Rozdział 13.

769 89 5
                                    

Przebudził mnie ruch Jacka próbującego mnie objąć mocniej. Usłyszałam dźwięk migawki kamery i otworzyłam oczy.
Przed łóżkiem stał Nash i robił nam zdjęcia.
-Nashhh - jeknęłam
-Wyglądacie przesłodko
-Idź sobie Nashhhhhh
-Trzeba było od razu mówić ze chcecie trochę przywatności
-Spieprzaj pedale - wyrwało się Jackowi - oh przepraszam Kate
-Okej, nie szkodzi ale muszę już wstawać i wracać..
Puścił uścisk. Wygramoliłam się i fakt, że spałam we wczorajszych ubraniach trochę mnie uszczęśliwił, bo więcej czasu.
Chwilę po tym Jack wstał z łóżka. Spojrzałam na niego i fakt że spał w samych bokserkach obok mnie prawie mnie przewrócił.
Cholera, co się dzieje? Zakochuję się? Znowu?
Strzeliłam się z otwartej w czoło i usłyszałam śmiech.
-Nie próbuj komentować nawet, nie wiesz o co mi chodzi
-Okej okej - odpowiedzial zakładając biały tshirt.
Nie czekałam na niego, tylko poszłam do kuchni.
-Dzień dobry - powiedziałam. Chórek odpowiedzial to samo.
-Proszę bardzo, częstuj się - Aaron wskazał na ogromny talerz z kanapkami.
-Dziękuje, ale raczej nie zdążę zjeść bo muszę iść. Chociaz w sumie to nie wiem jak dotrzeć do domu mojego brata eh - wzdechnęłam.
-Podwiozę cię, ale jak zjesz śniadanie- powiedział Gilinsky i wgryzł się w kanapkę.
-Niech będzie- skrzywiłam się. 
-Johnson szybciej bo kanapki wystygną ! - krzyknął Matt, na co zaczęłam się krztusić. Nie było to śmieszne, ale jak to ja musiałam się zadławić. Przysięgam że jakbym wzięła większy gryz, to bym się udusiła.
Z pomocą jednego z chłopaków odzyskałam możliwość oddychania i Jack j zjawił się w kuchni.
Nim usiadł złapał za kanapkę.
-Coś ty taki głodny?
-Człowiek nie może złapać kanapki i jej zjeść? - zirytowal się.
-Może może, tylko zachowujesz się jakbyś... ah jednak nieważne - Hayes nim dokończył spojrzał na mnie.
-Idź do lekarza lepiej - Nash położył dłoń na czole chłopaka
-To że jesteś moim bratem to nie znaczy że będziesz mi mówił co mam robić. A i tą rękę to sobie w kieszeń schowaj bo robisz z siebie debila. Teraz już wiadomo czemu żadna cię nie chce
-Pysk maleńki - szturchnal go.
-Jesteście strasznie dziecinni - przewróciłam oczami
-Z tego co wiem to wolisz dzieci od gangów- Cameron wykazał się zainteresowaniem
-To prawda - wzięłam duży łyk soku i zobaczyczylam czy Gilinsky skończył jeść.
Przenosząc wzrok z rzującego kanapkę napotkałam Johnsona, tuż obok mnie. Przyłapalam go na patrzeniu na mnie i oczywiście wyskoczyła mi gęsia skórka.
-Możemy już jechać - Gilinsky połknął kanapkę i sięgnął po kluczyki z szafki i wcisnął telefon do dresów.
-Dziękuje za pyszne śniadanie - wstałam od stołu i z każdym przybiłam piątkę. -Cześć chłopaki - podniosłam telefon z komody i wyszłam za Gilinskym z domu.
Wpuścił mnie do samochodu i usiadł za kierownicą..

✔ boyfriend, friend or end? Гjack johnsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz