3

479 17 34
                                    

Nie stawiałam zbyt teatralnego oporu, kiedy przekonywali mnie, bym wsiadła na statek. Powiedziałam im jedynie, że nie mam zamiaru się narzucać. Weszłam więc powoli uważając, by wyglądało to, jakbym stresowała się bardziej byciem na perle niż całokształtem. Oparłam się o barierkę z przejętą miną mając nadzieję, że ito wyszło mi dobrze. Odlecieliśmy. Zaczęłam bawić się palcami licząc ile jeszcze punktów planu mam do zrealizowania. Oczywście, to były bardzo ogólne punkty, ponieważ plan był bardzo ruchomy – biorąc pod uwagę każdą interakcje z ninja.

W końcu mój spokój przerwał Lloyd. Ustawił się w tej samej pozycji co ja tuż obok. Wyglądał, jakby chciał o coś dopytać ale nie mógł dobrać słów. W końcu odchszachnął i wydusił:

– Jak się nazywasz?

– Nazywam się Layla.

– Więc, Laylo, gdzie są twoi rodzice?

– Moja mama nie żyje. Zmarła na raka w zeszłym roku. Tata z kolei pracuje na drugim końcu Ninjago. Jestem przekonana, że nawet nie wie o mojej nieobecności.

Kłamałam jak z nut. Nawet nie wiem czy moja mama żyła. Nie wiem co robił wtedy tata i czy też nie wąchał przypadkiem kwiatów od spodu. Nic o nich nie wiedziałam bo równo w dniu moich osiemnastych urodzin puścili mnie z torbami. Nie nadawali się do roli rodziców tak samo jak ja nie byłam ich odpowiednikiem. Zawdzięczam im jednak swój mocny charakter i piękny odcień czerni na włosach.

– A nawet jeśli, to skończyłam już osiemnastkę – dodałam. – W sensie, jeśli wie, że mnie nie ma w domu.

– Wybacz, wydajesz się młodsza – przeprosił jakby to miało jakikolwiek sens.

– Tak, wielu mi tak mówi. Poprostu zapominałam się dzisiaj pomalować. Makijaż dodaje parę ładnych lat. Raz dwa, raz rok, czasem trzy, gdy zbyt się w czuje to i dwadzieścia nagle dojdzie... – zaśmiałam się. – Wybacz, że zmienię temat ale dlaczego zabieracie mnie do klasztoru?

– Mistrz Wu napewno będzie chciał zobaczyć twoje spinjitzu, jest jakieś inne, nie podobne do tych, które wcześniej widziałem. Chcę by potwierdził moje przypuszczenia lub całkowicie je obalił.

– Jakie przypuszczenia? – zapytałam odwracając całe swoje ciało do młodego Garmadona. Przez głowę przechodziła mi masa myśli. Próbowałam się opanować by nie wzbudzić podejrzeń. – Czy coś jest z nim nie tak?

– Nic z tych rzeczy. To bardziej sprawa, którą muszę omówić z mistrzem bo na sto procent zrobi mi i tak z tego niedługo kazanie. – Uśmiechnął się.

Lloyd odszedł zawołany przez Kaia. Ja natomiast całą drogę stałam w tym samym miejscu czując na sobie wzrok Nyi. Słyszałam jak mówi komuś szeptem, że mi nie ufa i, że wydaje się być dziwna. Ten ktoś odpowiedział jej, że przesadza i ocenia ludzi po okładce.

Odczułam lekkie deja vu do czytanego w książkach o ninja spotkaniu z jadeitową księżniczką, kiedy mistrzyni wody oceniła z okładki Harumi. Wtedy trafiła słusznie i tym razem też prawie się udało – bo ja nie byłam dziwna.

Na statku dowiedziałam się, że słabym punktem u Zanea jest Pixal. On zawsze stawia ją na pierwszy miejscu. Przez te krótką podróż zdarzyłam zaówarzyć także, że Jay jest straszną kaleką, gdy rozmawia z Nyą. Te dwie emocjonalne sprawy, były w stanie pomóc łowcom. Pomóc mi. Jo napewno byłaby zadowolona i dumna z tak szybkich informacji.

Kiedy wylądowaliśmy, zdałam sobie sprawę, że teraz już naprawdę nie ma odwrotu. Jeden fałszywy ruch i może być ze mną krucho. Zastanawiało mnie, czy jakby doszło do walki, byłabym w stanie walczyć z chociaż dwoma na raz. Zapewnie nie. Nawet Jay i Cole od razu by mnie pewnie pokonali, chociaż, może jakby się lepiej postarać zdołałabym się im wyślizgnąć i uciec.

Obiecaj Mi - LEGO Ninjago Fanfiction Tom 1 | Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz