dwie dziewczyny: jednej nie widziałam dokładnie jednak druga wyglądała jak mutacja Nikoli od Magikala z Najką po przejściach w łagdrach gdzieś na Syberii.

- Ale ty jesteś piękna! - krzyknęła delikatnie gładząc moje ramię.
- Dziękuję? - odparłam nieco speszona, ale z uśmiechem powoli oddalając się z Agatą od niej.
- Zostaniesz dziewczyną mojego chłopaka? - tu wybuchłam śmiechem wraz z przyjaciółką. Odmówiłam jednak laska zaczęła nas gonić, a my w lekkim szoku spierdalałyśmy szukając naszego samochodu. Całe szczęście szybko go znaleźliśmy i gdy tylko Nikolo-Najka odbiła się od szyby ruszyłyśmy w drogę.

Scena z samochodu zamieniła się w szkołę, ale nigdzie tam nas nie było. Stały za to dwie inne laski, na oko młodsze od nas. Wszystko wyglądało jak nagrany przez nich ładnie zmontowany film gdzie pokazywały jak skutecznie uciec ze szkoły aby nasza wychowawczyni nie złapała. Pod koniec jednak pokazały jak uciekają przed Moneciarami XD. Wszystkie ich szyki popsuła jednak nasza wychowawczyni, jednak nie zabrała dziewczyn do dyrektora. Przez nas. Napis "Moneciary" zamienił się w napis "Do gazu!", a przez drzwi samochodem wparadowałam ja z Agatą.

- To jest niby ten skrót?! - krzyknęłam na przyjaciółkę siedzącą na kółkiem. Fun fact może być taki, że ta girl jeszcze nie ma prawka (w sumie jak ja).
- A chcesz, żeby nas ta suczita złapała?! - odpowiedziała
- Nie do wiary... - odparła zszokowana wychowawczyni patrząc jak odjeżdżamy z całego miejsca zdarzenia przez ogrodzenie - Muszę zgłosić to dyrektorowi! Ale wpierw muszę tu posprzątać, bo to wstyd! - momentalnie zamieniła się w sprzątaczkę i zaczęła czyścić poręcze przy schodach.

Wydarzenia z całego pościgu opowiadałam tacie będąc na zakupach (swoją drogą nie wiem skąd się tam wzięłam). Nie pamiętam co tam dokładnie robiliśmy, jednak to także nie były normalne zakupy. W każdym razie dusiłam ze śmiechu. Na końcu nagle pojawiłam się sama nie wiem gdzie. Poza bielą nic nie było. Tylko ja i mój zmarły pies, który śnił mi się chwilę wcześniej. Pamiętam, że strasznie płakałam na wieść o jego śmierci, a potem obraz ojca i wujka niosącego go martwego pod jakieś drzewo zamienił się w kościół gdzie cały ten opisany wcześniej sen się zaczął. Uklękłam przed nim, pogłaskałam i podziękowałam za to, że w ten sposób poprawił mi humor jakbym podświadomie wiedziała, że to jego sprawka :).

Sennik - czyli czemu nie należy ćpać przed snemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz