Rozdział 11 "Oszukać przeznaczenie"

294 61 233
                                    

Hugo

Nazajutrz jechaliśmy na świąteczne śniadanie do mojej mamy. Miałem odstawić Ewelinę i pojechać po chłopców. Ustaliliśmy z Klaudią, że pierwszy dzień świąt spędzą ze mną.

Ewelina siedziała z wielce zatroskaną miną, a na kolanach trzymała babkę. Uśmiechnąłem się pod nosem na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru.

Była przesłodka, stojąc tak zagubiona w mojej kuchni. Nie miałem odwagi by się przyznać, że mam sprawdzony przepis na babkę, którą piekłem co roku i zawsze wychodziła perfekcyjnie. Nie mogłem oprzeć się pokusie, by obserwować jak Ewelina gotuje się od emocji w kuchennym fartuszku. Moja była żona nigdy nie krzątała się w kuchni, w zasadzie w domu nic nie robiła oprócz tego, że wyglądała.

Widząc tamten obrazek pojąłem, jak bardzo brakowało mi prawdziwej kobiety u boku.

Zerknąłem kątem oka na Ewelinę. Nadal miała na twarzy rumieńce po naszym wspólnym prysznicu. Zatraciłem się w tej kobiecie po same uszy. Moja fascynacja przerodziła się w tak silne uczucie, że nie mogłem go ujarzmić. Ewelina pomału stawała się moją obsesją. Myśli, że zaraz znowu wyjedzie pojawiały się natrętnie, że czasami mając ją w ramionach, nie byłem w stanie myśleć o niczym innym jak o nieuchronnym rozstaniu.

Ale teraz była. I miała poznać moich synów.

Zawiozłem Ewelinę do mamy i pojechałem do domu. Gdy tylko wysiadłem, drzwi się otworzyły, a na zewnątrz wybiegł Igorek.

- Tatuś! - krzyknął i wpadł mi prosto w ramiona.

Za nim z ponurą miną szedł Borys. Klaudia zaczęła go bojowo nastawiać, a niestety łatwo dawał się podejść. Kochał matkę bezwarunkowo, więc umiejętnie to wykorzystywała. Nie spodziewałem się, że będzie chciała mieszać naszych synów w swoje nieczyste gierki.

- Cześć chłopcy! - powiedziałem, tuląc młodszego synka. Ależ za nimi tęskniłem.

Borys przeszedł obok, ale wyciągnąłem ramię, chwyciłem go i zgarnąłem blisko siebie. Poddał się uściskowi i już nie walczył. Potrzebował mnie, ale nie chciał się do tego przyznać, więc musiałem się z nim ostrożnie obchodzić. Zgrywał twardziela, ale doskonale wiedziałem jak to wszystko przeżywa.

Podszedłem do Klaudii, żeby wziąć torbę z rzeczami dzieci.

- Wesołych Świąt Klaudia - odezwałem się grzecznie, na co jedynie zniecierpliwiona przewróciła oczami.

- Wesołych - syknęła i zamknęła mi drzwi przed nosem.

Zauważyłem, że miała podkrążone oczy, szarą cerę i matowe włosy. Nie wyglądała na wymuskaną piękność. Co prawda była bez makijażu, ale kiedyś nawet bez niego tryskała świeżością. Powinienem zaproponować, że częściej będę opiekował się chłopcami. Na jej głowę zwaliło się dwa razy więcej obowiązków, gdy została z nimi sama. Obiecałem sobie, że po świętach z nią o tym porozmawiam.

Wsiedliśmy do samochodu. Przekręciłem kluczyk i wziąłem głęboki wdech, aby uspokoić szargające mną nerwy.

- Jedziemy do babci. - Odwróciłem się do tyłu, żeby widzieć twarze chłopców. - Słuchajcie, chciałbym żebyście kogoś poznali. Ta pani jest dla mnie bardzo ważna - zacząłem delikatnie.

- Mama już wszystko mówiła - odparł Borys i skrzyżował ramiona.

- To znaczy co mówiła?

- Że przez nią zostawiłeś mamę - odpowiedział, a ja ze złości zagryzłem zęby. Nastawiała dzieci przeciwko mnie. Dlaczego to robi? Nie potrafi odpuścić?

Zatańcz jeszcze ze mną / II Część Dylogii To tylko taniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz