Twoja?

260 7 5
                                    

31 listopada
Kiedy obudziłam się z rana, potrzebowałam bardzo długiej chwili zastanowienia, aby przyswoić dokładnie wszystko co miało miejsce wczorajszego wieczoru. Szczęście, jakie panowało nademną było najsilniejszym uczuciem jakiego do tej pory byłam ofiarą. Uśmiech malował mi się od ucha do ucha, i byłam przekonana, że żadna siła nie jest w stanie zmyć go z mojej twarzy.
Podeszłam do swojej szafy, i postanowiłam że mój świetny humor należy uczcić równie świetnym strojem, więc chwyciłam za - nie uwierzycie! - sukienkę. Wszyscy wiecie jak bardzo ich nienawidze, jednak tego dnia miałam na nie ochote. Padło na czarną sukienke, z długim rękawem i golfem, zwarzając na panującą za oknem pogode. Szybko się w nią wcisnęłam, zaliczyłam mały makijaż i pobiegłam do Wielkej Sali, gdyż oczywiście tylko ja zaspałam na śniadanie...
Gdy zasiadłam przy stole Ślizgonów, moi znajomi spojrzeli się na mnie, jak gdyby zobaczyli conajmniej Dumbledora w legginsach.
- O mamoo, czy ja widze Amelie Lestrange w sukience? - zapytała Asto z szeroko otwartymi oczami
- Napatrzcie się, to się czesto nie zdarza! - zaśmiałam się i zaczełam nakładać jedzenie
- Lepiej powiedz jak było wczoraj! - zagadnęła Pansy
- Było cmokanko z Potterem? - zapytał Blaise, za co oberwał oczywiście w ramie od Dracona
- Ta, pewnie - odpowiedziałam przewracając oczami

Było cmokanko z Potterem.

- Niee, weźcie już skończcie bo mi sie śniadanie cofnie - powiedział Draco krzywiąc się
- Było naprawde fajnie - uśmiechnęłam się - a wy dobrze się bawiliście?
- Draco chyba bawił się najlepiej - stwierdziła Pansy z krzywą miną - we trójkę nieśliśmy go do pokoju po wizycie w dziurawym kotle...

Każdy, no może poza moim bratem, wybuchł śmiechem, na co ten zmierzył nas morderczym wzrokiem. Niedługo po tym, uległ naszym śmiechom i sam do nas dołączył
.
.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo intensywny pod względem lekcji, i spięty pod względem czasu do tego stopnia, że nie miałam nawet okazji ujrzeć Harrego, który zajmował moją głowę od samego rana.
Dlatego też gdy już grubo po 19 oderwałam głowę od lekcji, postanowiłam odwiedzić Gryfonów.

Kiedy weszłam do ich pokoju wspólnego, zastałam tradycyjnie ich wszystkich siedzących razem. Ich reakcja na mnie była dosyć klasyczna, jednak skupiałam sie tylko na jednej z nich.

- Hejka! - przywitałam się

W odpowiedzi usłyszałam chór powitań.
Ron odsunął się od Harrego robiąc mi miejsce, które od razu zajęłam.
Gdy usiadłam spojrzałam na Harrego, który obdarował mnie swoim pięknym, ciepłym uśmiechem.

- Przyszłaś w idealnym momencie! - oznajmiła Herm
- Tak? - zapytałam opierając się o kanape - a co się stało?
- Mamy nadzieje, że nie masz planów na piątek - powiedział Fred
- Organizujemy Gryfońską impreze, a ty jesteś takim wsumie...Półgryfonem! - stwierdził George

Jestem półgryfonem, ale jaja.

- Nawet gdybym miała plany, to dla was jestem w stanie je przesunąć - stwierdziłam

Każdy z gryfonów się uśmiechnął

- Piątek, pokój wspólny, 19 - podsumował Ron

Kiwnęłam porozumiewawczo głową

- Powiedz nam, jak ci się podobał pierwszy raz w Hogsmeade? - zapytała Ginny

Przeszły mnie ciarki.
Ale takie ciarki szczęścia.
Spojrzałam na Harrego, który patrząc na mnie przymknął oczy.

- Było idealnie! - uśmiechnęłam się - ale to pewnie dlatego, że miałam takiego super przewodnika

Wszyscy cicho się zaśmiali

- Muszę przyznać że nie wyobrażałam sobie że jest tam aż tak niesamowicie - stwierdziłam
- Oj tak, nie znam drugiego takiego miejsca - przyznała Hermiona
- Następnym razem pójdziemy wszyscy razem - powiedział Dean

•Slytherin Princess• Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz