30.11-1.12.2023r.
Lato.
Między polami bogatymi w pszenicę i kukurydzę oraz nad rzekami jechał dość szybko pociąg. Wiem, że przed tym śniło mi się coś z tym związanego, jednak nie pamiętam już za bardzo co. Wiem tylko, że moja babcia zaczęła o nich opowiadać. A dalej?
Mała pustka.
Nie wiem dokładnie gdzie, czy w domu, czy w tym właśnie pociągu, w każdym razie stojąc przy oknie mama mi obwieściła, że mój kuzyn zaginął. Przeraziłam się. Nie miałam w rzeczywistości z nim dobrego kontaktu, jak na przykład z kuzynostwem od strony mamy, a na to miało wpływ dwa czynniki: jego introwertyczny charakter, który trzymał go z daleka nawet od rodziny, oraz sytuacja w rodzinie. Kochałam go. Zawsze widziałam w nim swojego małego kuzyna i chciałam aby wiedział, że zawsze może na mnie liczyć. W końcu jesteśmy rodziną, prawda? Jednak wszelakie kłótnie pomiędzy dorosłymi sprawiły, że oddaliliśmy się od siebie, co mnie boli do tej pory. Widziałam, że potrzebuje pomocy... Potrzebuje kogoś, w kim widziałby oparcie i czułam się w obowiązku te oparcie mu dać. Ostatnie sytuacje były okropne jednak nie będę się dużo rozpisywać... W końcu to tylko sennik, a nie pamiętnik gdzie mogę się ze wszystkiego wyżalić. Chciałam tylko minimalnie przybliżyć sprawę abyście wiedzieli czemu aż tak się o niego martwiłam. Bo martwiłam się o kuzyna cały czas, jak widać nawet w śnie. Bolało mnie to, że wszystko odbijało się najbardziej na nim i jego rodzeństwie, a ja jedynie byłam biernym obserwatorem.
Wracając do snu, stałam przy oknie wysłuchując gadania mamy, która wszystko zwalała na ciotkę. W końcu jak mogła dopuścić do tego, że jej syn nie wytrzymał sytuacji w domu i uciekł? Sprawą zajęła się już policja. Ba! Nawet w telewizji mówili o jego poszukiwaniach, jednak ja nie chciałam spocząć na laurach. Wyszłam gdzieś biorąc jego zdjęcie, ale gdzie? Nie wiem.Znalazłam się magicznie w jakiejś pustej restauracji. Stałam za ladą i przyglądałam się z bezpieczniej odległości jakimś dwóm mężczyznom. Nie uważacie, że czegoś właśnie teraz brakuje w tym śnie? Jakiejś "wojennej magii"? Tak... Ci mężczyźni oczywiście byli nazistami. Jednak czy była wojna? Nie wydaje mi się. Było spokojnie... Za spokojnie. W końcu naziści podeszli do mnie. Jeden był na mnie wkurwiony o coś jednak drugi go uspokajał... Powstrzymywał swojego kolegę jakby chciał mnie przed nim obronić. Nie wiem czemu, ale oboje zamiast po niemiecku to rozmawiali po rosyjsku. W końcu wysoki blondyn, ten, który mnie "bronił", zaczął ze mną rozmawiać po rosyjsku. Nie pamiętam już do końca co mówił, ale jakimś cudem wyszło na jaw, że jestem jego wnuczką (czy prawnuczką, o czym zaraz to będzie), której tak długo szukał. Pytałam się go, czemu wybrał właśnie babcie, w końcu jest Polką. Powiedział, że nie za bardzo go to obchodziło. Niestety ich drogi musiały się rozejść.
Staliśmy we trójkę przy blacie kuchennym, gdzie sprzątałam naczynia. Kolega "dziadka" cały czas się mnie o coś czepiał po rosyjsku ale wszystko kończyło się tylko na jego niezadowoleniu. "Dziadek" w końcu sam zaczął mówić do mnie po polsku, co mnie z szokowało, gdy tylko pokazałam mu zdjęcie kuzyna. To nie był on... Było to jakieś stare zdjęcie, na którym widniał jakiś chłopak w koszuli podobny do Rudego z "Kamieni na szaniec".
- Nie lubię Maćka. - Skwitował oddając mi "jego" zdjęcie.
- Dzisiaj nam powiedziano, że zaginął. - Odparłam chowając zdjęcie do albumu, który był pod zlewem.
- To smutne, ale to właśnie on próbował nas rozdzielić z babcią! - Nie rozumiałam tego. On i chęć rozdzielenia jego z babcią? Przecież Macieja nawet na świecie wtedy nie było!
W każdym razie do akcji wkroczył ponownie kolega "dziadka". Zaczął agresywnie po rosyjsku się wypytywać o zdjęcie. Odparłam tylko bez większych emocji, że to zdjęcie mojego kuzyna i "dziadek" już je widział.Po tym nagle pojawiła się roześmiana ciocia (druga jak cuś). Zaczęła mówić, że potrzebuje jakiegoś badacza do bobków jej córeczki i czy ja mogłabym się tym zająć. Pojebane? Prawda. Ale mi nie było do śmiechu. Próbowałam od niej uciec i wrócić do "dziadka". Całe szczęście w końcu mi się to udało. "Dziadek" szedł już właściwie sam ku nicości, ale odkręcił się i podszedł do mnie, gdy usłyszał mój głos.
- Poczekaj! - Krzyczałam biegnąc do niego co tchu. - Zostań! Rodzina ci wszystko wybaczy! - Nie rozumiem co miałam przez to na myśli.
- Nie mogę, już nie żyję i muszę wracać.
- To chociaż powiedz kim jesteś! Czemu jesteś w mundurze ss i czemu mówisz po rosyjsku!
- Cóż... Nie tylko Niemcy byli nazistami. Niektórzy Rosjanie i Ukraińcy też. Reszty musisz dowiedzieć się sama! - Odparł po czym uklęknął przede mną i pocałował w czoło.
- Ale musisz mi odpowiedzieć! Jestem twoją prawnuczką! Twoim potomkiem!
- I cieszę się z tego. - Po tych słowach wstał i odszedł.Szczerze? Nie wiem co mam o tym myśleć XD. Faktem jest, że znam tylko swoich trzech pradziadków, bo o czwartym nikt nigdy nic nie mówił. Nie chcę mówić, że mam w rodzinie jakiegoś ruskiego nazistę, w końcu to tylko sen, a mój łeb uwielbia wymyślać pojebane rzeczy, jednak mam ochotę dowiedzieć się kim on był. Tylko jak?
CZYTASZ
Sennik - czyli czemu nie należy ćpać przed snem
Humor"Nie uwierzycie co mi się śniło!" na te słowa wypowiedziane z pełną ekscytacją każdy, kto chodź raz słyszał opowieść o moim śnie ma przerażenie w oczach. To co się dzieje w tej blond główce podczas nocy jest chore i nie pojęte! Basen w kinie? Czemu...