Rozdział 3 | 3516 słów

402 46 16
                                    

Jeongguk

Już dawno nikt mnie tak nie wkurwiał jak Smark Jimin. Zwłaszcza z jego gabarytem i mięczakowatym, a nawet zbabiałym wyglądem! Zresztą, jego kumpel nie był wcale lepszy i chyba powinienem w końcu wpaść na jakiś dobry pomysł, aby ich obu zgasić jak dwa petki, którymi byli. I niestety nie mogłem tego zrobić w zbyt oczywisty sposób. Po pierwsze - ze względu na bycie zawodnikiem High MMA, a po drugie - ze względu na statusy społeczne tych wypierdków. Bo jak jeden z moich ziomków mi powiedział, pokazując przy tym Instagram jednego z nich, zarówno Kim Srehyung, jak i Srak Jimin, pochodzili z bogatych rodzin. A seulskich elit lepiej nie tykać. Bo niepotrzebne mi zaczynać z jakąś mafią. Miałem za dużo do stracenia, aby się w to pakować.

Dlatego choć początkowo, tuż po opuszczeniu sali w trakcie zajęć z malarstwa, miałem ochotę poczekać na duo tych kiepów, aby przypierdolić i jednemu i drugiemu, szybko się opamiętałem. Bo jednak... po co mu dokuczałem w trakcie malowania? Czy nie dlatego, że mój palec sam się do niego rwał? I o dziwo nie po to, aby go skrzywdzić? Chyba po prostu... nie pasowało mi, kiedy mnie olewał? I chciałem zwrócić na siebie jego uwagę? Co zapewne było kwestią nudy po oddaniu mu sztalugi. Teraz mogłem jedynie liczyć, że na następnych zajęciach nie zostanę do niego przydzielony. A akurat o to jak najbardziej się postaram, ściągając choć na te zajęcia moją czapkę, pod którą nadal kryły się różowe włosy, i ubierając jakąś białą kurtkę, zamiast czarnej.

Po powrocie do domu całkowicie wyrzuciłem z głowy tę sytuację. Wolałem skupić się na planie, który zacząłem już knuć z Hoseokiem, w czasie ostatniego spotkania u mnie.

Bransoletka. Syreni głos. Tajemnicza dziewczyn. To mnie w tej chwili interesowało.

I jak zapowiedziałem Hobiemu, napisałem na Insta tej szkoły, oczywiście z dodatkowego konta, aby czasem mnie nie sprzedali właścicielce tej bransoletki. A po umówieniu miejsca i godziny spotkania, mogłem się szykować na spotkanie z nią twarzą w twarz, będąc tego naprawdę ciekawym. Bo z kim miałem do czynienia? Z jakimś dzieciakiem? Czy może z kimś z mojego wieku albo nieco starszą dziewczyną? Będzie ładna czy niezbyt? Ułożona czy szalona? Chyba tak dawno nie randkowałem, że naprawdę już mi odbijało.

Wystroiłem się, jak mrówka na święto lasu. Czarne spodnie, czarna koszulka i moro kurtka oczywiście były podkreślone licznymi futurystycznymi wstawkami. Powszywane paski, klamry, zapięcia i kieszenie, dodawały tak zwykłym ubraniom naprawdę fajnego klimatu. I nawet różowe włosy, które skrupulatnie ułożyłem na bok, aby jako tako wyglądały, pasowały do tego fitu. Dodałem jeszcze tylko trochę biżuterii w postaci nieśmiertelnika na szyję, jakiegoś krzyża i kółka oraz wiszących, srebrnych kolczyków i było idealnie. Przypominałem jakiegoś cool żołnierza z anime. Bo raczej nikt poza animcami i idolami nie nosił tak pokręconego koloru na głowie.

Na miejscu miałem się pojawić po zajęciach jej grupy. Umówiłem nas na recepcji, dzięki czemu mogłem usiąść w strefie wypoczynku na jeden z kanap, z maseczką na twarzy i telefonem w ręku, starając się nie rzucać w oczy.

W końcu wybiła godzina naszego spotkania. Obserwowałem uważnie ludzi wychodzących z windy. I tak, jak wspominałem Hoseokowi - większość z nich faktycznie wyglądała, jakby chodziła co niedzielę do kościoła. Ale nie osoba, która zatrzymała się przy recepcji! Bo choć dziewczyna o ciemnych włosach wyglądała przeciętnie, to nie prezentowała się jak jakiś bogobojny cudak! A tylko to mnie interesowało!

Działamy!

Schowałem telefon, czekając chwilę, aż reszta ludzi opuści budynek, by dopiero po tym zdjąć maseczkę, chowając ją do kieszeni i ruszyć do dziewczyny.

Miała ładny, prosty styl ubierania. Wyglądała zwyczajne, jak co druga studentka w moim wieku. Oczywiście poza moim kierunkiem, bo akurat tam było szaleństwo stylów.

Rume | Jeon Jeongguk x Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz