Rozdział III

67 5 0
                                    

Przykro mi, to dziwne bo nie znam tej kobiety. Bardzo współczuję jej rodzinie. Ale nie będę o tym teraz myśleć. Chociaż... przynajmniej nie będę myśleć o tym czy bede dzisiaj wyzywana. A na pewno będę.
Była 7.30 kiedy kończyłam sie pakować. Wzięłam plecak, ubrałam buty i wyszłam. W szkole było dosyć pusto, zawsze tak jest kiedy przyjeżdżam, bo nasz autobus jest pierwszy. Potem zjeżdża się ta patologia, co wyżywa się na słabszych emocjonalnie. Na przykład na mnie. Moją myśl przerwała Natalia:

- O zobacz kto tu siedzi, haha! - odezwała się do Emilii - matko, jak ona wygląda, zabiłabym się, gdybym miała taki ryj. - oczywiście siedzę cicho, po co odzywać się do pustaków?

- Natala daj jej spokój, nie widzisz, że ją to boli? - zrobiło mi się miło. Ale zaraz, chwileczkę. Czy Emila właśnie stanęła w mojej obronie? Przecież ona nigdy nie przejmuje się słabszymi. Jest ładna, cycata, więc po co?

- Jak chcesz to idź do niej kretynko - powiedziała zdenerwowanym głosem Natalia. Przestraszona Emila nic nie powiedziała, tylko spojrzała na mnie miną, jakby chciała powiedzieć "zabierz mnie od niej". Jednak po dłuższej chwili ciszy Natalia ruszyła do przodu, a za nią Emila. Odeszły a ja byłam trochę zdezorientowana. Na prawdę to dziwne, że Emila to powiedziała, zawsze siedziała cicho. Tak właśnie siedziała cicho podczas gdy jej przyjaciółki mnie wyzywały. Ona jest inna, nie jest taka jak one. To czemu się z nimi zadaje? Ciekawiło mnie to.
Zaczęła się pierwsza lekcja. Była to religia więc ksiądz pewnie zrobi nam wolne. Bardzo tego nie lubię bo wtedy moja klasa pozwala sobie na więcej. I tak też się stało. Ledwo powstrzymywałam płacz, kiedy słyszałam te wszystkie teksty. Zwłaszcza Damiana, był najgorszy. Był najpopularniejszy więc co tylko nie powie, wszyscy się z tego śmieją i zgadzają się z tym.
Tak samo jest z Natalią. W sumie pasują do siebie, są tacy sami. Z tego co słyszałam wtedy w łazience: Natalii się on podoba. To tylko kwestia czasu kiedy będą razem. I potem będą mnie podwójnie denerwować i doprowadzać do płaczu.
Minęła ostatnia lekcja, ostatnia godzina tortur. Damian bez litości rujnował mi dzień i samopoczucie. Wróciłam do domu, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Dopiero po dłuższej chwili doszłam do wniosku, że nie mogę. Chce być silna. Wstałam, umyłam twarz i postanowiłam że odwiedzę mame w pracy.

***

- Cześć mamo! - z uśmiechem podeszłam do pielęgniarki i mocno ją przytuliłam.

- Cześć kochanie, przepraszam Cię ale nie mam teraz czasu. Muszę jeszcze zanieść leki do sali numer 12 i zmienić prześcieradło w kilkunastu salach. Chyba, że chcesz to zrobić za mnie? - zaśmiała się cicho, pocałowała w czoło i poszła. Zastanawiałam się w którym pokoju leży kobieta z białaczką, o której mama mi wczoraj mówiła.
Zaczęłam błąkać się po korytarzu bez żadnego celu. Lepsze jest to niż siedzenie w domu przed telewizorem. Tu przynajmniej nie myślę o Damianie, Natalii i jej paczce. Dalej nie mogłam zrozumieć dlaczego Emila stanęła w mojej obronie. Może to głupie, że tak to przeżywam, ale w mojej obronie nikt nie staje. Czułam jak łzy spływały mi po policzkach. Wytarłam je i poszłam dalej.
Jestem już na drugim i ostatnim piętrze. Zaczęłam myśleć o tym, że na po jutrze muszę zrobić prezentacje z biologii. Strasznie się boję przedstawiać przed całą klasą, chyba wiadomo czemu. Każdy dobrał się w pary a ja będę sama. I jak zwykle kolejny powód do płaczu. Na pewno w moją stronę polecą wyzwiska. Miałam tego dość, boję się takich błachostek i płacze z durnych powodów. Ale co zrobić, jestem wrażliwa.
W pewnym momencie w pokoju numer 22 usłyszałam męski płacz. Drzwi były trochę uchylone, a ja strasznie ciekawska podeszłam i zaczęłam słuchać.

- Obiecaj, że się zmienisz. Nie będziesz pił i przynosił złych ocen. Proszę Cię, synku kochany. Tata jest strasznie zapracowany. Kiedy byłeś mały, ja się Tobą zajmowałam. Teraz jesteś już duży, i nie chce żebyś sprawiał tacie problemów.

- Mamo, nie płacz. Przepraszam, że taki byłem. Proszę, nie odchodź od nas - potem już nic nie słyszałam, mówił za cicho.
Otworzyłam szerzej drzwi, lecz niestety głośno skrzypnęły. Spanikowana nie wiedziałam co zrobić, gdzie uciec a zanim się zdecydowałam zobaczyłam... Damiana?!

- Dominika?! Czy Ciebie już do reszty poje*ało? Zawsze wiedziałem, że jesteś pustą kretynką, ale żeby podsłuchiwać czyjeś rozmowy?! Wypie*dalaj stąd, suko! - byłam strasznie przestraszona, żeby nie pogarszać sytuacji wolałam się go posłuchać. Wyjąknęłam ciche "przepraszam" i poszłam w stronę schodów. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek.

- Dominika... Przepraszam, nie chciałem - powiedział trochę speszony chłopak. Byłam strasznie zdziwiona. Damian, który na codzień w szkole mnie upokarza przed wszystkimi i sie na mnie wyżywa teraz przeprasza mnie za to, że na mnie nakrzyczał? - przepraszam, przepraszam, przepraszam. Mogę Cię przytulić? Błagam. - bez chwili zastanowienia objęłam chłopaka i pozwoliłam mu się wypłakać. To było dla mnie dziwne. Codziennie płakałam przez niego, a teraz? On przytula mnie i płacze. Zaraz, zaraz... przecież ta kobieta z białaczką to musi być jego mama. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, zrobiło mi się go przykro. Ale ja go przecież nienawidzę.

-
W końcu trzeci rozdział. Jak wam się podoba? :) zostawcie coś po sobie. I przy okazji zapraszam was do mojego nowego opowiadania pod tytułem "przepraszam, kocham Cię".

Nadzieja na lepsze jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz