𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟐 ~ 𝐃𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐤𝐨

88 13 0
                                    

Minęły już dwa dni od tego kiedy obudziłam się w łóżku obcego faceta i to na dodatek w jego ciuchach. Jak narazie żaden z gangusów u których moja matka się zadłużyła nie atakuje mnie. Zaczynam mieć pewne podejrzenia, że przyczynił się do tego Sanders, ten w cholerę przystojny dziwak. Kurwa o czym ja myśle przecież ten typ mnie porwał, a nawet może zgwałcił, nie mogę się zachowywać jakbym miała syndrom sztokholmski, ale z drugiej strony ten facet być może uratował mi życie. No nie ważne muszę przestać przejmować się tym typem i zacząć ogarniać się na imprezę. W końcu pójde się wyluzować i trochę napić, może poznam jakiegoś przystojniaka, kto wie. W tej chwili właśnie przypomniało mi się o tym, że dalej mam koszule nocną tego Alexa, chyba powinnam ją wyrzucić albo wyprać i sobie zostawie. Według mnie chyba opcja z wypraniem i zostawieniem sobie jego ubrania jest lepszym pomysłem.
Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę leżącej na krześle koszuli. Wzięłam lekko materiał i nagle usłyszałam dzwięk spadającego przedmiotu na podłogę, pomyślałam tylko wtedy, że może miał tam jakąś kartę albo dowód, ale kiedy spojrzałam w dół okazało się że był to mały kwadratowy kawałeczek metalu, który lekko co około 2 sekundy migał na niebiesko. Dopiero kiedy postanowiłam podniejść tajemniczy kwadracik zrozumiałam co to jest i do czego służy. Był to nadajnik GPS, skąd wiem? Widziałam w bogatym Tureckim serialu dokładnie taki sam. Cholerny chory skurwiel, chciał namierzyć mnie poprzez GPS'A. Kurwa byłam już teraz na 100% pewna, że on chciał mnie wyśledzić tylko po to żeby mnie później zamordować i wrzucić do rzeki. Tu niby taki miły uratował mnie, a tu gówno prawda facet widocznie nasłuchał się za dużo podcastów o tematyce kryminalnej i teraz szuka sobie ofiary, którą chyba zostanę ja. Uznałam, że jedynym dobrym planem na to, aby wyrzucić ten nadajnik gdzieś na totalnym odludziu żeby ten dziwak już mnie nie mógł zlokalizować. Chociaż cholera, jeżeli ten mężczyzna już wcześniej spojrzał na moją lokalizację to na bank wie gdzie mieszkam. W tym momencie stanęłam przed wyborem. Porzucić chip czy może zniszczyć go. Nawet jeśli go porzuce to i tak najpewniej ten facet przyjedzie mi do domu. Postanowilam go zniszczyć.
Podeszłam razem z tym małym cholerstwem do kranu i zaczęłam oblewać to wodą, nic. To gówno nie chce się rozjebać.

Zaczęłam już powoli tracić cierpliwość, męczę się już z tym od ponad dobrej godziny i nie wiem co mam dalej zrobić z tym. Próbowałam dosłownie wszystkiego, od oblewania go wodą do miażdżenia młotkiem.
Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że zostawie go w domu. Mam tylko godzinę do wyjścia, a jeszcze nawet się nie przygotowałam.

Wchodziłam właśnie do klubu w którym miała odbyć się impreza. Gdy tylko przepuszczono mnie przez bramki coś ścisnęło mnie w żołądku, przecież ja nigdy na żadnej imprezie nie byłam, co ja tu w ogóle robie? No ale trudno jak już się weszło do trzeba się bawić. Stałam chwilę bez ruchu lokalizując bar w którym mogłabym się czegoś napić, w piekarni ostatnio dostałam podwyżke więc odłożyłam sobie trochę pieniędzy na alkohol. Gdy dostrzegłam pomiędzy tłumem bar od razu się tam skierowałam, musiałam przeciskać się między spoconymi i najebanymi ludźmi aby się tam dostać. W reszcie dotarłam i usiadłam na wysokim krześle.
-Co podać?- Barman miło odparł.
-Martini- Po moich słowach mężczyzna szybko poszedł przygotowywać mojego drinka a ja wzdychałam i próbowałam się rozluźnić chodź na chwilę.
Po 2 minutach barman w końcu wrócił z moim drinkiem.
-15 się należy- Już miałam wyciągać portfel kiedy nagle usłyszałam męski głos.
-Ja za nią zapłacę- Odparł nieznajomy.
Kiedy obróciłam się w prawo aby ujrzeć twarz mojego sponsora zamarłam. Był to nie kto inny jak Alex Sanders.
-Czego chcesz?- Warknęłam.
-Pogadać.- Odpowiedział mi z kamienną twarzą mężczyzna.
-Śledziłeś mnie do cholery czy co?- Prawie, że wykrzyknęlam to na cały głos.
-Grzeczniej dziewczynko, masz mi coś do wyjaśnienia.- Spojrzałam się na niego jak na debila i zaśmiałam się mu prosto w oczy.
-Mam ci wyjaśnić to, że uciekłam od ciebie po tym jak ty mnie porwałes, a ja znalazłam na szafie pistolet?- Alex spojrzał na mnie z wielkim zażenowaniem w oczach.
-Kazałem ci grzecznie leżeć i czekać aż przyniose ci to pieprzone kakao, a nie grzebać w moim prywatnych rzeczach.- Po tych słowach stwierdziłam, że jest zbyt bezczelny i muszę mu wygarnąć.
-To ty mnie kurwa rozebrałeś, a być może nawet zgwałciłeś, ciesz się, że póki co nie podałam cię na policję.- Po tych słowach zrobiło mi się niedobrze na samą myśl, że mogło do czegoś takiego dojść.
-Tłumaczyłem ci to jak się obudziłaś, musiałem cię przebrać, do niczego innego nie doszło, nie skrzywdziłbym cię, a co do podania na policję to nie jestem pewnien, że by się tym zajeli.- Bezczelny typ ma czelność mówić, że policja nic by nie zrobiła, ale po tym jak powiedział, że nie skrzywidziłby mnie poczułam lekkie ukłucie w sercu.
-To jak mój drogi wytłumaczysz klamkę na twojej własnej szafie?- Spojrzałam się na niego przeszywającym wzrokiem.
-Samoobrona.- Odparł prosto.
Nie mogłam w to uwierzyć, że tak podejrzany typ ma broń palną w domu tylko do samoobrony.
Zapominawszy o zapytaniu o nadajnik GPS w jego koszuli dopiłam drinka i zostawiając go przy barze ruszyłam na parkiet, bo grali wlaśnie moją ulubioną piosenkę.
Po jakimś czasie spodobało mi się tańczenie, a nie przynudzanie przy brze więc zamówiłam poźniej jeszcze pare drinów i poleciałam w Tango.

Kręciło mi się w głowie, cały parkiet i tłum ludzi był rozmazany. Nogi same mi się uginały, ale dalej tańczyłam.
Nagle poczułam jak ktoś chwycił moje ramię i zaczął ciągnać z dala od parkietu. Przez mgłe alkoholową nie widziałam twarzy tej osoby, ogarnęłam się tylko, że ten człowiek wyprowadził mnie z klubu. Na dworze było już ciemno i zimno, a powietrze pachniało deszczem. W końcu się zatrzymałam i uścisk wyswobodził moje ramię.
-Tobie już dość.- Przeanalizowałam rozmazaną sylwetkę człowieka, który stał przede mną i coś do mnie mówił, ale rozpoznałam kto to.
-Ale czemuuu, kim ty w ogóle jesteś żeby wydawać mi polecenia?- Zaczęłam krzyczeć
-Wsiadaj- Rozmazana postać wskazała mi na
maszynę, która stała obok krawężnika, był to chyba motor. Stałam bez ruchu wpatrując się w pojazd.
-Wsiadaj kurwa.- Rozpoznałam, że był to głos jakiegoś znajomego mężczyzny.
Nagle typ wziął mnie z zaskoczenia na ręcę i usadowił na motorze, założyl mi kask.
-Trzymaj się, a spróbuj mnie kurwa puścić.- Pomimo, że gówno zrozumiałam z tej całej sytuacji postanowiłam się posłuchać mężczyzny i trzymałam się go w pasie najmocniej jak mogłam.
-Brawo księżniczko.- Odparł cicho po czym z piskiem opon odjechaliśmy spod klubu.

Mafia DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz