~Rozdział 4~

12 3 0
                                    


- Gotowa na pierwszy trening? - zapytała następnego ranka błękitno-szara mentorka.

- Oczywiście, że tak! - miauknęła Lawendowa Łapa. - Co dziś będziemy robić? - spytała z zapałem.

Błękitna Bryza uśmiechnęła się pod nosem na widok determinacji swej złotej uczennicy.

- Dzisiaj przejdziemy się po naszych terenach, musisz je dobrze poznać. Pójdziemy wzdłuż Wielkich Sosen, Drogi Grzmotu oraz Polanki Samotników i obejdziemy granicę z Klanem Ciernia. 

Złota kotka uważnie słuchała Błękitnej Bryzy. Jej futro majestatycznie lśniło w rozgrzewających promieniach słonecznego poranka. W tym momencie można by było się pomylić, że naprawdę jest córką Lwiego Ogona. Różniły ich tylko ciemniejsze plamy na grzbiecie uczennicy i jej pełne wyrazu lawendowe spojrzenie. 

 Kotki wyszły z obozu. Byli też z nimi Lwia Łapa i Mleczna Plama, jego mentorka. Przybrany brat Lawendowej Łapy był równie podekscytowany. Po jakimś czasie doszli do tak zwanych Wielkich Sosen. Miejsce to szczyciło się jak sama nazwa mówi szerokimi i wysokimi drzewami sosnowymi. Owy teren był jednym z lepszych miejsc do polowania ze wszystkich obszarów pobliskich czterech klanów i był dla Klanu Lawendy chlubą. 
   Motywacja kotki o lawendowych oczach nie ustawała. Ciągle zadawała pytania i uważnie słuchała poleceń i opisów mentorek jej oraz Lwiej Łapy. 
   Wtedy zbliżyli się do Drogi Grzmotu. Z oddali było czuć zapach dwunożnych i ich stałych siedlisk. Co do tych, które były zamieszkane tylko porą zielonych liści - trzeba było jeszcze poczekać, dopiero zaczynała się pora nowych liści. 
   Wtedy po ciemnej drodze przejechał straszliwy potwór. Młodym uczniom zjeżyło się futro, Mlecznej Plamie i Błękitnej Bryzie też, mimo że już wcześniej zauważyły stwora. 

- Cz-czy t-to jest ten potwór? - zapytała oszołomiona Lawendowa Łapa. 

- Tak - odparła jej błękitno-szara mentorka. - Trzeba się ich wystrzegać. Pozbawiły życia wielu kotów. To właśnie przez jednego z nich Klonowemu Kłowi mocno skrzywiły się łapy i zostało tak do dziś. Kto wie czy nie byłaby dłużej wojowniczką, gdyby nie to...

Lawendowa Łapa posmutniała. Rzeczywiście widziała w kocicy zapał, ale ciągle kuśtykała, z każdym dniem będąc coraz to wolniejszą.
   Poszli w stronę Polanki Samotników. Było w niej parę nor, w których mieszkali samotnicy. Teren ten znajdował się obok czterech drzew.
   Dwóch uczniów zaciekawił widok ogromnych dębów.

- Czy to są cztery drzewa? - zapytał Lwia Łapa.

- Tak - odmruknęła Mleczna Plama. - Klany każdej pełni zbierają się tu i pokojowo spotykają. 

Uczennica o lawendowych oczach właśnie wychodziła z legowiska starszych. Jakiś czas temu skończyli obchód terytorium, a teraz Lawendowa Łapa, z radami Błękitnej Bryzy sprzątała w legowisku starszyzny. Obecnie czekała, aż Astrowa Gwiazda wybierze koty, które pójdą na dzisiejsze zgromadzenie. Po chwili przywódczyni wyszła ze swojego legowiska i po wdrapaniu się na dużą skałę zawołała:

- Niech wszystkie koty zdolne samodzielnie polować przybiegną pod dużą skałę! 

Członkowie klanu pospiesznie podeszli do wskazanego miejsca.

- Na początku chciałabym zająć się pewnymi dwoma uczniami - oznajmiła - Złocista Łapo, Ja, Astrowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Lawendy, wzywam naszych wojowniczych przodków, by spojrzeli na tego ucznia. Ciężko pracował, by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, więc polecam go wam jako wojownika. Złocista  Łapo, czy obiecujesz przestrzegać kodeksu wojownika, chronić i bronić go nawet za cenę życia?

- Obiecuję - stwierdziła dumna złota kotka.

- A zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Złocista Łapo, od dziś będziesz znana jako Złocisty Księżyc. Klan Gwiazdy honoruje twoją bystrość i odwagę, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Lawendy.

Zaginiona Przywódczyni [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz