Rozdział 2

28 4 1
                                    

.....było tam nie coś dziwnego ale ktoś dziwny. Stała tam mama ,która miała rękę we krwi. Jednak po chwili zauważyłam że to nie była ona tylko jakaś pani łudząco do niej podobna.Nagle podjechał autobus i musiałam już iść . W środku jak zwykle był ścisk. Zazwyczaj siostra wszędzie mnie zawoziła. Czy to do szkoły, czy do jakiegoś sklepu. Dosłownie wszędzie. Dlatego nie byłam przyzwyczajona do autobusów.Nagle usłyszałam kogoś głos.
-Lissy! Lissy!
Pomyślałam ,że mi się przesłyszało. Nagle ktoś chwycił mnie za ramię. Przestraszona podskoczyłam. Nagle zorientowałam się, że to........ Cloe czyli moja najlepsza przyjaciółka.
-Hej Cloe !-powiedziałam.
-Hej Lissy!
-Idę do Maka z Suzie.
-Serio idziesz z tą kująką do Maka ?-krzyknęła
-Tak, musi mi pomóc w zadaniu z matematyki.
-Ale z ciebie nudziara-zaśmiała się
-O! muszę już wysiadać-pożegnałam się z Cloe i wysiadłam z autobusu,
Udałam się w stronę Mc donalds gdzie miałam się spotkać z Suzie. Kiedy dotarłam na miejsce zauważyłam ją. Siedziała przy stoliku z książkami.
-Hej Liss. Jak ci mija dzień?-powiedziała
-Hej no tak średnio
-Czemu?
-Te wiadomości z naszego miasteczka, odejście mojej mamy z domu, to za dużo- powiedziałam ze smutkiem
-Nie martw się, policja na pewno znajdzie winowajcę a twoja mama raczej wróci za kilka dni
-No mam nadzieję, że tak się stanie
Poszłyśmy zamówić jedzenie.
-Dobra to zaczynamy naukę.-powiedziała z entuzjazmem Suzi.
Uczyłyśmy się matematyki jakieś 2 godziny. Później pożegnałyśmy się i poszłam na przystanek.

The lie is with usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz