Rozdział 6

576 26 3
                                    

~Hailie~

Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Nie żartuję. Przez całą noc nie spałam. Znam powód moich bez sennych nocy, ale moim braciom o tym nie miałam zamiaru mówić. Tylko Harper wiedziała, że cierpię na stany lękowe. To nasza tajemnica.

O 4:54 zdecydowałam, że nie warto czekać aż zadzwoni budzik ustawiony na 7:00, bo wiem, że i tak nie zasnę. Gdyby nie stany lękowe umiałabym spać więcej niż 12 godzin. A tak śpię po maksymalnie 3 godziny (Jeśli w ogóle śpię).

Wstałam i podeszłam do drzwi od garderoby. Wyjęłam czarny stanik, (typowe dla mnie) jeansowe spodnie cargo i czarną over size bluzę z białą cyfrą "1" na przodzie i napisem "Monet" na tyle (oczywiścię resztę bielizny też, ale o tym chyba pisać nie muszę). Harper grała w zespole piłki nożnej właśnie z tym numerem. Najlepsza bramkarka jaką kiedykolwiek widziałam.

Z przyszykowanymi ciuchami weszłam do drugich drzwi prowadzących do łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic i wykonałam resztę porannej toalety. Ubrałam się i weszłam do pokoju. Podeszłam do biurka i uznałam, że skoro mam jeszcze tydzień bez szkoły to nadrobię materiał z lekcji, które będę opuszczać.

Gdy skończyłam przerabiać matematykę, historię i biologię przyszedł czas na hiszpański. Z języków dodatkowych do wyboru były: Włoski, Francuski albo hiszpański. Wybrałam oczywiście hiszpański, bo, po pierwsze: abuela urodziła się w Murcji i uczyła nas tego języka abyśmy zachowały swoje korzenie. Po drugie: hiszpański przychodził mi z wielką łatwością. A po trzecie: zawsze chciałam polecieć na wyspy kanaryjskie, albo zamieszkać w Madrycie, więc podstawą jest znać język tego kraju.

Gdy skończyłam wszystko była godzina 6:17. Dosyć szybko się uwinęłam jak na około 12 przedmiotów.

Uznałam, że pewnie wszyscy jeszcze śpią i będę mogła w spokoju zagrać na pianinie, więc wzięłam mój zeszyt w pięciolinię gdzie wszystkie moje, jak i nie moje, piosenki zapisywałam bardzo estetycznie i czytelnie. Mam po prostu wrodzony perfekcjonizm.

Wychyliłam głowę za drzwi wejściowe od mojego pokoju i obejrzałam hol, aby sprawdzić czy żeczywiście nie napatoczy mi się któryś z braci. Korytarz był pusty więc wyszłam i skierowałam się do schodów. Gdy już byłam na dole podeszłam jeszcze szybko do kuchni po szklankę wody. Wzięłam wodę, zeszyt i poszłam do biblioteki gdzie znajdowało się pianino. Odłożyłam szklankę na kredens i już tylko z zeszytem podeszłam do instrumentu. Podniosłan klapę, rozłożyłam półeczkę na nuty i postawiłam na niej zeszyt. Otworzyłam go i zaczęłam grać.

Gdy skończyłam poczułam się odprężona i spokojna. Kochałam wyładowywać się na klawiszach. Było to takie uczucie jakbym bębniła w perkusję. Siadając przed pianinem mogłam się... wyżyć. Odprężyć, uspokoić, ale też wyładować całą złość i wszystkie smutki. To było niesamowite uczucie.

Uśmiechnęłam się do siebie przewróciłam w zeszycie stronę. Zaczęłam grać kolejny utwór. Tym razem był to utwór Beethovena. Jeden z tych najbardziej znanych. Für Elise (Dla Elizy. Tłumaczenie od Autorki)


Po skończeniu utworu zdecydowałam, że pójdę odnieść pustą już szklankę. Nie byłam głodna, więc nie miałam zamiaru jeść. Wiedziałam, że mam problemy z odrzywianiem. W sensie anoreksję. Ale Harper mnie bardzo wspiera i pomaga, żebym zjadła chociaż dwa pełne posiłki i jeden lekki. Jest najlepszą siostrą jaką mogłam sobie wymarzyć.

Rodzina Monet. Dwie Siostry / ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz