𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟎 ~ 𝐆𝐫𝐚

16 0 0
                                    

   Powoli moje powieki zaczęły podnosić się coraz wyżej i wyżej. Znowu ujrzałam tą śliczną sypialnie, a miałam nadzieję, że to był tylko sen i obudzę się na kanapie Alexa, a na lodówce znowu wisiała by karteczka z wytycznymi co do dnia dzisiejszego. Tak jednak sie nie stało. Gwałtownie podniosłam się do siadu, spojrzałam na moje dłonie i nagle z moich oczu bezwładnie zaczęły płynąć strumienie łez, ciężej było mi oddychać bałam sie tak cholernie o nich, a najbardziej o Sandersa, nie wiem dlaczego, ale wiedziałam, że coś było nie tak.
Po dłuższej chwili otarłam łzy i zaczęłam rozglądać się po pokoju, było już stosunkowo ciemno. Na krześle przedemną zobaczyłam ubrania. Zebrałam się z łóżka i podeszłam do mebla, leżała na nim piękna czarna satynowa sukienka. Nie miałam tak naprawdę nic innego do ubrania więc bez wachania stwierdziłam, że się w nią przebiorę.

   Sukienka leżała na mnie idealnie schodząc po schodach lśniała we wczesnym blasku księżyca.
Zeszłam już do wielkiego salonu, jego kolorystyka była wręcz idealna, czerń i biel a w powietrzu unosił się zapach krwi i goździków. Przy elegancko wystawionym stole siedział i najwidoczniej czekał na mnie Apollo.
Zasiadłam na miejscu obok bruneta.
-Przyszłaś wreszcie myszko. - Uśmiechnął się zadziornie, po czym zaczął nakładać na talerz duszone mięso z kaczki.
-Piękna sukienka, dziękuję. - Spójrzałam się na niego i lekko się usmiechnęłam. W tym samym momencie położył mi dłoń na udzie, która powoli zaczęła krążyć wyżej.
-Nie dziękuj mi, masz tak śliczne ciało, że kiedy tylko zobaczyłem ją na wystawie od razu pomyślałem jak bosko będziesz w niej wyglądać i nie pomyliłem się ani trochę.- Zmierzył mnie powoli wzrokiem od góry do dołu. Poczułam przeszywające mnie ciarki, ztrudem przełknęłam ślinę. Byłam na tyle blisko niego aby dostrzec, że za pasem spodni z tyłu trzymał pistolet, wiedziałam już, że muszę mu tańczyć tak jak on zagra. Jego dłoń wciąż spoczywała na moim udzie. Postanowiłam grać.
-Bardzo mi schlebiasz. - Uśmiechnęłam się.
-Za bardzo? Mogę przestać. - Odpowiedział.
-Nie, tak jest idealnie. - W tym momencie ułożyłam lekko swoją dłoń na jego kolanie. Gnałam dłonią coraz wyżej. Patrzyliśmy sobie w oczy, a w jego było widać porządanie.
To była moja szansa. Momentalnie siegnęłam szybko za jego pistolet, a on zdążył złapać moją dłoń. Oboje gwałtownie wstaliśmy od stołu. Jedną ręką wyrwał mi pistolet który z hukiem wystrzelił w sufit, drugą złapał mnie za szyję i cisnął mną o ścianę. Stałam jak w murowana, łzy znowu same pchały mi się do oczu.
-Ty mała beszczelna suko, myślałaś, że mnie zastrzelisz? Muszę ci oznajmić myszko, że drastycznie się pomyliłaś. - Zaczął lufą pistoletu jeździć mi po policzku, a ja odchyliłam głowę na bok.
-Spójrz na mnie! - Krzyknął, po czym złapał mnie i zmusił do spojrzenia. W jego oczach było coś co chciałam mieć, czego pragnęłam bezgranicznie. Apollo zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, byliśmy coraz bliżej, bez zawachania rzuciliśmy się na siebie, całując się namiętnie. Mężczyzna obiął mnie w talii, przy czym broń w jego dłoni spadła hałaśliwie na kafelki. Przyciągnął mnie bliżej do siebie. Nie mogłam się opanować, złapałam go mocno za włosy i zaczęłam szarpać nimi na wszystkie strony, sprawiając przy tym, że jego idealnie ułożona fryzura teraz była cholernie seksownie rozczochrana. Nagle brunet położył mnie na stole, przestaliśmy się na chwilę całować i kiedy już miał ściągać koszulę spojrzał się tylko na mnie i rzucił.
-Czas już na ciebie idź położyć się do łóżka, bez dyskusji. - Zaczął szybko zapinać guziki od koszuli.
Olewająco spuścił ze mnie swój wzrok, wiedziałam, że to on rozdaje karty, więc podniosłam się ze stołu, poprawiłam włosy i na odchodnę rzuciłam mu chłodne spojrzenie.

   Wgramoliłam się powoli do łóżka w tej samej koszuli nocnej którą miałam na sobie wcześniej. Wciąż przechodziły mnie ciarki, czułam na sobie dotyk jego miękkich ust i to przenikliwe spojrzenie. Ułożyłam się w końcu na lewym boku. Co ja kurwa robię, ten psychopata dosłownie prawdopodobnie miał w planach mnie zabić, a ja rzuciłam się na niego jak na kawał mięcha.

Znowu myśl o Alexie nie dawała mi spokoju, mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku, jak i również u Nathaniela i Olivi.
W końcu po całym tym natłoku myśli udało mi się zapaść w sen.

Stało przede mną trzech mężczyzn ubrabych w garnitury. Jeden z nich to był Alex, a tuż obok niego stał Apollo, trzeciego nieznajomego nie byłam w stanie rozpoznać, ale napewno nie był jakoś bardzo starszy od tej dwójki. Wyglądali jakby pozowali do zdjęcia. Każdy z nich był łudząco do siebie podobny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mafia DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz