~Rozdział 3~

15 3 0
                                    

Płonąca Łapa zauważyła tę scenę i zawołała stojące nieopodal wojowniczki - Mleczną Plamę i Księżycowy Cierń.

- Zabierzemy cię do Astrowej Gwiazdy, ona się z tobą policzy! - syknęła szylkretowa kotka i razem z czarną przyjaciółką popchnęły intruza w kierunku legowiska biało-szaro-burej przywódczyni.

- Ale on nic złe... - próbowała się wtrącić człapiąca za nimi Lawendka, lecz snieżnobiała karmicielka stanowczo jej przerwała:

- Lawendko, ty już lepiej wróć do mamy! Na pewno się martwi.

Koteczka chciała zaprotestować, lecz zauważyła Brunatną Pełnię nadchodzącą z troską na twarzy.

- Lawendko! Gdzie się podziewałaś?! - zapytała lekko surowo, ale także bardzo opiekuńczo. 
Jej córka jeszcze nie zdążyła odpowiedzieć, gdy zobaczyła zastępcę przywódcy Klanu Ciernia, ciągniętego przez karmicielkę i dwie wojowniczki. Miał w głowie pomysł drapnięcia ich i ucieczki, lecz stwierdził, że to nie ma sensu. Wtedy będą jeszcze mniejsze szanse, by ktoś uwierzył w jego wersję wydarzeń.
  Astrowa Gwiazda na zapach obcego wyszła ze swojego legowiska i syknęła:

- A co tu robisz?! To nasz teren!

Łaciaty kocur popatrzył na nią niepewnie. Kocica byłą naprawdę wściekła. Może ostatnio stracili jakieś kocięta i teraz są one na wagę złota? 

- Ja n-nic złego nie zrobiłem - odparł. - A dlaczego wy nie pilnujecie by wasze kociaki nie uciekały z obozu? Ta mała miała szczęście, że nie znalazł jej na przykład Ciemna Gwiazda. 

- Jak to nie pilnujemy? Chcesz powiedzieć, że Lawendka sama uciekła na wasze tereny?

Złota koteczka słuchała tej niemiłej konserwacji. Często bała się przyznawać do winy, ale usiała to zrobić. Dla Łaciatego Oka. 

- Ale on mówi prawdę! - miauknęła - To ja się zgubiłam, byłam głupia i... Biegnąc przed siebie dotarłam aż na ich teren..
Nawet sama Lawendka zdziwiła się na swoją śmiałość w przyznaniu się do winy.

- Dziękuję za ważne informacje, mała - powiedziała kociaki przywódczyni. - Możesz nam wyjaśnić całą sytuację?

Złota koteczka zrozumiała, że tym więcej wyzna, tym lepiej. Z uczuciami włącznie.

- Razem z mamą poszłyśmy do żłobka, aby odespać po czuwaniu - mruknęła - Ale ja nie chciałam drzemać. Nie mogłam, po prostu. Dalej brakowało mi Krzywci - na imię zmarłej siostry posmutniała lekko. - Więc wymknęłam się z obozu i tak pędziłam przed siebie, bez opamiętania, aż w końcu dobiegłam na obce tereny. Te zapachy były jakieś takie... No właśnie, obce! Właśnie wtedy spotkałam Łaciate Oko, a on odprowadził mnie do domu. Gdy jeszcze nie dotarliśmy poprosił mnie, bym nikomu o tym nie mówiła. Ale zobaczyła nas Oszroniony Strumyk...

- A więc to tak - mruknął stojący obok Lwi Ogon. - Lecz dlaczego chciał być anonimowy? - zastanawiał się zastępca.

- Najlepiej, gdyby on sam nam odpowiedział - zaproponowała Astrowa Gwiazda.

Łaciate Oko popatrzył na nich zmieszany. Co ma odpowiedzieć?

- Dlatego, że... - zawiesił się. - Kociaki są takie, że zaraz by wszystko porozpowiadały ze swoimi domysłami - wymiauczał w końcu.

- Dobrze, jesteś czysty - zdecydowała biało-szaro-bura przywódczyni. - Twoje argumenty są w miarę wiarygodne, ale następnym razem odnoś kociaki nieanonimowo. Ale pamiętaj, za drugim razem nie będziemy tak łagodni!

- Naprawdę dziękuję za zrozumienie, Astrowa Gwiazdo - podziękował zastępca przywódcy Klanu Ciernia. - Żegnajcie. I ty też przybrany kociaku! - zawołał do Lawendki wychodząc. 

Zaginiona Przywódczyni [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz