6

336 16 9
                                    

Rankiem zastanawiało mnie, po co się w to wpakowałam. Czy ja naprawdę, nie mogłam odmówić szefowej ten jeden raz?

No dobra, nie mogłam. Zabiła by mnie na samo „dzień dobry".

Wstałam o piątej dwadzieścia. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Nya kazała mi wstać tak wcześnie.

Ubrałam się w jeansy i czarny sweter. Związałam przednie włosy klamrą z tyłu i wyszłam z pokoju. Weszłam do kuchni i złapałam bułkę oraz masło.

Po kolacji dowiedziałam się, że nie będzie śniadania, ponieważ - jak to określił mistrz Wu - ninja będą mieli coś do roboty. Nic więcej nie chciał powiedzieć. Podejrzewam więc, że chodziło mu, abym ja nic nie wiedziała. Nya i Kai zostali w klasztorze. Nie było nawet Pixal. Chciałabym jednak, aby został Zane i zrobił normalne posiłki.

- Nie sądziłam, że tak szybko się ogarniesz - powiedziała Nya, która zjawiła się niewiadomo skąd. Uśmiechnęła się drwijnie i dodała: - Kaiowi zajmuje to dużo dłużej.

Jak się okazało, miało to w sobie jakiś cel. Chłopak bowiem był za drzwiami i wyszedł w moment, kiedy jego siostra postanowiła się z niego śmiać.

- Nya - powiedział ostro.

Czarnowłosa zignorowała słowa brata i kontynuowała swoją wypowiedź:

- Mistrz Wu wybrał się do biblioteki domu. Nie liczy, że do niego zajżysz więc masz dzisiaj wolne. Robisz co chcesz do dziewiętnastej. Tylko nie rób nic bardzo głupiego w Ninjago City.

- Skąd wiedziałaś, że chce tam iść? - zapytałam zaprzestając spożywanie swojego posiłku.

- Szósty zmysł ninja - wdrapał trzy słowa brunet.

Zmierzyłam chłopaka wzrokiem godnym rozpieszczonej bogatej dziewczynki. On zrobił to samo. Policzyłam w myślach do dwóch czy trzech i prawie popłakaliśmy się że śmiechu.

- Dobra, dobra bo zaraz się podusisz i nie skończysz jeść - powiedział po chwili.

Czy on chciał spowodować tym, że się uspokoję? Skąd on w ogóle wziął takie słowo jak „podusisz"? Przecież takie coś nie istnieje. Gość wymyśla sobie nowe słowa!

- Podusisz! - wrzasnęłam łapiąc nachalnie powietrza. Odłożyłam pieczywo na blat i usiadłam na podłodze przecierając oczy.

Nie miałam pojęcia dlaczego miałam takie wąchania nastroju z samego rana. To było dziwne, że ninja, postać, o której miałam dowiedzieć się jak najwięcej incognito, sprawił, że będę siedziała na podłodze dusząc się łzami. Na dodatek, chwilę wcześniej byłam zła przez to, że jego siostra kazała mi wstawać.

Po minucie siedzenia na podłodze popatrzyłam na rodzeństwo. Nya wiązała włosy przyglądając się jak jej niedołężny umysłowo brat kroi ogórka.

Dojadłam swoją bułkę i miałam już wychodzić aby przejść się do Ninjago City, zdarzyła jednak dojść do mnie myśl, że nie mam jak tam dojechać.

- Nya - powiedziałam odwracając się co dziewczyny.

- Tak? - zapytała.

- Macie jakiegoś busa do miasta?

- Zaraz Cię zawiozę - zaśmiała się.

Takim więc sposobem zostałam zawieziona do stolicy pojazdem ninja. Byłam ubrana jak cywil, więc poprosiłam dziewczynę, aby wysadziła mnie gdzieś na obrzeżu, bo dziwnie byłoby mieć na sobie wzrok tylu mieszkańców, którzy odprowadzili by mnie aż pod bramę mojego dotychczasowego domu i zakładu pracy. Zbyt wielkie ryzyko. Chciałam opowiedzieć jednak Jo o tym, czego się dowiedziałam przez te dwa dni. Nie był to ogrom wiadomości lecz więcej, niż przeciętniak by zdobył.

Poczekałam aż Nya odjedzie i ruszyłam w strony, które znałam lepiej niż ktokolwiek. Minęłam trzy przecznice i dotarłam. Na dobrą sprawę, było całkiem niedaleko. Może nawet zbyt blisko. Przyłożyłam palec do specjalnego wejścia i ruszyłam wąskim metalowym korytarzem. Znalazłam się pod pokojem szefowej.

Serce zaczęło być mi jak oszalałe. Bałam się, że coś może wyjść nie tak a ona mi coś zrobi. Nie miałam nawet broni, którą mogłam się posługiwać. Czy to nie komiczne - oni, który boi się o jakiegoś przypadkowego złoczyńcę? Nie mogłam sobie pozwolić na ten strach. Zabawiłam się więc swoją mimiką w taki sposób, aby sprawić, że będę wydawała się silna.

Bo przecież byłam silna. Poprostu nie w tym momencie.

- Proszę! - krzyknęła zza ściany Jo, gdy zapukałam lekko w jej drzwi.

Weszłam. Moim oczom ukazała się ta sama, nijaka twarz, która mi tak imponowała na samym początku kariery. Stanęłam przed jej biurkiem z założonymi rękami.

- Dzień dobry - powiedziałam zdecydowanie.

- Witaj, szpiegu Cooper - odpowiedziała. - Czego się dowiedziałaś?

- Dowiedziałam się, droga pani, że hakiem na Jaya jest Nya, hakiem na Zane jest Pixal, a ja, niedługo owinę sobie Lloyda wokół palca. - Uśmiechnęłam się. - Zdobywam ich zaufanie i z całą pewnością niedługo dowiem się czegoś więcej. Potem jeszcze więcej, aż w końcu stanie się tak, że będą ufać mi bardziej niż sobie. Dopilnuje tego.

Szefowa podeszła do mnie i poklepała mnie po ramieniu. Czułam, że jej nie zawiodłam.

- Staram się nastawiać ich przeciw sobie. Jeśli w klasztorze odbędzie się wojna domowa, nie będzie już co po nich zbierać - dodałam. - To nie będzie trudne.

- Nie zawiodłam się na tobie, Cooper. Chce jednak byś wiedziała, że zostajesz tam aż nie przeprowadzę ataku na Ninjago City. Do tego czasu, dostarczaj mi jak najwięcej informacji. Atak przeprowadzę za sześć tygodni. Więcej informacji podam ci kiedy indziej, jak będziemy mieli pełne składy i tak dalej.

- Oczywiście. Nie jestem pewna, czy będę mogła zjawiać się tak często. Dziś wyjątkowo mam wolne.

- Wymyślisz coś, Cooper.

Obiecaj Mi - LEGO Ninjago Fanfiction Tom 1 | Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz