Na parkingu stał Adrien Santan. Na jego widok nie widocznie zadrzałam. Zawsze nasze relacje nie były zbyt miłe, ale dziś gdy go zobaczyłam, poczułam dziwne uczucie. Gdy tylko napotkałam jego spojrzenie szybko odwróciłam się w strone Vincenta, za nim on uświadomił sobie kto tam stoi.
- Dzień dobry, Hailie Monet.
- Kiedy przestaniesz nazywać mnie Monet?
- Kiedy w końcu sobie uświadomisz, że wolałbym gdybyś nazywała się Monet - Santan.
Dobrze że żaden z moich braci tego nie usłyszał, ponieważ Adrien mógłby już nie stać z takim samym zadowolonym wyrazem twarzy. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy gdzieś znikli, wyglądało to tak, jakby to było zaplanowane.
- Hailie Monet, pamiętasz o kolacji w piątek?
- Jasne że pamietam. Jak mogłabym zapomnieć o kolacji z kimś, kto przedemną klęknął i poprosił o pozwolenie dotyku.
- Mimo że to było pare lat temu, nadal pamiętasz. Bardzo dobrze, bo moje uczucia do ciebie się nie zmieniły.
Po tych słowach lekko się zdziwiłam. Mineły 4 lata, odkąd wyznał mi to. Nie wiedziałam że jego uczucia do mnie, będą stałe.
- Adrien, dlaczego mnie nachodzisz? Na dodatek pod więzieniem.
- Bo dawno cię Hailie nie widziłem.
- Też cię dawno nie wdziałam, i ponownie zobaczyć nie chciałam. Do widzenia Adrien Santan.
- Do zobaczenia Hailie Monet.
Po tych słowach wyminęłam go, i wsiadłam do samochodu. Gdy zobaczyłam jak czarne auto Adriena odjeżdza zadzwoniłam do Willa z pytaniem gdzie są. Okazało się że wrócili do więzienia, bo ojciec zapomniał czegoś przekazać Vincentowi. Powiedział też że jedzie z Vincentem, więc nie musze na nich czekać. Mimo to zaczekałam na nich i wysiadłam z samochodu.
- Will, widziałeś kogoś na parkingu
- Nie malutka, a co? Coś się stało? Spotkałaś kogoś?
- Nie, nic się nie stało. Tak zapytałam, ale to jednak był ochroniarz, więc nieważne.
Po tym wsiadłam do auta i odjechałam. Do mojego domu droga była dwa razy dłuższa, niż do rezydencji, więc zatrzymałam się na chwile by umówić się na spotkanie z Moną. Ja i Mona skończyłyśmy szkołę, ale nadal utrzymywałyśmy kontakt, ze względu na to, że Tony się z nią spotykał.
- Cześć Mona.
- Cześć Hailie, co tam? Coś się stało?
- Nie, po prostu chciałam się z tobą umówić. Skoczymy dziś gdzieś o 6 wieczorem?
- Jasne, do tej restauracji blisko mnie?
- Może być. To do zobaczenia
Pożegnałam się z Moną i weszłam do galerii w celu kupienia jej prezentu urodzinowego. Miała je dwa tygodnie temu, ale Mona była w Kanadzie więc nie było okazji do spotkania. Poszłam do sklepu z biżuteria, i wybrałam jej bransoletke. Było już po 5 więc, się zbierałam się do wyjścia. W trakcie jazdy słuchałam swojej ulubionej playlisty.
Było już po 6 a Mony nie było. Napisała mi SMS'a że się spoźni, i żebym zaczekała pod restauracją. Po chwili zobaczyłam sylwetkę mężczyzny. Była ona umięśniona i wysoka, nikogo mi nie przypominała. Mężczyzna nadal szedł w moją strone, aż w końcu był w niewielkiej odległości.
- Witaj, Hailie Monet.
CZYTASZ
Perełka Braci Monet
Romance26 letnia Hailie Monet powraca do Pensylwanii po skończeniu studiów w Barcelonie. Gdy wraca okazuje się że w jej życiu wiele sie zmieniło. Pewnego dnia, tajemniczy meżczyzna przychodzi do Hailie z propozycją, której nie jest w stanie odmówic dla dob...