03

3.7K 240 4
                                    

Westchnąłem w poduszkę i skuliłem się pod kołdrą. Łóżko jakoś dziwnie wygodne, pościel niezwykle miękka i ciepła. Otworzyłem jedno oko. Wszystko jest takie miłe w dotyku bo nie jest moje. Jestem w obcej sypialni. Usiadłem szybko od razu tego żałując. Głowa bolała mnie okropnie. Zajrzałem pod kołdrę. Miałem na sobie tylko bokserki.
- Niech chociaż będę u kogoś kogo znam - wymamrotałem do siebie. Nie pamiętam niczego co miało miejsce po trzeciej szklance alkoholu. Nie wiem czy piłem coś jeszcze, nie mam pojęcia z kim spędziłem ten wieczór i co robiłem. Wyszedłem z łóżka, potem z pokoju. Zobaczyłem schody którymi od razu zszedłem.
- Halo? - zawołałem nie pewnie. Nagle zza rogu wyłonił się On. Zayn Malik, grecki bóg, ubrany jedynie w dół od piżamy.
- Dzień Dobry - uśmiechnął się. Pochylił się i cmoknął mnie szybko w usta. Pachniał płynem po goleniu i miętową pastą do zębów. Dziwnie wyglądał bez tego zarostu. Uniosłem dłoń i pogłaskałem go po ogolonej buzi. Złapał moją dłoń i ucałował jej wierzch. Poczułem piekący rumieniec na mojej twarzy - Słodko - mrugnął i odsunął się - Co zjesz na śniadanie? Albo lunch. Tak, o tej porze je się lunch.
Zmarszczyłem brwi.
- Która godzina?
- Po 14. Strasznie długo spałeś. W sumie to się nawet nie dziwię. Jak się czujesz? Chcesz coś na kaca? - szedłem za nim aż zatrzymał się w przestrzennej, jasnej kuchni - Nie pytam się jak ci się podobał koncert, bo już wtedy byłeś pijany - zachichotał nalewając wody do szklanki którą przed chwilą wyjął z szafki. Podał mi jakąś tabletkę i szklankę. Spojrzałem niepewnie na białą pastylkę - Aspiryna - wyjaśnił. Połknąłem tabletkę popijając wodą. Odłożyłem szklankę na blat o który się oparłem.
- Czy.. Jak bardzo głupio się wczoraj zachowywałem pod wpływem? - podrapałem się po karku unikając jego wzroku.
- Prócz tego że dobierałeś się do mnie twierdząc że właśnie tego tylko chcę, po czym obrzygałeś mnie i siebie, to nie było aż tak źle - mruknął krojąc chleb. Przymknąłem oczy.
Nie. Nie zrobiłem tego.
Chciałem go przeprosić, ale zamiast tego spytałem:
- A chcesz tylko tego? - mój głos był cichy i żałosny.
Przestał kroić chleb stojąc wciąż plecami do mnie.
- Kurwa, chyba gdybym chciał to wykorzystałbym cię wczoraj, nie sądzisz? Nie wiem, wyglądam na takiego który chciałby tylko poruchać? Nie, nie odpowiadaj. Wiem że tak, ale nie ocenia się książki po okładce, prawda? Nie zmienię swojego wyglądu, reputacji czy charakteru. Ale to nie znaczy że nie mogę się z kimś związać na dłużej! - uderzył otwartymi dłońmi w blat, a ja podskoczyłem za strachu. Zacisnąłem wargi gdy spojrzał na mnie, na początku wyglądał na wściekłego, ale jego twarz złagodniała gdy spojrzał w moje przerażone oczy - Chcę po prostu cię przytulać Niall. Tylko ciebie. Nikogo, kurwa, innego. Nie wiem, nie ważne. Ale na pewno nie chcę tylko seksu, rozumiesz?! - na moment wrócił zły Zayn ale zaraz zniknął. Bardziej niż jego zachowanie, przerażało mnie to jak szybko zmieniało się jego samopoczucie - Chcę uczucia - podszedł do mnie, położył dłonie na moich biodrach i oparł swoje czoło na moim. I te jego prześliczne oczy..
Nie wiedziałem czy czuć się skrępowany przez to że mam na sobie tylko bokserki, a on tylko spodnie czy też cieszyć się z jego bliskości. Dopiero teraz spostrzegłem że jest cały pokryty tatuażami. Cholera, nie wiem jak można być tak nie spostrzegawczym i zamyślobym by nie zauważyć wielu rysunków na jego ciele. Trzeba być mną.
- Uwielbiam facetów z tatuażami - wyszeptałem wodząc palcem po tatuażu przedstawiającym czarne serce w dole jego brzucha. Miał kilka dziar na klatce piersiowej i cały rękaw tatuaży na jednej z rąk i zaczęty drugi. Trącił mój nos swoim na co zachichotałem.
- Ja uwielbiam twój śmiech - wymruczał i cmoknął mnie w nos. Odsunął się - Z czym chcesz kanapki? - podszedł do lodówki i otworzył ją - Co powiesz na ser, szynka i pomidor?
- Super - uśmiechnąłem się - Mogę wziąć prysznic czy coś? Mam wrażenie że śmierdzę - skrzywiłem się. Zayn parsknął śmiechem.
- Trzecie drzwi na lewo. Ręczniki są w szafce przy umywalce.
- Dzięki - znalazłem łazienkę. Zdjąłem bokserki i odkręciłem ciepłą wodę pod prysznicem. Wszedłem do kabiny. Znalazłem żel do mycia. W połowie wcierania mydła w ciało drzwi się otworzyły. Wpatrywałem się w Zayna który położył złożone ubrania na ręczniku który sobie przygotowałem. Zerknął kilka razy na mnie zanim wyszedł. Kabina była lekko zaparowana ale zdawałem sobie sprawę że mógł zobaczyć dużo. Szybko umyłem się do końca i wytarłem ręcznikiem. Założyłem na siebie czarną, za dużą koszulkę. Wciągnąłem moje bokserki i ciemne dresy. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i zaśmiałem się. Wyglądałem idiotycznie w tych za dużych ubraniach. Jednak lepiej że Zayn jest ode mnie.. większy niż jak miałby być mniejszy, a jego ubrania za ciasne. Wyszedłem z łazienki, a Zayn już czekał siedząc przy stole wpatrując się w swój czarny iPhone.
- Uh, no właśnie, gdzie mój telefon? - niezadowolony zauważyłem że jest już ubrany od stóp do głów. Spodnie od piżamy zmienił na ciemne jeansy, na tors założył czarny sweter.
Uniósł wzrok na mnie i sięgnął do kieszeni po mój samsung.
- Dzięki, chyba - usiadłem naprzeciw niego. Czemu nosił ze sobą moją komórkę? Może po prostu wiedział że o nią spytam? - Muszę zadzwonić do brata. Powiedzieć mu że żyję - ponownie wstałem od stołu.
- Zjedz najpierw. Dziesięć minut ani jego ani ciebie nie zbawi - podsunął w moją stronę talerz z kanapkami.
- Tak, raczej nie - zaśmiałem się i wziąłem jedną kanapkę, jednak nie siadając. Zayn uśmiechnął się, zablokował ekran swojej komórki i odłożył ją na bok. Złapał kanapkę i tak jak ja zaczął ją jeść. Zjedliśmy w ciszy. Wszedłem do łazienki i wybrałem numer Harry'ego.
Odebrał po trzecim sygnale.
Wcześniej zobaczyłem nieodebrane połączenia od niego i SMSy czemu nie wróciłem na noc do domu.
- Niall do cholery! - to było pierwsze co usłyszałem - Czy ciebie do reszty pogięło?! Gdzie ty jesteś?! Czemu nie odbierasz tego pieprzonego telefonu?!
- Harry, wszystko jest w porządku. Trochę się po prostu upiłem. Nocowałem u.. kolegi.
- Pierdolenie. Wykorzystał cię? - spytał prosto z mostu.
- Nie! Nic się nie działo. Przestań tak się nade mną trząść! Nie jestem dzieckiem! - wkurzony rozłączyłem się. Wyciszyłem telefon i położyłem go na umywalce i wyszedłem z łazienki.
- W porządku?
Zerknąłem na Zayna i skinąłem lekko głową. Uśmiechnął się. Boże, jak to możliwe że te piękne oczy patrzą akurat na mnie?
~
Nie wiem jakim cudem to wszystko tak szybko się potoczyło. Nie wiem też kiedy straciłem dobry kontakt z bratem i Mią, może wtedy kiedy zacząłem częściej nocować u Zayna? Nie wiem, zawsze się tylko czepiali. Ale ja jestem dorosły i wiem co robię. A Zayn Malik jest dla mnie bardzo ważny. Harry powinien to rozumieć bardzo dobrze.
Ubrany w szare rurki i białą bluzę z czarnymi cyframi 39 na klatce piersiowej, siedziałem na krawężniku bawiąc się wisiorkiem na mojej szyi z literą Z.
Gdy minęły pierwsze dwa tygodnie, Zayn dał mi ten wisiorek żebym zawsze pamiętał jaki ważny dla niego jestem.
Zayn był wyjątkowy, naprawdę nie można oceniać książki po okładce. Zayn miał okładkę złego chłopca, ale w środku był mężczyzną który zasypiał wtulony we mnie, składał na moich ustach niespodziewane pocałunki, wciąż mówił jak bardzo mu zależy. Miałem wrażenie że nie zasługuję na to wszystko, na czułe słówka na dzień dobry i do wiedzenia.
Nie mówię że nie miał wad, oczywiście że miał. Po pierwsze to papierosy, kiedy tylko się nie obejrzałem odpalał kolejnego. Zawsze dusiłem się w dymie ale udawałem że wszystko w porządku bo podobno tak zwalczał stres. Po drugie to te ciągłe zmiany nastroju, no może nie takie ciągłe ale zdarzało się.
Punktualny też nie był. Siedzę na tym krawężniku dobre pół godziny. Zaczynam się zastanawiać czy coś się nie stało gdy znajome auto zatrzymuje się tuż przede mną.
Wstaję z ziemi gdy Zayn wychodzi z samochodu.
- Przepraszam, miałem bardzo ważną sprawę do załatwienia - objął mnie i pocałował czule - Długo czekałeś? - otworzył mi drzwi i wpuścił na miejsce pasażera. Gdy zajął swoje miejsce pokręciłem głową w odpowiedzi na jego pytanie.
- Chwilę - skłamałem.
- Naprawdę przepraszam kochanie.. - pogłaskał mnie po udzie. Zarumieniłem się na to jak mnie nazwał.
- Nie ma sprawy, na ciebie czekałbym wieczność - odpowiedziałem obserwując go. Uśmiechnął się pod nosem - Gdzie jedziemy?
- Niespodzianka.
Patrzyłem na niego zaciekawiony po czym przeniosłem wzrok na drogę. Przykryłem jego dłoń, która nadal spoczywała na moim udzie, swoją dłonią i obserwowałem ludzi. Rysowałem palcem różne kształty na skórze Zayna.
- Czy jestem chociaż odpowiednio ubrany? - spytałem przypomniając sobie ostatnią sytuacje z jego niespodziankami.
- To jest bez znaczenia.
Zmarszczyłem brwi. Wreszcie Zayn zaparkował przed.. Oceanarium. Wybiegłem z samochodu z szerokim uśmiechem. Zawsze marzyłem by zobaczyć oceanarium! Randki na które zabiera mnie Zayn zawsze są albo nieprawdopodobne albo spełnieniem moich marzeń. Gdy podszedł do mnie, przytuliłem go mocno.
- Jesteś najlepszy - wyszeptałem tuląc go do siebie. Cmoknął mnie tylko w policzek. Splótł nasze dłonie i zaprowadził mnie do środka. Wielkie baseny wokół mnie, ryby jakby przypatrujące się mi gdy podchodziłem do szyby.
- Chodź Ni - pociągnął mnie z uśmiechem w kierunku jednej z oszklonych ścian, jakby na razie największe akwarium.
- Ale tu nic.. - zamilkłem gdy z góry podpłynął niedźwiedz polarny. Prawie przytuliłem się do szyby. Przycisnąłem dłonie i twarz do szkła. Misio zauważył mnie. Obserwował mnie chwilę.
- Bo się zakochasz - zaśmiał się Zayn, a przestraszony miś odpłynął. Zacisnąłem usta patrząc za białym futerkiem. Odwróciłem się do Zayna i uśmiechnąłem - Dalej - złapałem go za rękę.
- Zen, ale my już zobaczyliśmy wszystkie zwierzęta -
zauważyłem.
Zayn otworzył drzwi za którymi były schody na dach. Szedłem za nim bez słowa. W końcu wyszliśmy na zewnątrz. Rozejrzałem się po panoramie miasta.
- Tu jest pięknie - szepnąłem przystając. Zayn stanął za mną i przytulił. Położył dłonie na moich biodrach, a brodę oparł na moim ramieniu. Cmoknął mnie w ucho na co zachichotałem - Nie wiem czy jeszcze coś planujesz, ale mogę nie wytrzymać psychicznie - zaśmiałem się przymykając oczy.
- Oh, czyli nie chcesz zjeść ze mną na dachu londyńskiego oceanarium? Szkoda, mieliśmy zjeść twoją ulubioną pizzę, ale okay, chodźmy do domu.. - chciał odejść ale złapałem go za koszulkę i przyciągnąłem do siebie w pocałunku - No chodź już.. - chciał mnie pociągnąć w kierunku schodów.
- Zayn, przestań już. Z chęcią zjem z tobą na dachu londyńskiego oceanarium - spojrzałem mu w oczy - Prowadź - uśmiechnął się i objął mnie w pasie. Usiedliśmy na kocu który był rozłożony w rogu dachu. Czekały na nas dwa pudełka pełne gorącej pizzy. Gdy zjedliśmy (ja większość, ale nic nie poradzę na to że on tak powoli je), leżeliśmy przytuleni wpatrując się w niebo. Opierałem głowę na jego klatce piersiowej gdy Zayn bawił się moimi włosami.
- Niall, musisz coś wiedzieć - usłyszałem cichy, nie pewny głos Zayna. Spojrzałem na niego, opierając brodę w miejscu gdzie był ten czerwony tatuaż z odbitymi ustami. Zagryzł wargę jakby się zastanawiając nad tym co zamierza powiedzieć - Ja.. Kurwa - przymknął oczy - Kocham cię - powiedział ledwo słyszalnie. Nie wiedziałem czy chce mi się płakać, śmiać, całować go, a może prosić żeby powtórzył? - Niall? - wciąż się w niego wpatrywałem, otworzył oczy i spojrzał w moje - Niall..? - jego głos stawał się coraz bardziej przerażony i nie pewny. Ale ja nie umiałem wydobyć swojego. Mogłem się tylko na niego patrzeć mając nadzieje ze to nie jest sen - Proszę, powiedz cokolwiek..
Cokolwiek?
- Ja ciebie też.

Mam nadzieję, że mnie złapiesz, bo właśnie spadam
Nigdy nie pozwolę naszej miłości dostać się tak blisko
Obejmujesz mnie i jestem w domu
Próbowałem z całych moich sił nigdy nie pozwolić Ci dostrzec prawdy
I nigdy się nie otworzyłem
Nigdy prawdziwie nie kochałem dopóki nie objąłeś mnie
I wierzę, że prościej jest ci pozwolić mi odejść
Christina Perri 'Arms'

Be My Forever || Ziall ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz