Butters i żelkowe misie

202 7 8
                                    

UWAGA!
MOCNO PSYCHICZNY ROZDZIAŁ, NA PODSTAWIE MOJEGO SNU

-----------------------------------------------------------

- Koleedzy!

- Hej Butters

- Przyszedłem się z wami pożegnać, dziś wieczorem wyjeżdżam

- Wiemy Kabanie. Zadzwoń czasem na messie

- Jasne. Będę za wami tęsknić, szczególnie za tobą Kenny

- Mhmhnh mhhnh ( ja za tobą też )

Butters! Butters! Chodź - rozległ się głos jego ojca.

- Muszę lecieć, pa - powiedział Butters i na pożegnanie przytulił Kennyego.

Droga do nowego domu dłużyła mu się niemiłosiernie. Oglądał kropelki deszczu ścigające się po szybie samochodu.
Nie chciał zostawiać przyjaciół, ale jego tata dostał pracę w jakimś rządowym laboratorium. A Butters? Butters musiał zostawić wszystko i wyjechać razem z nimi. Rodzice nie powiedzieli mu wcześniej gdzie dokładnie lokuje się ich nowy dom, dlatego droga dłużyła mu się tym bardziej. Mimo że nie chciał się przeprowadzać, fascynowała go myśl że wkrótce pozna nowe miejsce, nowych ludzi i nową szkołę. 

Spojrzał na godzinę w telefonie, ich podróż trwała ponad 5 godzin bez żadnego postoju. Matka Buttersa spała. Butters widząc to poszedł w jej ślady i również zatracił się we śnie.
Obudził go nagły trzask drzwi. Zerwał się jak poparzony.

- Dojechaliśmy - usłyszał tylko od ojca

Wyszedł z samochodu. Rozejrzał się wokół siebie i próbował powstrzymać zdziwienie. Byli w samym środku lasu, kompletne zadupie, prawdopodobnie bez dostępu do internetu.

- O rety - powiedział pod nosem blondyn

Wyjął z bagażnika walizkę i zaniósł do nowego domu. Mieszkanie nie było zbyt duże, ale na spokojnie zmieściłoby pięcioosobową rodzinę. Butters poszedł do pokoju wskazanego przez ojca i odłożył walizkę. Puźniej wrócił na dwór i pomógł wypakować rodzicom resztę dobytku.

- Butters, musimy ustalić sobie pewne zasady. Po pierwsze i najważniejsze nie wchodzisz do mojego laboratorium. Nie opuszczasz samemu podwórka.

- Co?! Ale dlaczego?

- Dla bezpieczeństwa. Nasz dom otaczają gęste lasy. Jeśli się zgubisz już po tobie. Najbliższa wieś jest 10 km stąd.

- Czyli mam cały czas siedzieć w tym domu?

- Możesz wychodzić na podwórko

Leo uciekł wkurzony do nowego pokoju. Chciał poznać okolicę, mieszkańców, ale skończył uwięziony niczym Roszpunka z Zaplątanych.
Potwornie zatęsknił, za South Parkiem, za przyjaciółmi i za Kennym. Jego lubił szczególnie. Jak bardzo chciał by Kenny był wtedy razem z nim. Ale niestety, zamiast seksownego biedaka, siedział z rodzicami. Mimo to postanowił do niego zadzwonić i poskarżyć się na rygorystyczne zasady ojca.

Nie mylił się, nie było zasięgu. Najpierw spróbował zadzwonić na Messengerze, ale gdy to nie wypaliło uruchomił kontakty. Wybrał numer do kumpla z nadzieją na jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. Chuj, gówno żaden kontakt, nie dodzwonił się. Poszedł zbulwersowany do ojca i wypalił:

- Tato, nie mamy internetu, ani nawet zasięgu. Co to za rządowe laboratorium, że nawet dodzwonić się nigdzie nie można?!

- Nie podnoś na mnie głosu Butters!
Nic nie poradzę, to środek lasu.

- Czyli mam spędzić resztę życia w miejscu z którego nie mogę wyjść i w którym nie ma internetu?

- Nie przesadzaj, będziesz wychodził. Chodzi o to żebyś nie wybierał się sam na leśne spacery. Ja i mama też nie będziemy spacerować po lesie.

South Park || ONE SHOTY || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz